Rozdział I. Początek sztormu

3 0 0
                                    


Mężczyzna padł na stół łamiąc drewniane nogi. Z jego gardła wydobywał się krwawy kaszel ochlapując szkarłatnym płynem poszarpane ubranie.

-Gadaj gdzie jest. Groźny głos wydobył się z wnętrza pokoju. Mężczyznę przeszły dreszcze. *Suka jest zdolna do wszystkiego.* Zaledwie ta myśl pojawiła mu się w głowie gdy dźwięk świstu lotek przedarł ciszę.

-Kurwaaa... Głośny krzyk bólu i rozpaczy odbił się echem między ścianami. –Jesteś pierdolonym sadystą! Mężczyzna kurczowo trzymał się za kolano z którego wystawała strzała.

-Mogliśmy to załatwić dużo wcześniej bez żadnych problemów. Z mroku wyłoniła się kobieca sylwetka. Na sobie miała brązowo- brunatną, plemienną zbroję. W ręce dzierżyła długi łuk oraz strzałę zakończona wymyślnym grotem. Na twarzy nie miała żadnych emocji. Była zastygła, wręcz przypominała martwą. –Gdzie znajdę twojego znajomego? Przybliżyła się do mężczyzny na wyciągnięcie ręki. Malunki jakie nosiła na ciele dodawały jej groźnego wyglądu.

-Fredro... Mężczyzna wyszeptał to imię. –Stara chata... wschodni klif. Łzy kaskadami spływały po jego policzkach zostawiając czyste ślady. Dziewczyna uniosła się. Wzrokiem omiotła człowieka płaszczącego się pod jej nogami. Dosyć mocno go poobijała opuchnięte oko przybrało ciemny odcień fioletu.

-Tyle chciałam wiedzieć. Szybkim ruchem odwróciła się do wyjścia zostawiając rannego za sobą. Mężczyzna w przypływie złości chwycił butelkę lezącą nieopodal i w furii zaszarżował na oprawcę. *Błąd* Dziewczyna zrobiła unik pozwalając mężczyźnie upaść na kolejny stolik. Gdy otrząsł się od upadku poczuł mocny uścisk na gardle. Pusty wzrok wbijał się w jego oczy odbierając całą odwagę. –Miałeś szansę... Dziewczyna jednym ruchem wbiła ząbkowane ostrze w brzuch ofiary. Cios za ciosem powodował coraz większe obrażenia. Po kolejnym, jelita wypłynęły na zewnątrz pociągając za sobą resztę organów. Krwawa kałuża zalała całe pomieszczenie. Martwe ciało upadło z łoskotem na deski.

*

Słonce szczytowało na nieboskłonie spowijając ziemię i jej mieszkańców w upale. Klif który smętnie wystawał znad oceanu przybrał rolę patelni, smażąc zmęczonych rybaków oraz kobiety zajmujące się domostwami. Drana szła między strudzonymi zakryta płaszczem. Ku jej pocieszeniu nikt nie zwracał uwagi na zakapturzoną postać. W okolicy pełno było takich osób, żebracy, trędowaci... Mieszkańcy unikali ich jak ognia co dawało Dranie większą swobodę. Spokojnym krokiem wędrowała wybierając mniej uczęszczane uliczki. Z czasem gdy domostwa zaczęły się przerzedzać ustępując miejsca prowizorycznym ogródkom czy sadom mogła z ulgą zdjąć okrycie. Przyjemna morska bryza wiała w jej stronę chłodząc rozgrzane ciało. Splecione w warkocze włosy powiewały lekko, co chwilę wpadając Dranie do oczu. W okolicy nie było już żadnej żywej duszy. Kamienna droga przeszła w wydeptaną ścieżkę schodzącą w dół. Drana zwolniła. Za skał powoli wyłaniała się drewniana chata. Styrane czasem deski pokryte były strzępami farby oraz porostami. Dach zapadał się pod własnym ciężarem, zaś zagubione dachówki zastąpione były grubą warstwą mchu. Ukrywając się za pobliskimi głazami rozejrzała się po okolicy. Mimo tego że miejsce wydawało się opuszczone, ziemia była wręcz usiana świeżymi śladami. Długim skokiem znalazła się przy oknie chaty. Mimo brudnych szyb bez problemu mogła dostrzec wnętrze. Stare meble pokryte były grubą warstwą kurzu. Jednak podłoga cała była zabłocona. Liczne odciski butów ciągnęły się od drzwi wyjściowych po wejście w głąb ziemi. Stare deski zaskrzypiały gdy Drana postawiła na nich stopę. *Kolejne utrudnienie.* Stawiajac następny krok nie wydała już żadnego dźwięku. Skradając się schodziła w dół po skalnych stopniach. Powietrze stawało się coraz bardziej chłodne. Słony zapach oceanu ustąpił miejsca smrodowi zgniłych glonów. Drogę oświetlały ledwo tlące się latarenki poutykane w skalnych szramach. Schodząc z ostatniego stopnia przed Draną rozciągał się długi korytarz. Ściany były w całości pokryte malunkami rodem z horrorów. Stwory przypominające skrzyżowania ludzi z rybami, demony będące prawie ze w całości pokryte mackami. Wszystko to nie robiło na Dranie żadnego wrażenia. Znała te malowidła aż za dobrze. Ból przeszłości szarpnął jej sercem. Przed jej oczami stanęła postać matki oraz brata.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 15, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Głębokie WodyWhere stories live. Discover now