Rozdział 1

42 1 0
                                    

ZMIENIŁAM FABUŁĘ! WSZYSTKIE ROZDZIAŁY BĘDĄ PUBLIKOWANE OD NOWA!

*jak coś nie wiem jak funkcjonują w Anglii przepisy jeśli chodzi o jeździectwo, więc kieruje się polskimi przepisami!!

__________________

Najechałam na moim koniu, Friday'u pierwszą przeszkodę. Była nią stacjonata, która miała 120 cm. Zaraz po tym nakierowałam siwka na czerwono-biały okser. Przefrunął z gracją nad nią. Poklepałam konia i dałam mu luźną wodzę.

- Bardzo dobrze Zoe! Postępuj go, dasz sobie radę prawda? - uśmiechnęła się moja trenerka, Sarah.

- Pewnie - odpowiedziałam i zaczęłam rozmyślać. Już za dwa miesiące Mistrzostwa Anglii*. W międzyczasie, w tym pojutrze miałam pojechać na jakieś mniejsze zawody ogólnokrajowe, żeby nie wyjść z formy. Po dziesięciu minutach rozprężenia, zsiadłam z konia i poklepałam. Wyszłam z hali i skierowałam się w stronę stajni pensjonatowej. Weszłam do środka. Stajnia była przepiękna i wysoka. Z sufitu zwisały lampy, które dodawały przytulności. Zaciekawione konie wyglądały z boksów. Naprzeciwko boksów mojego konia znajdowała się duża, w ziemie ogrzewana siodlarnia i sztania z mini kuchnią. Przypięłam Friday'a do uwiązów, rozsiodłałam, wprowadziłam go do boksu i skierowałam się w stronę szatni. Wyjęłam z mojej szafki jabłko i podałam siwkowi.

- Dobry konik - uśmiechnęłam się. - Do zobaczenia jutro - ostatni raz go pogłaskałam i wyszłam z stajni. Skierowałam się w stronę parkingu gdzie już czekała moja mama. Będąc już blisko auta, odwróciłam się i omiotłam wzrokiem cały obiekt. Przede mną stała stajnia główna, w której jest większość rekreacyjnych koni. Po prawo stała stajnia mała w której były konie sportowe, chodzące głównie pod paroma osobami. Najbardziej zadbana była stajnia na lewo od głównej, czyli stajnia pensjonatowa. Wszystkie są ceglane, a dach jest pokryty brązowawą dachówką. Jeśli myślicie o idealnej stajni - to jest nią właśnie "Cherry". Za stajniami mieściły się dwie duże hale. Koło hali były dwa place do jazdy - czworobok i parkur z kwarcem.

Wsiadłam do samochodu. Wyjeżdzając mijałyśmy padoki z mahoniowego drewna. Konie spokojnie pasły się, podnosząc głowy gdy przejeżdżałyśmy koło nich. Odetchnęłam z ulgą i przymknęłam oczy.

Hope for a better tomorrow.Where stories live. Discover now