chapter 4

142 13 3
                                    

W jednej chwili całe moje życie obrało zupełnie inny obrót. Wiem, że to nie tak miało wyglądać. Jednak musiałam uratować Draco. Nie potrafiłabym żyć bez niego. Nie po tym wszystkim.

— Szlama zabiła dyrektora! — oznajmiła Bellatrix. Jakby nikt nie zauważył... Co teraz zrobią? Zabiją mnie? — Co? Chcesz do nas dołączyć? — zapytała mnie i nawiązałyśmy kontakt wzrokowy. W jej spojrzeniu było coś dziwnego, jakby obłęd.

Rozejrzałam się po Wieży. Oprócz mnie, Draco i Bellatrix było tu dwóch Śmierciożerców. Zdążyłam tylko kiwnąć głową na potwierdzenie jej słów, a ona już schodziła po schodach i krzyczała „Szlama zabiła Dumby'ego".

Dwóch Śmierciożerców chciało ruszyć za nią, kiedy nawiązałam kontakt wzrokowy z Draco.

— Sectumsempra!

W tym samym czasie z naszych różdżek wyleciały dwa promienie i uderzyły popleczników Voldemorta.

— Dobra robota. Pamiętaj, jak rzucisz zaklęcie niewybaczalne, ciężko będzie wytłumaczyć to Ministerstwu — powiedziałam do blondyna, dysząc. Cała sytuacja strasznie mnie zestresowała, ale chyba nic w tym dziwnego?

— Hermiona, ale ty go...

— Będę martwić się tym później. Teraz musimy ratować przyjaciół.

~*~

Walka trwała w najlepsze... a może najgorsze? Nie wiem, w każdym razie nikt nie odpuszczał, za to po Voldemorcie nie było śladu. Zresztą Harry i tak by go nie pokonał, bo zostało jeszcze kilka horkruksów.

Biegłam korytarzem, co jakiś czas rzucając zaklęciami w stronę przeciwników. Zgubiłam Draco i moim priorytetem było właśnie odnalezienie go.

— Chyba oszalałam — wydyszałam do siebie samej, myśląc o ostatnim czasie.
Dlaczego akurat on? Dlaczego to w nim musiałam się zakochać...

Biegłam, gdy nagle zauważyłam jak ściana budynku dosłownie się zawala. A pod nią mignęła mi sylwetka, strasznie podobna do Harry'ego. Krzyknęłam i od razu rzuciłam zaklęcie spowalniające na ruiny.

— Harry! — Przyspieszyłam tempa, o ile to było w ogóle możliwe i szybko dotarłam do chłopaka, który cudem nie został przygnieciony. Udało mu się uchylić od gruzu i teraz siedział na podłodze, podpierając się rękami i sapiąc ze zmęczenia.

Gdy tak patrzyłam na niego, jakaś cząstka mnie pomyślała, że to może się nie udać. Co jeśli Voldemort wygra?

— Och, Harry! — Dosłownie rzuciłam mu się w ramiona i rozpłakałam. To była jedna z licznych chwil słabości, na które sobie pozwoliłam, ale czasem trzeba wyrzucić wszystko z siebie. To lepsze niż tłamszenie własnych uczuć.

~*~

Gdy już trochę się opanowałam, uścisnęłam mocniej Harry'ego i wybiegłam na zewnątrz zamku, dalej szukając blondyna. Tutaj też toczyła się bitwa i to dość zawzięta.

Zauważyłam Malfoya, który walczył z jakimś Śmierciożercą. Podbiegłam do niego jak najszybciej i rzuciłam zaklęcie, pomagając mu.

Kiedy mnie zobaczył, jak najszybciej wpadłam mu w ramiona, ściskając bardzo mocno, dając mu do zrozumienia, że nigdzie go nie puszczę. Nigdy. Kiedy on umrze, ja też. To było przerażające, jak bardzo go pokochałam w tak krótkim czasie.

Chłopak odchylił się lekko ode mnie, po czym mnie pocałował. To był pocałunek inny niż wszystkie. Pełen wszystkich emocji, które nami targały. Poczułam się jak w jakimś filmie, chciałam żeby ta chwila trwała wieczność. Jednak kiedyś musiało zabraknąć nam powietrza i odsunęliśmy się od siebie. Wtedy usłyszałam ten krzyk.

— HERMIONA! ZA TOBĄ! — Głos Harry'ego był zrozpaczony, a ja ze strachu zamarłam i nie zdążyłam sięgnąć do różdżki. To, co wtedy się stało...

Blondyn stanął przede mną i osłonił mnie własnym ciałem. W tej samej chwili Harry zdążył unieszkodliwić tamtego Śmierciożercę, jednak było już za późno.

Draco dostał zaklęciem duszącym. Padłam na kolana, trzymając ledwo dyszącego chłopaka w ramionach.

— Draco! Proszę ciebie, nie rób mi tego... Ana... Anapneo. ANAPNEO!! Dlaczego to nie działa, dlaczego...

Nie oddychał. Za późno zareagowałam. To wszystko moja wina.

Uczucia, które mną targały w tej chwili nie były możliwe do opisania. A może nic nie czułam? Nie wiem sama. Jedyne co wiedziałam, to że nie przeżyję bez niego. Był dla mnie jedyną osobą, dla której chciałam żyć. A teraz go nie ma.

heavenWhere stories live. Discover now