1

199 5 1
                                    

Mogę wypełnić pokój lub jedno serce, inni mogą mnie mieć, ale nie mogę się nimi dzielić

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Mogę wypełnić pokój lub jedno serce, inni mogą mnie mieć, ale nie mogę się nimi dzielić. Czym jestem?

~~~~~~

-Gdy dotarłam do domu zastałam ich kompletnie pijanych. Gadali coś niezrozumiale dla mnie i bez sensu. Poszłam do swojego pokoju aby nie musieć patrzeć jak się trują. Po, nie kompletnej, godzinie ojciec wszedł do mojego pokoju. Zaczął gadać, że jestem dla nich tylko balastem, że już od dawna chcieli się mnie pozbyć. Nie wierzyłam mu aż do momentu kiedy moja matka stanęła w progu i potwierdziła jego słowa. Wtedy on wyciągnął pistolet, bałam się, bardzo. Chwyciłam jeden z długopisów leżących na moim burku i wbiłam mu w oko. Matka nagle jakby otrzeźwiała i patrzyła się na mnie z przerażeniem, spanikowałam, wzięłam pistolet i strzeliłam jej w brzuch- tłumaczyłam wszystko sędziemu siedząc obok swojego adwokata.

-Czyli przyznajesz się do zabójstwa swoich rodziców?- dopytywał, a ja po prostu chciałam stąd wyjść i nie musieć przypominać sobie tego co zrobiłam.

-.....Tak.....- odpowiedziałam wzdychając i spuszczając wzrok na swoje ręce.

-Tak, więc....Samantho Marconi, za zabójstwo Margaret oraz Davida Marconi, w imieniu prawda Gotham, skazuje cię na siedem lat spędzonych w szpitalu psychiatrycznym Arkham- sędzia zadecydował i jakby automatycznie moje policzki były mokre od łez.

Gdyby ktokolwiek jakieś miesiąc temu powiedział, że tydzień po swoich osiemnastych urodzinach trafię na siedem lat do psychiatryka, to wyśmiałabym go. Nawet by przez myśl nie przyszło, że to może być prawda. A teraz? Teraz to muszę myśleć o tym jak przeżyć ten czas i nie zepsuć sobie psychiki przebywaniem z prawdziwymi dziwakami.

-Idziemy- jeden z policjantów towarzyszących na rozprawie chwycił mnie za ramie i zaczął prowadzić do wyjścia z budynku.

Po wyjściu dosłownie oślepiły mnie fleshe od aparatów. Wszędzie albo zadawane pytanie, albo słowa krytyki na mój temat.

Policjant z eskortą podprowadzili mnie pod pojazd policyjny i zakładając kajdanki na moje nadgarstki posadzili mnie w środku auta.

Jeden z nich usiadł naprzeciwko mnie. Moje policzki zdążyły już wyschnąć od zimnego powietrza panującego dzisiaj, ale nie długo pozostały w tym stanie, ponieważ tuż po ruszeniu wozu ponownie zaczęłam płakać.

Szkoda, że patrzą tylko na to, że kogoś zabiłaś. A to, że działałaś w obronie własnej to już nie, bo po co~ odezwała się moja druga strona, stworzona przez Gotham.

Jechałam nie odzywając się ani słowem, więc policjant też nic nie mówił.

-Wychodź- pojazd zatrzymał się w miejscu i po otwarciu drzwi zobaczyłam dwóch facetów w białych strojach.

The angel with a gun | Jerome V.Where stories live. Discover now