Jak pirat na oceanie w czasie sztormu niegodziwości

2.1K 211 52
                                    

"Ludzie są jak morze, czasem łagodni i przyjaźni, czasem burzliwi i zdradliwi. Przede wszystkim to jednak tylko woda"

~ Albert Einstein

Dwa tygodnie spędzone w domu nie pozwoliły Ani zapomnieć o szkole, uczyła się z książek, które codziennie przynosił jej Gilbert. Kilka razy odwiedził ją w towarzystwie Diany i Ruby, ale już więcej nie zostawał na obiad i nie wspiął się do niej do pokoju. Ten poprzedni raz był wystarczający. Przespacerowanie się do domu Ani w towarzystwie Gilberta stało się najważniejszym tematem, o jakim Ruby była w stanie mówić i chyba jedynym, bo dziewczyny nie pamiętają, by w ciągu tych tygodni, czy dwóch następnych, Gillis powiedziała choćby słowo o czymś innym. Raz nawet stwierdziła, że chętnie zamieniłaby się na miejsca z Anią, by to jej Gilbert przynosił lekcje, co Ania wyperswadowała jej niemalże natychmiastowo, opisując, jak tragicznie się czuje, umierając w męczarniach niemalże równych tych Julii Capulet, choć w wypadku dziewczynki, nie było to nawet w połowie tak romantyczne. Z każdym dniem czuła się coraz lepiej, gardło goiło się poprawnie, ból minął, Ani pozostał już tylko powrót do szkoły. Już trzeci rok się w niej uczyła i choć zmiana nauczyciela na nauczycielkę była nadzwyczaj zaskakująca w skutkach, wszystko wciąż wydawało jej się takie samo, jak pierwszego dnia. Z uśmiechem maszerowała do ławki, by zająć miejsce obok Diany. Kiwnęła głową pannie Stacy, która uśmiechnęła się w jej stronę radośnie, ciesząc się, że dziewczynka wróciła do zdrowia i znów nieco bardziej ożywi jej lekcje. Każdy dzień przynosił jakieś zmiany, choć wydawało się, że ten będzie taki sam jak poprzednie.

Był październik, co na Wyspie Księcia Edwarda wiązało się z przymrozkami i chłodnym powietrzem, orzeźwiającym płuca. Jej ciepły oddech parował, niczym dym z ogniska, za każdym razem, gdy wydmuchiwała powietrze, co sprawiało, że czuła się jak pani lodu, wyobrażając sobie, że jednym oddechem mogłaby zgasić cały pożar. Na przerwie, Ania wraz z Dianą, postanowiły posiedzieć nad rzeką, bo jak stwierdziła rudowłosa, szum jego krystalicznej wody stymuluje jej mózg do nauki. Ania zamknęła oczy i stała, wsłuchując się w cudowne dźwięki, a Diana, naśladowała koleżankę, szukając tej samej cudowności, którą przy tym odczuwała Shirley-Cuthbert. Niestety nie mogły się czuć w tym momencie tak bezpiecznie, jakby tego chciały, gdy podły Billy Andrews, dla żartu popchnął je, wiedząc, że nie mogły go zauważyć, gdy skradał się po cichu. Przyjaciółki wpadły do płytkiego strumienia i choć oblała je chłodna woda, nic gorszego im się nie stało, może poza obdartym kolanem. Nikt nie widział skradającego się Billy'ego, ale wszyscy usłyszeli pisk dziewczynek wpadających do wody, dzięki czemu pozostali uczniowie zdążyli zareagować. Ruby postanowiła pobiec po nauczycielkę i opowiedzieć o krzywdzie jej przyjaciółek, natomiast Gilbert miał inny plan. Wziął rozbieg i przewrócił Andrewsa na ziemię. Może nie domyśliłby się, że to jego wina, gdyby nie to, że chłopak stał obok i pękał ze śmiechu. A może, to sam śmiech był wystarczającym powodem do wybuchu.

Blythe zdążył go uderzyć raz czy dwa, nim pojawiła się panna Stacy, zdecydowanie mniej, niż chłopak sobie na to zasłużył, w ramach kary za te swoje głupie żarty. Nauczycielka przytrzymała Gilberta za ramię, co wystarczyło, by chłopak się opamiętał i puścił kolegę z klasy wolno, podczas gdy kilku pozostałych chłopców pomagało przemokniętym dziewczynkom wyjść z wody. Blythe był wściekły. Czy przed swoim wyjazdem nie dość jasno dał Billy'emu znać, że ma się nie zbliżać do Ani? Do tego ucierpiała na tym jeszcze jej przyjaciółka i o ile Gilbert dobrze znał Anię, wiedział, że będzie się za to obwiniała. Miała to do siebie, że wagę winy zawsze dźwigała na swoich chudych, drobnych ramionach. Nauczycielka już zniknęła w klasie, gdy Billy ponownie zaczął się śmiać z całej sytuacji, co i tym razem zwróciło uwagę Gilberta. Chłopak bez zastanowienia, po raz ostatni przyłożył Andrewsowi i poszedł do klasy, przekonać się, czy jego przyjaciółkom nic się nie stało.

ImaginacjaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon