1.

216 3 2
                                    


                Nadszedł koniec wakacji, a uświadomił jej o tym budzik, który ustawiła na godzinę 7:00. Blondynka przetarła leniwie oczy i wyłączyła irytującą melodię. Za pięć minut rozbrzmiał ten sam dźwięk. Dziewczyna wymamrotała coś, uciszając go ponownie. Przekręciła się na drugi bok, myśląc, że tak oto uniknie budzika. Nic bardziej mylnego. Trzeciego razu już nie zniosła. Podniosła się do pozycji siedzącej i całkowicie wyłączyła alarm.

- Kurwa... - szepnęła do siebie, jak co ranka. Wczesne wstawanie nigdy nie było dla niej żadnym wyzwaniem, jednak podczas dłuższego wolnego miała znacznie inny tryb snu. Przetarła ponownie oczy, ziewając przy tym. Rozejrzała się po pokoju, szukając motywacji do wstania. Nie było jej nigdzie, a jedynie przymus, ponieważ za dwie godziny miało odbyć się rozpoczęcie nowego roku szkolnego. Dziewczyna rzuciła okiem na wyświetlacz telefonu. Siedziała bezczynnie już dwadzieścia minut. Wzięła głęboki oddech i postanowiła wstać. Wyjrzała za okno. Pogoda dopisywała. Jak na początek września było bardzo ciepło. Podeszła do szafy i naszykowała elegancki strój. Postawiła jednak na prostotę i uznała, iż czarna spódnica oraz biała bluzka dobrze się nadają na dzisiejszy dzień. Nie miała jednak ochoty zakładać butów na płaskiej podeszwie. Wygrzebała jeszcze swoje ulubione czarne szpilki i uśmiechnęła się mimowolnie na ich widok. Odłożyła strój na fotel i poszła do łazienki, aby umyć zęby oraz zrobić delikatny makijaż.

Po skończonych czynnościach wróciła do pokoju, aby się ubrać. Nie zajęło jej to wiele czasu.

- Wiktoria! – zapukała mama do jej pokoju – Jesteś już gotowa? – zapytała z troską w głosie.

- Za chwilkę będę! – odkrzyknęła nastolatka poprawiając bluzkę. Otworzyła drzwi od pokoju i udała się w stronę kuchni.

- I jak? – Zrobiła obrót, pytając rodzicielkę o zdanie.

- No, no... - Powiedziała jej mama – Wyglądasz jak milion dolarów! – skwitowała z uśmiechem.

- Nie przesadzajmy, przecież nie jestem aż tak wystrojona – zaśmiała się Wiktoria.

- Podrzucić cię, czy idziesz na autobus?

- Wiesz co... - dziewczyna zamyśliła się na chwilę – Chyba pójdę na autobus.

- Dobrze, jak uważasz, tylko weź ze sobą kluczę, bo ja zaraz wychodzę do pracy – uprzedziła ją mama, na co Wiktoria tylko przytaknęła i spojrzała na zegarek. Musiała zaraz wychodzić na przystanek.

- Muszę już lecieć – stwierdziła nastolatka. Szybko spakowała najpotrzebniejsze rzeczy do torebki i udała się w stronę wyjścia. Założyła buty, pożegnała się z rodzicielką buziakiem w policzek i wyszła z domu. Na klatce schodowej podłączyła słuchawki do telefonu i już wybierała pierwszą piosenkę, której posłucha tego dnia. Wiktoria kierowała się na przystanek, zamyślając się przy muzyce o nowej szkole. Skończyła gimnazjum, którego nie wspomina zbyt miło i miała małe obawy o to, jak będzie w liceum.

- Może będą bardziej dojrzali ludzie? – pomyślała – Przecież gimnazjum to najgłupszy okres człowieka... - zawsze tak próbowała sobie tłumaczyć niektóre zachowania rówieśników. Dziewczyna nie była obiektem drwin, a jeśli zdarzy się jakieś żarty z jej osoby, nie były one nieprzyjemne, bowiem Wiktoria miała duży dystans to siebie i zawsze śmiała się z tego, że powiedziała lub zrobiła coś głupiego. Szkoda jej było innych dzieci, w których kilka osób znalazło ofiarę i obiekt szyderstw. Nie lubiła takiego zachowania, nie znosiła niesprawiedliwości. Dlaczego dzieciak, który ma bogatych rodziców może śmiać się z tego, który na przykład tych rodziców nie ma? Kto i komu dał takie pozwolenie? Wracając w myślach do przeszłości, ledwo spostrzegła nadjeżdżający autobus. Wsiadła do niego i zajęła jedno z miejsc przy oknie. Wsłuchała się w muzykę, jednak nie na długo, bo myślami po raz kolejny powędrowała gdzieś daleko, jednak teraz w stronę przyszłości. Zaczęła zastanawiać się nad tym, jakich ludzi pozna w nowej szkole, jacy będą nauczyciele, atmosfera. Wszystko ją ciekawiło i w głębi duszy nie mogła doczekać się już rozpoczęcia...

Stała przy swojej klasie przed budynkiem szkoły, ponieważ uroczystość miała odbyć się właśnie tam. Ilustrowała wzrokiem każdą osobę oraz obiekt. Próbowała zapamiętać jak najwięcej szczegółów, jednak za każdym razem upominała się w myślach, że przecież będzie oglądać to samo przez najbliższe trzy lata, więc po co to robić?

- Wiktoria? – zaczepiła ją niepewnie jedna dziewczyna z nowej klasy – Chodź, musimy udać się do sali – powiedziała, gdy zauważyła, iż skupiła uwagę blondynki na sobie.

- Aaa... dziękuję – odpowiedziała nastolatka. Zamyśliła się na tyle, by nie pamiętać o czym była przemowa dyrektora i jak przebiegła cała uroczystość.

- Jestem Ania – szatynka wyciągnęła rękę w stronę blondynki, na co ta uścisnęła ją i również się przedstawiła. W tłumie innych uczniów ruszyły w stronę głównego wejścia, by następie udać się pod wyznaczoną salę. Stało tam już sporo osób, czekając na wychowawczynię. Po pięciu minutach drzwi zaczęła otwierać jakaś nauczycielka. Była ona niska, miała krótkie blond włosy. Na twarzy całkowita powaga. Ubrana była bardzo elegancko – czarna sukienka oraz czarne szpilki. Wszystko ze sobą współgrało. Kobieta wpuściła swoich nowych wychowanków do sali, weszła ostania, zamykając za sobą drzwi.

- Dzień dobry wszystkim! – przywitała ich ciepło, uśmiechając się przy tym. – Nazywam się Sylwia Wolska i będę waszą wychowawczynią przez cały okres edukacji, o sobie więcej opowiem na najbliższej godzinie wychowawczej, a na razie rozdam wam plan zajęć i nie będę przeciągać – jak powiedziała, tak też zrobiła. Kobieta rozdała wszystkim plany, przekazując krótkie informacje dotyczące kilku zasad w szkole. Kiedy skończyła, pożegnała wszystkich zebranych, a uczniowie odpowiadali na jej „do widzenia" i wychodzili z pomieszczenia. Tak samo uczyniła Wiktoria. Spojrzała na telefon. Za pięć minut miała mieć autobus, więc przyspieszyła, zapominając, że ma na sobie szpilki. Udało jej się zdążyć i wrócić szybko do domu, by tam spokojnie jakoś spędzić te ostatnie chwile swobody.



_________________________________________________________________________


Witam wszystkich serdecznie. ;)

Długo zastanawiałam się, czy zacząć pisać jakiekolwiek opowiadanie, choć pomysł był już jakiś czas temu, brakowało mi odwagi, weny, ciężko było mi zacząć. Jednakże potrzebuję tej odskoczni od rzeczywistości, lubię "zamykać się" na trochę w moim świecie. 

Początek może być trochę przeciągany i nudny, jak tzw. "flaki z olejem". Trzeba po prostu przez to przebrnąć. 

Przyjmuję wszelkie słowa krytyki oraz komentarze dotyczące sposobu pisania, tudzież błędów, bo wiem, że idealna to nie jestem. :) 


Pozdrawiam,

Bleed4K.

Nikt poza tobą.Where stories live. Discover now