- Lee Hojoon! Natychmiast zejdź na dół! - krzyknęła wściekła matka. Słychać było, że chodziło o coś poważnego. Jej głos nigdy nie był taki ostry, zawsze zasypywała swojego syna delikatnie, słodko wymawianymi słowami. Nie miał wyboru, odłożył zeszyt i długopis i wyszedł z pokoju.
- Co się stało mamo? - zapytał spokojnie, choć w jego głosie można było usłyszeć ciekawość. Nie codzień miał do czynienia ze zdenerwowaną stroną swojej rodzicielki. Zawsze starał się być przykładnym synem. Pomagał przy posiłkach, sprzątał po sobie i rodzicach, uczył się doskonale i nigdy nie sprawiał nikomu kłopotów. Jego matka zawsze mówiła mu, jak go kocha za to, że taki jest, a jego ojciec tryskał dumą za każdym razem gdy nauczyciele chwalili chłopaka na wywiadówkach.
- Moja ciotka mówiła, że widziała ciebie i syna pana Choi razem. W niestosownych dla dwóch chłopców pozycjach - odpowiedziała kobieta, spoglądając surowo na swojego syna. Jego ojciec również nie szczędził mu spojrzeń przesyconych obrzydzeniem. Hojoon pobladł. Nagle przestał chcieć być w tym samym pomieszczeniu co jego rodzice.
- Czy jest coś, co chciałbyś nam powiedzieć? - zapytał silnie zbudowany mężczyzna, wstając powoli od stołu i podchodząc do swojego syna, który nie odpowiedział mu słowem, a jedynie opuścił głowę. - No wyduś to z siebie! - wykrzyknął wściekły i uderzył pięścią w ścianę tuż obok głowy chłopaka. Pulchny brunet skulił się w sobie jeszcze mocniej, a jego oddech przyspieszył razem z biciem jego serca.
- Hojoon... proszę, powiedz, że to nieprawda... - wyszeptała jego mama ze łzami w oczach. Podniósł powoli głowę i spojrzał na nią błagająco.
- Nie mogę, mamo - odparł cicho, tracąc kontrolę nad swoim głosem i pozwalając smutkowi i przerażeniu wypłynąć z jego ust wraz ze słowami.
Tym razem pięść ojca nie chybiła. Tak samo jak jego łokcie, kolana i stopy.
Dwa dni później
Nie mógł tak dłużej żyć. Gdy tylko wychodził ze swojego pokoju ryzykował kolejnym pobiciem. Kolejnym obrzydzonym spojrzeniem. Kolejną przepłakaną nocą. Kolejnym powodem, by umrzeć. Wziął to, co było mu najpotrzebniejsze. Pieniądze, trochę bielizny, dokumenty. Nie miał jeszcze osiemnastu lat, nie miał nawet szesnastu, jednak w tym momencie jedyne, o czym marzył to ucieczka z tego okropnego miejsca, które tak doskonale do tej pory udawało jego dom.
W środku nocy wyszedł z pokoju po cichu, kurczowo trzymając się plecaka i starając się stworzyć jak najmniej hałasu jak to możliwe. Był już w korytarzu. Wziął buty do ręki - nie było czasu ich zakładać, nie chciał ryzykować, otworzył szybko drzwi i runął schodami w dół, nie zważając już na odgłosy, jakie wydawał. Teraz już nie mogli go dogonić. Autobus to centrum odjeżdżał za dwie minuty i Hojoon miał zamiar się w nim znaleźć.
Był wolny.
BINABASA MO ANG
Falling skies ~*Joohyuk*~
FanfictionDedykacja dla najcudowniejszej na świecie twórczyni gifów z Joohyukami: @xxxbluesky Gdy niebo wali się ci na głowę, pozwól mu. Będziesz mógł z bliska ujrzeć gwiazdy. TRIGGER WARNING Homofobia i zaburzenia psychiczne
