1

148 14 2
                                    

Młoda ciemnowłosa dziewczyna przemierzała szybkim krokiem korytarze stadionu Santiago Bernabéu. Pierwszy raz była w tym miejscu i jak najszybciej chciała stąd zniknąć. Nigdy nie lubiła piłki nożnej, ale niestety musiała się tutaj zjawić ze względu na wujka, który miał do niej pewną sprawę.

Gdy wreszczie przekroczyła drzwi dzielące ją od boiska ujrzała trenujących piłkarzy i swojego wujka Zinédine Zidane w roli trenera.
Dziewczyna zacisnęła dłonie w kieszeni czarnej bluzy i z obojętnym wyrazem twarzy ruszyła w jego stronę.

-Witaj wujku- przywitała się z mężczyzną, stając u jego boku.

-Nareszczie jesteś gwiazdeczko- powiedział z uśmiechem mężczyzna, przez co większość z trenujących piłkarzy jeszcze bardziej zaczęła wpatrywać się w jego siostrzenice.

Ciemnowłosej mimowolnie drgnęły kąciki ust z powodu zdrobnienia jakiego użył w stosunku do jej osoby. Zawsze ją tak nazywał, odkąd tylko się do niego wprowadziła i stała się jego córką.

-Chciałeś pogadać- dziewczyna zwróciła się do niego po dłuższej chwili.

-Tak, widzisz chodzi o to, że chciałbym cię prosić, żebyś pojechała razem ze mną na obóz treningowy- wyjaśnił mężczyzna.

-Przecież wiesz, że nie lubię tego sportu- Cruz rzuciła mu chłodne spojrzenie, przy okazji obdarzając nim paru piłkarzy wpatrujących się w jej osobę.

Nic dziwnego, że piłkarze jej się przyglądali. W końcu do najbrzydszych nie należała i była siostrzenicą trenera, co z automatu czyniło ją kimś interesującym. Chodź wcale nie była do niego podobna. Jej włosy były brązowe i dosyć długie, a oczy niespotykanie niebieskie. Twarz miała zadbaną podobnie jak sylwetkę. Jej pełne usta do tej pory były przez nią przegryzane, a długie rzęsy sprawiły wrażenie wachlarzy otulających jej zarysowane oczy.

-Wiem gwiazdeczko, ale pomyśl o tym jak o wakacjach. Należą ci się one już od dawna i powinnaś odpocząć trochę od tego wszystkiego. Od przeszłości także...- wujek posłał jej ciepłe spojrzenie.

W jej głowie kłębiło się mnóstwo myśli. Większość z nich była negatywnie nastawiona do owego pomysłu, ale ten jeden promyk nadziei chiał wybić się ponad to co myślała.

-Zgoda, ale jeśli któryś z nich zrobi coś głupiego w moją stronę, to od razu wracam- powiedziała twardo Delarosa.

-Masz moje słowo- objecał Zidane.

-Świetnie, a teraz pozwól, że opuszcze to miejsce- Cruz gwałtownie odwróciła się do tyłu i ruszyła w stronę wyjścia.

Niestety los chciał, że przez przypadek wpadła na kogoś.

-Uważaj jak łazisz- burknęła w stronę nieznajomego, mimowolnie podnosząc wzrok do góry.

Jej oczom ukazał się opalony szatyn z uśmiechem na ustach i głebokimi  czarnymi oczami, w które można by się wpatrywać godzinami.
Cruz dopiero po chwili zorientowała się, że zbyt długo wpatrywała się w nieznajomego, więc szybko się ulotniła nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.

Ostatnim, co usłyszała za nim opuściła stadion było imię nieznajomego.

James...

______________________________________

[Nie] Najlepsza || Real MadridWhere stories live. Discover now