Podchody

13 0 0
                                    



Drugie podejście do wywiadu. Wiktor przyszedł na czas, minutę później w progu stanął Adam. Obaj wiedzieli, że to ostatnia szansa, żeby cokolwiek z tego ukręcić. W powietrzu zawisło napięcie, które mieszało się z parą z pracującego ekspresu. Umówili się oczywiście w tej samej kawiarni.

Wiktor był niewyspany. Poprzedniej nocy poprawiał tekst o żyłach szalonej Marty i o tej biednej zdradzonej dziewczynie, o której imieniu bał się myśleć. W takim stanie był dużo mniejszym zagrożeniem dla Adama.

– Lepiej? – zapytał prawie pieszczotliwie Wiktor.

– Znacznie – zapewnił Adam. – Zaczniemy? Ale najpierw przyniosę kawę.

Dla Adama poprzednia noc była czasem powrotu na dobry tor, był zadowolony z efektów.

– Dlaczego literatura? – zapytał, kiedy postawił filiżanki na stoliku. – Skoro w szkole średniej wokół pana aż huczało od muzyki?

– Dobre! – Wiktor pokiwał głową. – Teraz mam wrażenie, że chodziło mi o pójście na łatwiznę. Zawsze lubiłem czytać, pisanie było naturalne. Do muzyki potrzebna jest cierpliwość, praca, miłość. To nie dla mnie. Ale wtedy tak nie myślałem! W liceum wierzyłem, że wszystko kręci się wokół bycia sobą, wokół prawdy. Czułem, że literatura to właśnie to, co we mnie pulsuje.

– Dla kogo pan pisał na tym wczesnym etapie? Kto był pierwszą muzą?

– Ta, która zupełnie nie zwracała na mnie uwagi. Teksty o byciu skrzywdzonym i zakochanym wychodziły spod długopisu seriami. Było w nich albo płaczliwie, albo złośliwie. Ale zawsze chodziło o tę jedną, która nigdy niczego z tych wypocin nie przeczytała.

– Co się z nią stało?

– Powróciła – Wiktor uśmiechnął się. – Nadal nie zna żadnego mojego tekstu. Chyba nie ma też świadomości, że po raz kolejny to ona pokazała mi o czym właściwie powinienem pisać.

Adam poprawił się na krześle i zatarł ręce.

– Czy to miłość?

– Nie – zaprzeczył Wiktor. – To układ oparty na prawdzie i radości. Jedna strona ma się przed kim wygadać, bo potrzebuje tego, żeby nie zabić podwładnych; druga najpierw chciała tylko się wyżalić, później okazało się, że dzięki temu układowi może znowu pracować.

– Lubi pan szczerość?

– Bez niej nie warto się bawić. Ani w życie, ani w sztukę.

– Prawda czasami boli, prawda? – Adam był tego dnia czujny.

– Boli, ale im szybciej wyznajesz prawdę, tym łatwiej znieść uderzenie konsekwencji.

Wiktor poczuł, że rozmowa może pójść w ciekawym kierunku.

– A w pracy? – zapytał Adam. – Oszukał pan kiedyś wykonawcę? „Tak, świetnie to zaśpiewałeś", mimo że efekt tak naprawdę był tragiczny?

– Oj... Masz mnie. – Wiktor kręcił głową z uznaniem. – Faktycznie, zdarzało się. Pozdrawiam wszystkich tych muzyków.

– A jak znosi pan, kiedy to pana okłamują?

– W życiu? Jeżeli mnie okłamujesz, przyznaj się szybko, to raczej się dogadamy. W pracy? Jeżeli chcesz śpiewać chujowe teksty, to możesz mi wmawiać, że piszę świetnie. Ale kiedy mnie okradają...

– Kto pana okradł?

– Niewdzięczny szarpidrut. Ale to jest off the record. Zdania o okradaniu nie przepisuj.

Adam przytaknął.

– Jak ocenia pan szczerość tekstów na płycie Zuzi Maj, kiedy pisze je szczery, ale mimo wszystko mężczyzna?

– Jest bez zarzutu – ocenił Wiktor. – Umiem szczerze wznieść się ponad swoją męskość.

Zaśmiali się obaj, a dalsza rozmowa toczyła się w profesjonalnej, ale ciepłej atmosferze. Mężczyźni umówili się, że przy dobrych wiatrach, wywiad ukaże się jeszcze w tym tygodniu.

**

Wieczorem tego samego dnia Wiktor był na fali, a Anna rozluźniła się, kiedy dowiedziała się, że tym razem wywiad udało się przeprowadzić bez trzęsienia ziemi.

Dlatego właśnie wieczorny spacer był tylko wstępem do długiej nocy pełnej złamanych zasad. Nocy pełnej rozluźnień i spięć, pełnej powolnych zabaw i gwałtownych uniesień. Nocy spędzonej pod dachem.

W wilgoci materaca mieszały się ich zapachy. Ślina pieniła się w uśmiechniętych ustach, pot zbierał się w zagłębieniach ciał.. Zderzali się, zatraceni w swojej bliskości, rozjuszeni wspólnym sekretem, zaskoczeni śliską sprawą.

Anna krzyczała w poduszkę. Z rozkoszy i żalu. Dlaczego nikt nie może wiedzieć, że jest szczęśliwa? Że ma z kim rozmawiać? Jak to się stało, że nie ma komu pochwalić się tym, że jest przystojny i bierze ją od tyłu? Dlaczego czuje się jak kurwa?

Wiktor doszedł na swoją kołdrę.

Annę zaskoczyło to, że też doszła, pierwszy raz od dawna.    

https://www.facebook.com/machnikowski.pisze

KILKA CIOSÓWWhere stories live. Discover now