*61*

460 48 8
                                    

- Wróciłam! - krzyknęłam, gdy przekroczyłam próg mieszkania, a tuż za mną Agnes.

- Zoey! Gdzie ona była?

- W barze na skrzyżowaniu.

Ściągnęłam leniwie buty, rzucając się na łóżko, na którym leżał wielki miś. Przytulajac się do niego, poczułam jak odpływam do Krainy Morfeusza.

- Lek wywołał skutki uboczne. Miała mocne wahanie nastroju i wyszła na parę kolejek - wytłumaczyłam mi Agnes.

- A więc to lek... myślałem, że ona... - zapauzowałem.

- Co myślałeś? - rudowłosa wyciągnęła mnie z zamyślenia.

- Nieważne... to tylko przypuszczenia... dzięki, że ją znalazłaś.

- Nic trudnego, a teraz dobranoc. Muszę jutro wcześnie wstać.

- Cześć i dobranoc.

Fotel w ciemnym salonie zagiął się pod ciężarem mojego ciała. Wpatrywałem się w czarny punkt przed sobą. Kolejną godzinę próbowałem zasnąć, lecz bez pozytywnego skutku. Wciąż głowę zakrzątała mi jedna myśl, jedno zdarzenie, które miało miejsce kilka godzin przed północą.

Wpatrywałem się w jej zielone oczy wymieszane z błękitem nieba, które nadawały im wyrazistszego koloru. Nie potrafiłem przestać podążać za każdym ruchem jej gałek ocznych, które bacznie mi się przyglądały. Dopuszczenie do siebie myśli, że otworzyłem się dla niej tak bardzo, była wręcz niewiarygodna. Jeśli incydent na kanapie miał okazać się tylko skutkiem ubocznym leku, to chciałbym aby było więcej takich skutków.
Czy to było wyznanie ukrytych emocji  do Zoey? Możliwe, sam nie mam bladego pojęcia czy pałałem do niej zakazanym uczuciem.
Usłyszałem, jak w przedpokoju coś się porusza. Klamka nieznacznie się opuściła a zza drzwi wyszła zaspana Zoey.

- Jeszcze nie śpisz? - oparła się o framugę drzwi, ręką przecierając oczy.

- Nie umiem zasnąć.

- Ahm... chciałam przeprosić za to nagłe wyjście z domu. Nie wiem co sobie wtedy myślałam.

- Wróciłaś cała i to jest najważniejsze - odpowiedziałem, gdy dziewczyna usiadła naprzeciwko mnie. - Czy ty jesteś jeszcze pijana czy po prostu masz mocną głowę? - zapytałem, aby rozluźnić atmosferę.

- Nawet jak jestem wstwiona, to myślę rozsądnie. Może zrobić ci ciepłe mleko, hm?

- Nie, dzięki. Zaraz się położę - powiedziałem, uśmiechając się słabo.

- Okej, to ja idę dalej spać - wyszła z pokoju, uprzednio klepiąc mnie lekko w ramię. Poczułem jak moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.

- Jak pójdę spać to mi przejdzie - powtarzałem w myślach, starając się uspokoić.

Message || Jensen AcklesWhere stories live. Discover now