Rozdział 31 Nie zawiedź

4.8K 313 7
                                    


PERSPEKTYWA LUIS'A

Mała wyszła na chwilę to ja mogę wykorzystać okazję i zadzwonić do Taylor'a by dowiedzieć się jak idą poszukiwania. Lepiej dla niego, aby to znalazł bo nie mam zamiaru tolerować jego niekompetencji. Zresztą za dużo razy mnie zawiódł, abym dawał mu kolejne szansy. Ta  jest ostatnią, ale tylko dlatego, że go potrzebuję. W przeciwnym razie nie zwróciłbym mu mocy, a jego z upływem czasu zabiłoby zaklęcie, które ja zdjąłem.

Zadzwoniłem do Taylor'a.

-Halo? - chłopak odebrał telefon

-Znalazłeś?

-Wiem, gdzie to jest, ale nie łatwo tam się dostać. Dobrze tego pilnują

-Lepiej się postaraj i nie zawiedź bo będę musiał zacisnąć pętle 

-Może  od razu powiedź, że już na stałe zostanę twoim psem! - krzyknął oburzony

-Kusząca propozycja

-Nawet nie próbuj. Przyniosę ci to, a ty zdejmiesz mi pierścień

-Wyraziłeś chęć zostania moim psem

-Luis! Ty bydlaku, nie zrobisz mi tego! - krzyknął wściekły

-Już zrobiłem - rozłączyłem się zadowolony

Mógłbym go uwolnić, ale jednak wolę mieć go na oku. Zresztą zostanie moim chłopcem na posyłki, całkiem dobra propozycja. Zdrajca, zdrajcą pozostanie, dlatego nie może mieć za dużo wolności. Ponieważ znów wykorzysta ją przeciwko mnie, a wtedy naprawdę nie zamierzam się hamować. Na chwilę obecną robię to ze względu na Larisse. Mimo wszystko dalej za nim jest. Cóż kobiety są zbyt sentymentalne. Nie zamierzam ranić mojej ukochanej, więc nie może do końca dowiedzieć się jaki jestem. Prawda o mnie, mogłaby ją skrzywdzić, a to jest ostatnia rzecz jakiej bym chciał. Mała widzi we mnie dobro, które ja utraciłem już wieki temu. Prawda jest taka, że już urodziłem się z mrokiem w sercu. Z wiekiem to się potęgowało, aż stałem się potworem. Przed poznaniem Larissy byłem okropnym człowiekiem i jeszcze gorszym wampirem. Nie ukrywam, że lubię wykorzystywać swoją pozycję. Za pomocą strachu i przemocy łatwiej jest mi zdobyć to czego aktualnie pragnę. Zbyt dużo krzywd wyrządziłem i za wiele krwi przelałem, żeby teraz tak po prostu uwolnić się od ciemności, która pochłania mnie z każdym dniem. Splamiłem swoje ręce krwią i tego już nie da się zmyć. A fakt, że nie posiadam dosłownie żadnych wyrzutów sumienia i nie żałuję czynów jakich dokonałem, nie pomaga w mojej zmianie. 

Szczerze powiedziawszy dla mnie nie ma ratunku.

Jedynie moja przyszła żona stanowi wyjątek, ponieważ dla niej nie potrafię być złym. Raz przeze mnie płakała i od tego momentu poprzysiągłem sobie, że jeśli mi wybaczy już nigdy nie doprowadzę jej do łez. Obiecałem jej, że nigdy nie uroni nawet jednej, małej łezki z mojego powodu. 

PERSPEKTYWA LARISSY

Luis praktycznie cały czas siedzi na telefonie. Ciekawi mnie czy ten chłopak, kiedyś się z nim rozstaje. Wyszło na to, że poszłam się przewietrzyć, aby ułatwić mojemu ukochanemu rozmowy przez telefon. W takim razie może trochę go podrażnię. Zresztą jestem trochę głodna. Wprost idealna okazja, jak mogłabym to zmarnować.

-Luis - szepnęłam słodkim głosikiem

-Czego chcesz? - odrzekł ozięble

-Dlaczego z góry zakładasz, że czegoś chcę? - spytał smutna

-Po pierwsze zawsze kiedy wołasz mnie po imieniu coś chcesz. Po drugie dziwnie się zachowujesz. A po trzecie już ci mówiłem, że ci nie ulegnę, więc nie kokietuj mnie, słońce - ostatnie słowo wypowiedział z nutką ironii w głosie, nachylając się przy tym, aby musnąć delikatnie moje usta

-Odnosisz błędne wrażenie - wyszczerzyłam się ukazując przy tym moje śnieżnobiałe kły

-Błędne wrażenie? Błagam... - parsknął śmiechem

-Gdzie? - przewrócił oczami

Wyprostowałam się dumnie, uśmiechnęłam zwycięsko i przejechałam delikatnie, powoli palcem po swojej szyi.

Mężczyzna usiadł na kanapie, aby ułatwić mi dostęp do jego szyi. Po czym jednym oczywistym gestem ręki zawołał mnie do siebie. Uśmiechnęłam się przygryzając delikatnie dolną wargę, a następnie wskoczyłam chłopakowi na kolana. Usiadłam okrakiem, musnęłam lekko ustami miejsce, w które po chwili wbiłam kły. Kiedy pragnienie głodu już zniknęło, oderwałam się od ukochanego. Zlizałam strużkę krwi, która spływała po jego szyi. Następnie złożyłam pocałunek w miejscu ugryzienia i szepnęłam mu dziękuję na ucho.

-Skarbie, nie ładnie mieć sekrety przed żoną - szepnęłam na ucho Luis'owi

Brunet spojrzał na mnie zaskoczony, a ja skarciłam go wzrokiem.

-Co chcesz zrobić  Taylor'owi? - dodałam po chwili

-Jeśli dobrze się spiszę, nic - odpowiedział obojętnym głosem

-A jeśli zawiedzie, zabijesz? - przytaknął

-Staniesz mi na drodze? - nagle spoważniał 

-Tak - skinęłam delikatnie głową

Troszkę krótszy rozdział niż zwykle, ale nie chciałam przedłużać go na siłę. 

Skradziona Wolność: Odzyskane LataOù les histoires vivent. Découvrez maintenant