#29 Czyli... Już to wiesz? I nadal tu siedzisz?

Start from the beginning
                                    

Poszedłem jego śladami, w głowie mając jedynie odpowiednie zinterpretowanie słów, które przed chwilą dodał.

Kolorowowłosy gestem ręki zaprosił mnie dalej, a ja dosyć nieśmiało przeszedłem do salonu, który miałem okazję podziwiać już z ulicy. Odniosłem wrażenie, że z każdym krokiem naruszam idealną biel i czystość domu. Zupełnie tam nie pasowałem. Tak, jak i Anis.

W fotelu obok półki z książkami siedziała niska, szczupła kobieta, odwrócona do nas plecami. Nadal na nic nie reagowała. Wpatrywała się, jak sądziłem, w kolejną oszkloną ścianę, przeciwległą do poprzedniej.

- Jest chora - powiedział, zupełnie jakby nie bał się tego, że kobieta jest blisko i może wszystko usłyszeć. - Boi się wszystkiego. Ludzi, brudu, dźwięków. Nie wychodzi z domu i gdyby nie ojczym najpewniej zamknęła by się w czterech ścianach, zasłoniła wszystkie okna i siedziała tam, dopóki coś ją nie zmusi by wyjść. Albo i to nie.

Z oszołomieniem wpatrywałem się w tył mebla, nad którym wystawał jedynie czubek głowy mamy Anisa. Nie miałem pojęcia jak się odezwać. Stałem tak z lekko otwartymi ustami, co chwila namawiając w myślach samego siebie, by coś powiedzieć.

Siedemnastolatek podszedł do jednej z półek i spośród miliona innych płyt wybrał jedną, zupełnie randomową. Włożył ją do sporej wielkości odtwarzacza i włączył urządzenie. W całym domu, a przynajmniej tak mi się wydawało, rozbrzmiała cicha, spokojna muzyka. Wyglądało to na wręcz przerażające. Nie miałem jednak czasu by się nad tym zastanawiać, bo Anis złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę swojej matki. Już po chwili oboje staliśmy przed nią.

A ona była taka ładna. Gładkie rysy twarzy, czarne, błyszczące oczy, które odziedziczył po niej syn i długie niemal do pasa brązowe włosy, poprzecinane siwymi pasmami. Spojrzała na mnie z takim strachem, jakbym przed chwilą ośmielił się jej grozić. Nie poruszyła się jednak w żaden sposób...

- Mamo, to Oliver. Mój chłopak - przedstawił mnie, a ta momentalnie przeniosła wzrok na niego. - Kochanie... poznaj moją mamę.

Kobieta przyśpieszyła lekko oddech. Z jej oczu pociekło kilka łez, a ręce mocno zacisnęła na własnej spódnicy, sięgającej jej do kostek. W tym miejscu cytrynowy aromat rozchodził się jeszcze bardziej, i już wręcz przyprawiał o mdłości.

Chłopak westchnął i rzucił ciche "kocham cię... wierzę, że w końcu to zaakceptujesz. Naprawdę" i ponownie pociągnął mnie za rękę, tym razem w stronę sporych, metalowych, czarnych schodów prowadzących na wyższe piętro. Na tym się jednak nie skończyło, gdyż zmusił mnie do pokonania kolejnych. W końcu stanąłem przed białymi drzwiami, odróżniającymi się od reszty jedynie tym, że nie ma na nich żadnych informacji odnośnie właściciela pomieszczenia lub jego przeznaczenia. I właśnie tam mnie wprowadził.

Od razu rozpoznałem elementy wnętrza, w którym chłopak często robił sobie zdjęcia. Nie trudno było jednak zauważyć, że spora jego część, szczególnie ta bardziej luksusowa, była starannie pominięta. W oczy na pewno rzuciło mi się ogromne, szaro-białe łóżko i tego samego koloru dywan, który wyłożony został na całej powierzchni podłogi. W tym miejscu jednak, w odróżnieniu od salonu, oprócz bieli, szarości i czerni można było wyróżnić i akcenty zieleni.

Anis usiadł na rogu łóżka i ukrył po raz kolejny twarz w dłoniach. Jego ramiona lekko drżały, a pociągnięcie nosem odwróciło moją uwagę od muzyki, która i tutaj miała swoje ujście.

- Misiek... - Odważyłem się w końcu ruszyć z własnej woli i usiadłem obok niego, mając okropne wrażenie, że gdy wstanę pozostawię po sobie plamę biedy i brudu. Objąłem go delikatnie, a ten wtulił się we mnie, pozwalając sobie nie ukrywać już płaczu.

30 DAYS HOMO CHALLENGE ✔Where stories live. Discover now