Pierwszą rzeczą, którą zrobił po doprowadzeniu się do względnego porządku, było przeanalizowanie ilości pozostałych po imprezie osób. Jeśli Adam nie wrócił do domu, zapewne spał w gościnnej sypialni, do której Zygmunt na początku imprezy dał mu klucz. Przypomniał sobie, że Fryderyka znalazł w toalecie na piętrze i z trudem przetransportował go do łóżka ojca (w tym momencie uznał to posunięcie za bardzo ryzykowne). Eliza zaś spała u niego. Kiedy reszta gości zniknęła, przeniósł ją na swoje łóżko, a sam resztę nocy spędził na kanapie. Próbował sobie przypomnieć, w którym momencie jego dom opuścił Juliusz. Gdyby nie przygotowywali tej imprezy razem, w życiu nie odnalazłby go wśród innych gości. Czasem próbował zagadać coś do niego i Elizy, jednak z miernym skutkiem.

W tym momencie uświadomił sobie, że całą noc spędził z Branicką. Ojciec byłby wniebowzięty, pomyślał z przekąsem.

Ziewnął, po czym leniwie skierował się na schody prowadzące do jego pokoju. Spośród wszystkich tymczasowych domowników, Eliza wydawała się tą, która najszybciej wstanie.

Podszedł do drzwi i zapukał, jednak nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Nacisnął klamkę i pchnął ją lekko.

Dziewczyna spała w najlepsze, wtulając się w poduszkę. Zygmunt uznał to za niezwykle rozkoszny widok i aż szkoda mu było ją budzić. Z drugiej strony, była już jedenasta, więc istniało prawdopodobieństwo, że pierwszą reakcją Elizy na godzinę, będzie panika i oskarżenie w stylu „Czemu mnie nie obudziłeś?!".

Usiadł na krawędzi łóżka i lekko potrząsnął ramieniem Branickiej. Poskutkowało – dziewczyna zamrugała kilkakrotnie, następnie zdezorientowana powoli podniosła się.

– Moja głowa! – jęknęła bezradnie, po czym zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. Chwilę później pojęła, w czyim łóżku leży i posłała Zygmuntowi spojrzenie pełne dezorientacji. Krasiński miał wrażenie, że widzi w nim trochę strachu, przez co zmieszał się w duchu.

– Zasnęłaś koło pierwszej. Wolałem, żebyś spała w spokoju, więc zaniosłem cię tutaj. – Widząc, że jej zdziwienie nie zmalało, zadał pytanie, które później uznał za szczyt idiotyzmu: – Czy ty mnie o coś podejrzewasz?

Policzki Elizy natychmiast zrobiły się czerwone.

– Zwariowałeś? – mruknęła, a następnie z trudem wstała z łóżka. – Daję słowo, już nigdy nie dotknę alkoholu.

Wszyscy tak mówimy, pomyślał Krasiński, ale nie podzielił się tym stwierdzeniem na głos. Zaprowadził Elizę do kuchni z zamiarem przygotowania jej śniadania. Dziewczyna natychmiast uznała, że ani trochę nie jest głodna, ale Zygmunt miał jej opinię w poważaniu i zabrał się za robienie jajecznicy. Było to bowiem jedno z niewielu dań, które umiał przygotować bez większych potknięć. Miał zapytać Branicką, czy ma ochotę na kawę, jednakże zobaczywszy, w jaki sposób patrzy na butelkę mineralnej, sięgnął po szklankę i zaproponował, by uzupełniła elektrolity. Przez niecałą minutę zerkał to na jajecznicę to na łapczywe hausty dziewczyny. Gdyby nie fakt, że przesadnie intensywne dźwięki smażenia atakowały jego głowę, zapewne zacząłby się śmiać z dziewczyny i jej pierwszego kaca. Równocześnie uświadomił sobie, że stał się demoralizatorem.

Jego mózg pokusił się na wykreowanie wizji, w której państwo Braniccy dowiadują się o tym karygodnym zajściu, a następnie, wyeksponowawszy przed Wincentym Krasińskim swoją dezaprobatę, zrywają kontakt. Jednocześnie wiązałoby się to z końcem chorych swatań.

W duchu zakpił z tej alternatywy, jednak jednocześnie zapytał sam siebie, czy jeśli nacisk ze strony ojca jak i rodziców Elizy zwiększy się, w akcie desperacji nie zrobi czegoś głupiego. Nie miał pojęcia, ile jeszcze wytrzyma, będąc bezsprzecznie (przynajmniej zewnętrznie) posłusznym. W końcu, wszystko z czasem musi ulec zmianie.

Idealizm dla biednych || polski romantyzm AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz