Milcz

347 18 3
                                    

Spotkaliśmy się z Gabo niedaleko Hat Tricka, gdzie miał na nas czekać zapewne przerażony Jacquin i dalej szliśmy w ciszy, dopuki brunet nie postanowił się odezwać.
- W ogóle co ty mu napisałeś, że natychmiast usunął? - spytał mnie.
- Że jak tego nie zrobi to połamię mu wszystkie kości, choć chyba i tak to zrobię.
Przewrócił oczami.
- Moglibyśmy po prostu z nim porozwawiać?
Westchnąłem.
- To największa papla we wszechświecie. Serio myślisz, że zachowa to dla siebie?
- Gdy dowiedział się, że szukam mojego taty nic nie powiedział.
Zatrzymałem się gwałtownie.
- To on wie?
- Dziękuj czternastce.
Ponownie westchnąłem.
- Apolodorosowi serio przydałaby się nauczka.
- Po kolei - powiedział i weszliśmy do środka.
Przy stoliku koło okna siedział już twórca całego zamieszania bawiąc się nerwowo chusteczką, a na nasz widok natychmiast poderwał się z miejsca.
- Ja przepraszam naprawdę nie wiedziałem ale to była taka sensacja i nie mogłem się powstrzymać i zanim pomyślałem to już się stało i wiem że...ale usunąłem i nikt tego nie widział bo oglądali mecz i..i..i.. i błagam nie róbcie mi krzywdy - wyżucił z siebię na jednym wdechu, a my zamrugaliśmy kilkakrotnie oszołomieni natłokiem słów. Gabo pierwszy wyrwał się z szoku.
- Nie zamierzamy robić ci krzywdy - w tym momęcie spojrzał na mnie znacząco, a ja niechętnie przytaknąłem - ale musisz zachować to dla siebię. Jasne?
- Tak, tak oczywiście, dzięki.
- Wiesz od Martiny prawda? - mruknąłem.
- Ale skąd ty...?
- Bo wiem - warknąłem - zatłukę tę dziewczynę i Apolodorosa też.
- Uspokój się - brat położył mi dłoń na ramieniu- Czternastka i tak jest już zastraszony, a co do Martiny...musimy pomyśleć co z nią zrobić, bo chyba nie zamierza dać za wygraną.
- Z pewnością.
- Jacquin - zwrócił się do drepczącego w miejscu chłopaka - Jeśli ty lub czternastka coś powiecie, źle to się dla was skończy. Masz go pilnować.
- Jasne - odparł i szybko opuścił lokal - a co do ciebie - wskazał mnie palcem - musisz ochłonąć. Idziemy na kawę.
I zanim zdążyłem zaprotestować zaciągnął mnie do stolika i złożył zamówienie.

Chat z Lorenzo [ ZAKOŃCZONE ]Where stories live. Discover now