Prolog

741 36 3
                                    

 Siedział na żelaznym tronie. na jego srebrnych włosach spoczywała korona, na barkach miał piękne szaty. Obłąkaną twarz wykrzywiał w grymasie, a jego fioletowe oczy lśniły czystym szaleństwem. Były utkwione w dziecku o takich samych oczach, o smutnych oczach.

- Śpiewaj! - krzyczał Szalony Król, patrząc na dziewczynkę odważnie stojącą u jego boku - ŚPIEWAJ!

Był obłąkany, wiedziała to. Nie widziała w nim ojca. Nigdy. Spojrzała na niego, na starszego od niej o kilka lat, złotowłosego członka Gwardii Królewskiej. Jaime Lannister stał przy tronie, by chronić swojego króla. Kiwnął głową, tym samym mówiąc by zaczęła.

- Czy chcesz, czy chcesz, pod drzewem skryć się.                                                                                                      Naszyjnik jak wąż, oplecze czule cię.                                                                                                                            Po tym co się tu działo każdy chyba wie... - Drżał jej głos, nie dawała sobie rady. Za brązowymi włosami chowała twarz, tak bardzo chciała się za nimi ukryć. Jaime widział w jej oczach smutek, ale nigdy nie strach. Wiedziała, że trwa atak na miasto, ale mimo to nadal trwała przy ojcu. 

- Dalej, moje dziecko, dalej... - Mamrotał Aerys Targaryen - ŚPIEWAJ! - ryknął i wytrzeszczył fioletowe oczy, po czym huknął:

- Spalić ich!  SPALIĆ ICH WSZYSTKICH! - krzyczał, po czym odchylił głowę i zaniósł się śmiechem. Śmiechem szaleńca - Spalić ich w domach, spalić ich w łożach! Ale ja i moja córka nie damy się spalić, a ogień poniesie jej głos i stworzy pieśń lodu i ognia!



 Nie wytrzymał. Podszedł do króla, zrzucił go z tronu i  wbił mu nóż w plecy, a szkarłatna krew, tak ciemna, że niemal czarna, wytrysnęła z rany brudząc posadzkę. Przebite ciało opadło bezwładnie na posadzkę tuż obok Viserii Targaryen.

 Zabierzcie ją. - Jaimego zdziwił jego własny, zimny ton głosu. Zwrócił się do Desmonta Hawsthrona, lorda Wysp Baleriona. 

 Wiedział, że może do tego dojść. Do śmierci króla. Z jego ręki. 


 Nie chciał dla niej śmierci, dlatego porozumiał się wcześniej z lordem Desmontem, lordem wysp Baleriona.

 Dziewczynka opadła na kolana, kuląc się do ciała ojca. Nie płakała. Nigdy nie widziałem, żeby płakała. - pomyślał Królobójca.

- Zrobię z niej bękarta, to będzie dla niej najbezpieczniejsze. - powiedział Hawsthorne i złapał dziewczynę od tyłu za plecy i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia z sali tronowej. Ta szarpała się i wiła, ale nie była w stanie pokonać dorosłego mężczyzny. 

- Jaime, JAIME! - krzyczała dziewczyna - Jaime błagam! - nagle przestała, straciła przytomność.    

Tę chwilę będzie pamiętała. Bez względu na wszystkie eliksiry jakie je podadzą. - myślał Jaime - Będzie mnie pamiętała jako Królobójcę.


You can't change the destination || JAIME LANNISTERWhere stories live. Discover now