V. Formalności

18 6 4
                                    

Przez większość nocy rozmyślałam nad swoją decyzją. Nie tak łatwo jest wydać werdykt, który będzie miał swoje konsekwencje na całe życie. Decyzję, jak wcześniej myślałam słuszną, podjęłam pod wpływem silnych emocji, które w pewnym stopniu uleciały, pozostawiając obawy.

~<¤>~

Obudziłam się koło południa. Świadomość od razu wróciła. Nie wiedząc, czy otrzymam maila, czy może odpowiedź, na nurtujące mnie pytanie, przyjdzie pocztą, odruchowo chwyciłam telefon i odświeżyłam skrzynkę.

Z napięciem oczekiwałam na rozwój wydarzeń, a gdy nowa wiadomość pojawiła się na ekranie, wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam plik.

Puls przyspieszył mi dwukrotnie, lecz szybko mój entuzjazm opadł. Wyświetliła się reklama jakiejś nowej restauracji w centrum miasta. Sfrustrowana opadłam na pościel. Leżałam tak kilka minut, patrząc się ślepo w sufit.

Nie widząc sensu tkwienia dłużej w tej pozycji, podniosłam się na łokciach i powoli powłóczyłam nogami do łazienki. Nigdy nie należałam do osób, które pindrzą się dwie godziny, dlatego też po rozczesaniu swoich blond włosów sięgających za łopatki, opłukaniu twarzy zimną wodą i ubraniu się w starte jeansy oraz bluzkę w soczystym kolorze czerwonego wina, wyszłam.

Skierowałam kroki w stronę kuchni. Odruchowo otworzyłam lodówkę, lecz mimo różnorodnej zawartości, nic nie przykuło mojej uwagi. Uczucie to pogłębił dodatkowo zaciśnięty żołądek.

Nie byłam przyzwyczajona do jedzenia śniadań, praktycznie tego nie robiłam. Mama często przygotowywała mi rano kanapki, dobrze wiedziała, że gdyby nie to, do wieczora bym nic nie jadła.

Usiadłam przy stole w kuchni, na którym widniał stary ślad po przypaleniu. Kiedyś nieumyślnie tata położył na nim gorącą patelnię. Rzadko gotował, a gdy do tego doszło, praktycznie zawsze kończyło się, jak miał zwyczaj powtarzać, „małym wypadkiem".

Odpaliłam laptopa. Wiedziałam, iż muszę znaleźć jakiś zakład pogrzebowy dla rodziców.

Na razie ich ciała znajdują się na posterunku i wciąż są poddawane badaniom, lecz muszę już zacząć przygotowania.

Moi opiekunowie zdecydowanie zasługują na godny pochówek, który choć w pewnym stopniu okaże im moją wdzięczność. Za wszystkie te lata pełne wzlotów i upadków, miłości oraz opieki, jaką mnie darzyli. Za to, że przygarnęli mnie, gdy biologiczni rodzice zawiedli.

Nie zależy mi na hucznej, uroczystej ceremonii. Nawet nie wiem, kogo miałabym na takową zaprosić. Z tego, co wiem, to nie mieli żadnych krewnych, a przynajmniej nigdy owych nie poznałam. Jeśli chodzi o znajomych, to nie jestem pewna, czy któryś z nich był dość ważny, aby przejąć się ich losem.

Rodzice byli typem samotników, lubili tylko swoje towarzystwo i byli wręcz zbyt zamknięci na nowe znajomości, co wpłynęło trochę i na mnie.

W rezultacie posiadam tylko jedną prawdziwą przyjaciółkę Ankę oraz chmarę znajomych, z którymi kontakt mam bardzo sporadyczny po skończeniu liceum rok temu.

Weszłam w pierwszy link, który mi wyskoczył. Strona wyglądała schludnie. Oferta była szeroka, lecz nie znalazłam zwykłego złożenia trumny w grobie bez zbędnych ceregieli.

Drugi link po otwarciu nie zapowiadał się obiecująco. Nie mam pewności, czy tacy ludzie powinni pracować w branży pogrzebowej. Strona wyglądała tak, jakby zaraz miała się włączyć piosenka zwiastująca początek wiosny. Mnie jednak nie było wcale do śmiechu. Mimo wszystko postanowiłam przeczytać ofertę zakładu. Jakość usług nie powalała, co można było wywnioskować z zakładki opinie, a raczej po napisach „komentarz został usunięty przez administratora strony" przy co drugiej opinii, oraz podejrzanie dużej ilości pozytywnych komentarzy od godziny dwudziestej do dwudziestej drugiej. Ktoś się nieźle postarał. No cóż, im już podziękuję.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 12, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

MorphWhere stories live. Discover now