III. Rekrutacja

19 7 4
                                    

Dzisiaj jest rekrutacja na żołnierzy PDSM.

Mało kto chce walczyć z czymś, co jeszcze nie tak dawno było uważane za mit, opowiadany jedynie małym dzieciom, gdy były nieposłuszne. Dlatego do jednostki może dostać się każdy. Na poczatku wystarczy podstawowa sprawność fizyczna.

Ja jednak nie wahałam się ani chwili, chcę wybić te potwory rządne mordu, co do ostatniej sztuki.

W drodze do siedziby wojska, gdzie miała odbyć się rekrutacja, dużo myślałam.

- Jakie pytania będą mi zadawać? Jak będzie wyglądał trening? Czy mnie w ogóle przyjmą? - powtarzałam sobie na głos. Zdarza mi się to, to znaczy rozmawianie ze sobą, gdy jestem porządnie zdenerwowana.

Powtórzyłam informacje, o których dowiedziałam się, czytając liczne artykuły i szperając w najczarniejszych zakamarkach internetu.
Dotarłam też do ludzi, którzy utrzymywali, że mieli styczność z bestiami. Długo z nimi nie rozmawiałam, ponieważ żaden z nich nie dostarczył mi zadowalającej ilości faktów. Wszyscy mówili to samo. Widzieli postacie poruszajace się szybko, niczym cień. No cóż, co będzie to będzie i tak wiedza to nie wszystko. Potrzebuję siły, by walczyć i trenować, a wszystko po to, by któregoś dnia zatryiumfować, patrząc na ostatnie spojrzenie skomlącego potwora.

Szłam tak jeszcze przez przynajmniej trzy minuty, rozważając różne scenariusze, aż dotarłam do miejsca spotkania.

Raz kozie śmierć - pomyślałam i weszłam do rozstawionego, wielkiego namiotu wojskowego.

Co nie dziwne, prowizoryczna poczekalnia była prawie pusta. Oprócz mnie na ławce siedziało dwóch mężczyzn. Różnili się od siebie. Jeden mocno umięśniony szatyn o brązowych oczach, na którego twarzy można było dostrzec niepokój. Drugi natomiast spokojny i wyraźnie zdeterminowany. Jego blond włosy były upięte w kucyk, oczy miał szare, jakby puste.

Po kilku minutach, drzwi na przeciwko mnie uchyliły się i wyszła przez nie starsza pani w garniturze, przyozdobionym wieloma medalami z poważnym wyrazem twarzy.

- Zapraszam po kolei, rekrutacja będzie składała się z dwóch części, teoretycznej i praktycznej - oznajmiła.

Przekroczyłam próg gabinetu jako druga, pierwszy poszedł szatyn.

W sali było duszno, tylko mały metalowy wiatrak, leniwie kręcił się w koło, tnąc gęste powietrze.

Przywitałam się i usiadłam przy biurku na przeciwko kobiety.

- Co cię tu sprowadza panienko, w tak młodym wieku!? - spytała z niemałym zdziwiwniem

------------------------------------------------------
No i się doczekaliście, kolejny rozdział już jest.

Nie zapomnijcie zostawić po sobie śladu w postaci komentarza lub gwiazdki.
           
             
Do następnego,
Merkotka

MorphWhere stories live. Discover now