Rozdział 44 Powrót braci

12K 638 27
                                    


Kilka godzin później 

Poszłam do przedpokoju przywitać tą szaloną dwójkę.

-Cześć wam - przywitałam się kiedy przekroczyli próg domu

-Dobrze się bez nas bawiłaś? - zaśmiał się Josh

-Do bani. Dlatego czekałam z utęsknieniem na moją dwójkę stukniętych wampirów, bez których nie potrafię żyć - wyszczerzyłam się do nich

-Patrz jak jej się dowcip wyostrzył pod naszą nieobecność - zwrócił się Nick do szatyna po czym udał się na górę

-Pachniesz męskimi perfumami - Josh zatrzymał się przy mnie

-Pozbądź się lepiej tego zapachu jeśli chcesz z nami przebywać w jednym pomieszczeniu - dodał po chwili ozięble nawet na mnie nie spoglądając i udał się na górę

Myślałam, że już się pozbyłam z siebie perfum Luis'a. Jak on to wyczuł. A ciekawe czy Nick też to poczuł. Tylko specjalnie zignorował i nic mi nie powiedział. Zwariuję w tym domu. 

Wróciłam do swojego pokoju, aby ponownie się przebrać i wziąć prysznic. Jednakże wątpię by to wystarczyło, aby Josh przestał mi dogryzać.

Kiedy wyszłam z pod prysznica zakręciło mi się lekko w głowie. Odzyskałam również jedno wspomnienie. Przypomniało mi się jak wpadłam pierwszy raz na Luis'a jak uciekałam przed tą dwójką. Kiedy mi to opowiadał wydawało mi się nie realne, a teraz gdy mam to w głowie. To z perspektywa czasu była to dość zabawna sytuacja. Przyznam, że wtedy wystraszyłam się go bardziej niż tych którzy mnie gonili.

-Larissa! - nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos Nicka dochodzący z salonu

Zeszłam szybko na dół.

-Słabo się postarałaś - Josh zabił mnie wzrokiem

-A ty przestań być zgryźliwy - odpowiedziałam oshle

-Nie pogrywaj sobie - znów to mordercze spojrzenie

-Uspokójcie się oboje - zainterweniował brunet

-Siadać i cisza bo musimy porozmawiać - dodał po chwili

-Chcieliśmy się dowiedzieć coś o twojej przeszłości 

-I jak wam poszło? - spytałam zaciekawiona

-Nie najlepiej, praktycznie nikt cię nie zna. Jesteś wielką niewiadomą. Większość kojarzy twoje imię, ale tylko z plotek. Ponieważ nikt nie wiem jak wyglądasz, ani nic z tych rzeczy, ale jedna rzecz nas bardzo zaciekawiła... - Nick zrobił krótką pauzę

-Ponoć nie żyjesz - dokończył za niego Josh

Tego się nie spodziewałam.

-Zwariowaliście?! Jakbym nie żyła to nie siedziałabym z wami teraz tutaj 

-Dlatego to jest najciekawsze, ale to nie koniec

-Widziano cię rzekomo w towarzystwie młodego mężczyzny innej narodowości. Co powiesz nam na to? - skarcili mnie spojrzeniem

Skąd oni wzięli te wszystkie informacje. Jestem wściekła. Czuję się śledzona, a w dodatku mają jeszcze do mnie pretensje, ale o co? Przecież chyba nie wiedzą o Luis'a. Powinnam to jakoś sprawdzić. Tylko jak to zrobić, aby się niczego nie zorientowali.

-Jeszcze macie dla mnie jakieś nierealne nowości?!

-Nie - odrzekł Josh

-Larisso, lepiej żebyś nie kłamała - rzucił na odchodne Nick

Przesadzają trochę. Znaczy chcą poznać prawdę i ja to rozumiem. Powiem im ją, ale jeszcze nie są gotowi. Dlatego na razie postanowiłam wyjść się przewietrzyć. Muszę pomyśleć na spokojnie. Dlaczego jest tak bardzo zła na nich? Przecież ja nie chce się na nich gniewać. Co się ze mną dzieje? Luis musiałeś się zjawić i tak mi namieszać?

Spacerując usłyszałem krzyk zza rogu. Poszłam sprawdzić co się dzieje, a tam trzy wampiry napadły jakąś kobietę z dzieckiem. Przypomniała mi się sytuacja kiedy nabawiłam się blizny na przed ramieniu. Wtedy wpadłam na podobną sytuację, ale jedynie mogłam zasłonić dziecko swoim ciałem, a Luis się z nimi rozprawił. Jednakże teraz jestem silniejsza. 

Mężczyźni byli zaskoczeni moją interwencją, ale kiedy skończyło się na tym, że skończyli poobijani na ziemi. Zrozumieli, że nie jestem śmiertelniczką. Uciekli. Powinnam ich zabić, ale nie uważam by był to dobry widok dla tej kobiety i jej dziecka. Podziękowali mi za ratunek, a mi ulżyło. Zabawne, wystarczyło obić kilku wampirów, żeby negatywne emocje mnie opuściły.

Wróciłam do domu.

Po cichu przemknęłam do łazienki zmyć krew.

-Czyja to krew? - za moimi plecami stał Nick

-Takich trzech wampirów - odpowiedziałam obojętnym głosem

-Zabiłaś ich? - dołączył do nas Josh

-Nie, ale powinnam. Zaatakowały śmiertelniczkę z dzieckiem

-Zajmę się nimi, a ty nie zwracaj na siebie uwagi

-Dobrze, mogę już iść? 

-Tak

Wróciłam do pokoju i położyłam się do łóżka. Mimo, że jestem wampirem i nie potrzebuję dużo snu. Jestem padnięta. W dodatku nie wiem jakie decyzje mam podjąć. Pierwszy raz w życiu jestem tak bezradna. Zawsze umiałam sobie poradzić, a teraz modlę się w myślach o jakieś rozwiązanie. Nie chcę urazić, ani zranić nikogo i to przez to mam teraz taki mętlik.

Wspomnienia wracają, a ja nie dam rady dłużej tego ukrywać. Tym bardziej, że stałam się z tego powodu bardziej nerwowa. A bracia widzą moją zmianę w zachowaniu.

Za dużo myślę.

Zasnęłam.

Kiedy zamknęłam oczy, ukazała mi się pewna wizja. A może raczej sen bądź wspomnienie. Sama do końca nie wiem, ale to było tak realna. Po przebudzeniu dziwnie się czułam. Odnosiłam wrażenie jakbym już tego doświadczyła raz, ale sama nie miałam do końca pewności.

Ten sen był nietypowy. 

Ale może to było moje wspomnienie...

Czy to mogło się kiedyś wydarzyć...sama nie wiem...

Skradziona wolnośćWhere stories live. Discover now