Wstałam i przeciągając się zaczęłam pakować wszystkie przedmioty do otwartej torby. Zarzuciłam ją na ramię i wyszłam z biblioteki rzucając ciche ''Do widzenia'' pani Prince. Ruszyłam w stronę Pokoju Wspólnego.
- Zabini - usłyszałam swoje nazwisko za plecami.
Malfoy. Tylko on i paru nauczycieli mówi do mnie po nazwisku. Nosz cholera, nawet Voldemort mówi do mnie po imieniu.
- Mam imię, Malfoy - odparłam.
- Sama tak robisz - przewróciłam oczami na jego uwagę, on sam parsknął śmiechem.
- Do rzeczy, co chcesz Draco? - powiedziałam specjalnie podkreślając jego imię.
- Jutro jest wypad do Hogsmeade - oznajmił.
Wiedziałam co to oznacza, idealny czas na pierwszą próbę zabicia dyrektora. Musieliśmy zaczarować naszyjnik i wykorzystać kogoś, aby go zaniósł do Dumbledore'a.
Nie mogłam się jednak powstrzymać przed skomentowaniem jego ''dyskrecji''.
- Czy to jakaś nieudana próba podrywu? Tak dla przypomnienia, mam już chłopaka.
Parsknął śmiechem. Nie mógł uwierzyć, że powiedziałam to naprawdę. Jednak on postanowił kontynuować.
-Nie, to jedynie propozycja przyjacielskiego spotkania. Bez żadnego drugiego dna.
Oczywiście robiliśmy to, aby w wypadku podsłuchania nikt nie domyślił się o co chodzi. Malfoy podszedł bliżej mnie i szepnął mi na ucho.
- O dziewiątej.
W odpowiedzi skinęłam głową. Odsunął się i odszedł. Zrobiłam to samo i nie zatrzymałam się aż do Pokoju Wspólnego Slytherinu.
- Silene - usłyszałam głos Teodora.
Leżałam rozwalona na sofie pod kocem i czytałam jakieś mugolskie romansidło na odmóżdżenie. Mruknęłam na znak, że słyszę. Przesunęłam się, aby dać chłopakowi trochę miejsca żeby usiadł.
- Czy zechcesz pójść ze mną do Hogsmeade? - spytał.
Odłożyłam książkę.
- Hmm... Jasne - odpowiedziałam.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech i dołeczki, które tak bardzo kochałam.
- Tylko będę musiała załatwić jedną rzecz - dopowiedziałam po chwili.
Przygryzłam wargę w oczekiwaniu na reakcję. Chłopak zmarszczył brwi.
- Jaką?
- Pomagam Malfoyowi.
- To niebezpieczne... - zaczął wyraźnie niezadowolony.
- Wiem, ale nie mam wyboru - złapałam go za dłoń. - Słyszałeś Czarnego Pana - wyszeptałam.
Mimo, że w Slytherinie zdecydowana większość uczniów posiadała co najmniej jednego krewnego, która miał cokolwiek wspólnego z Czarnym Panem to głupotą byłoby się z tym obnosić.
Westchnął widząc, że nie było sensu ze mną walczyć.
- Uważaj na siebie.
Po kolacji poszłam do Pokoju Życzeń. Malfoy był już w środku. Zmarszczyłam brwi widząc, że w pokoju pojawiła się ogromna, czarna, lakierowana szafa.
CZYTASZ
Hereditatem |d.m
FanfictionHereditatem (łac.) - dziedzictwo Silene jest dziedziczką założycieli Hogwartu, której zadaniem jest pomoc w obaleniu Czarnego Pana. Jednak wszystkie wydarzenie co raz bardziej odciągają ją od pierwotnego celu, przez co kończy pomagając pewnemu blond...
Rozdział 17
Zacznij od początku