I co ja miałem jej odpowiedzieć? Że nawet przez chwilę nie wróciłem myślami do tamtego wieczoru? Myślałem, że moja słowa były dla niej jasne.

Pierwsza zasada – żadnych zobowiązań.

– Bo ja bardzo. Po poprzedniej nocy... – zaczęła.

– Yhym.

Miała niczego nie oczekiwać... To był tylko jeden wieczór, nawet nie noc...

– Musimy to kiedyś powtórzyć. Mamy jeszcze tyle rzeczy do nadrobienia – wyszeptała, nachylając się.

Czy byłem chujem pozwalając dziewczynie mnie zaspokoić i nie odwdzięczając się jej za to? Być może.

Ale nie zamierzałem tego zmieniać i niczego... nadrabiać.

– Słuchaj... – Nie skończyłem, ponieważ zaraz po tym usłyszałem głos Agnes, która weszła szybko za ladę, rzucając ścierkę i kładąc naczynia na blat.

– Dobra, już jestem wolna. Możemy pogadać – – powiedziała, mierząc mnie wzrokiem. Następnie pokierowała go na dziewczynę, która stała obok i zapytała: – I co? Skończyłaś już?

– Tak, właśnie przed chwilą. Będę zbierać się do domu. – Agnes pokiwała głową.

– Cieszę się, że zmieniłaś zdanie.

Po chwili z zaplecza wyszła kelnerka, podeszła do mnie, muskając ręką najpierw moje ramię, a następnie przesunęła ją w bok – na klatkę piersiową.

– Odezwij się – mruknęła, a następnie pożegnała się z Agnes i wyszła.

Dziewczyna stała, wpatrując się w zamykane drzwi. Wyglądała, jakby próbowała przeanalizować tę sytuację bądź pozbierać myśli.

– Chyba nie chcę wiedzieć – mruknęła, a ja kiwnąłem głową.

Nie zamierzałem jej się zwierzać z moich zabaw. Szczególnie z tych związanych z jej koleżanką...

– Dobrze nie wiem jak ma to wyglądać... – zaczęła.

– Chcę, żebyś mi pomogła w nauce.

Przecież w kółko to powtarzałem.

– To wiem – sarknęła, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Wyglądał na o wiele bardziej naturalniejszy niż tej pierwszy, który posłała w moją stronę. – Ale z jakich przedmiotów? Co musisz poprawić? Do kiedy masz czas? Chodzi mi o szczegóły, Connor.

Connor.

Mało kto mnie tak nazywał. Słyszałem to chyba jedynie od rodziców, więc moje imię w jej ustach bardzo mnie intrygowało.

Czemu tak mówiła?

– Z większości, wszystko, właściwie to nie mam czasu – odpowiedziałem na każde zadane przez nią pytanie.

– Poważnie? – zapytała po raz kolejny, ale tym razem nie oczekiwała odpowiedzi. – Jesteś w dupie.

– Jak już – zacząłem, pokazując palcem najpierw na mnie, a potem na nią. – To jesteśmy w dupie. – Dziewczyna otwierała już usta, kiedy dodałem: – Jesteśmy teraz zespołem, fresa.

– Powtórzę raz jeszcze, bo chyba do ciebie to nie dotarło. Nie mów tak do mnie. – Uśmiechnąłem się tylko na jej komentarz, co spowodowało, że kontynuowała: – Mówię poważnie, Connor. Nie możesz być chociaż przez chwilę poważny?

Przecież byłem.

– Dobra – mówiła dalej, biorąc głęboki wdech przez co uniosła się jej klatka piersiowa. – A z czym masz największy problem?

Układ Onde histórias criam vida. Descubra agora