Rozdział 6

67 7 3
                                    

Rozdział napisany przez bardzo leniwą @nyanJuliet

Tonight we are victorious
Champagne pouring over us
All my friends were glorious
Tonight we are victorious

Adam prowadził samochód w okularach przeciwsłonecznych, nucąc tekst ulubionej piosenki.

Double bubble disco queen
Headed to the guillotine
Skin as cool as Steve McQueen
Let me be your killer king
It hurts until it stops
We will love until it’s not
I’m a killing spree in white
Eyes like broken christmas lights

Wystukiwał nogą rytm, przez co w każdej sekundzie naciskał pedał gazu i hamulec.
- Moi drodzy, dzisiaj imieniny obchodzą wszystkie Ewy i Julity - wybrzmiał głos z radia. - Najlepszego, dziewczyny!
Kierowca przez chwilę się zastanawiał, po czym skręcił w jedną z bocznych uliczek Poznania. Zatrzymał samochód przed lokalną kwiaciarnią i wszedł do środka.
- Dzień dobry - odezwał się uprzejmie do sprzedawcy. - Czy mógłby pan zrobić dla mnie piękny bukiet z niebieskich i pomarańczowych kwiatów?
- To dosyć niespotykane kolory - zaśmiał się właściciel sklepu. - Nie wolałby pan zwykłych, czerwonych róż?
- Moja niebieskooka, rudowłosa kobieta nie jest zwykła - na twarzy bruneta pojawił się ironiczny uśmiech.
Po parunastu minutach wyszedł dumnie z kwiaciarni, trzymając w lewej ręce bukiet z marchewkowych tulipanów oraz morskich irysów.
Obudził się dzisiaj w świetnym humorze, przez co teraz z taką przyjemnością kupował kwiaty jako prezent imieninowy dla Ewy. Słyszał, że dyrektor szkoły, w której aktualnie stacjonuje, zaprosił kilku studentów ASP, ponieważ jego córce wyjątkowo spodobał się motyl czy inna żaba namalowana na jej twarzy przez uroczą studentkę podczas festynu. Domyślił się, że Ewa również znajdzie się tam w towarzystwie swoich bardziej utalentowanych znajomych.
Zmierzając w kierunku szkoły, zauważył kilku uczniów próbujących przekonać miejscowego żula, aby kupił dla nich alkohol. Przypomniał sobie czasy własnej młodości, kiedy prosił o to samo starszych kuzynów.
- Ej, proszę was! - krzyknął i uderzył go w ramię. - Zróbcie to dla mnie, ostatni raz!
- Adam, a ty nie jesteś pełnoletni? - zapytał, rozmasowując rękę.
- Jestem, ale boję się tego sprzedawcy - jęknął. - On chyba na mnie leci.
- W takim razie zapłacisz w naturze.
Uśmiechnął się na myśl o wydarzeniach sprzed kilku lat.
Podczas drogi do szkoły, Adam uważnie przyglądał się zimowemu krajobrazowi zza okna samochodu. Wiele razy otarł zderzakiem krawężnik, kiedy podziwiał zaśnieżone gałęzie bezlistnych drzew. Słońce odbijające swoje światło od białego puchu raziło przechodniów w oczy, jednak brunet uwielbiał to zjawisko. Dzieci lepiły duże, okrągłe bałwany i zjeżdżały z wysokich pagórków na drewnianych sankach, które pamiętały czasy PRL-u. Dojechał na miejsce w akompaniamencie wesołej piosenki z radia i wysiadł z samochodu, uśmiechając się. Otworzył ogromne, żelazne drzwi placówki edukacyjnej i wszedł do środka. Pozdrawiał każdą napotkaną na korytarzu osobę.
Nagle ujrzał tę samą kobietę, która chodzi mu po głowie od kilku dni. Rudowłosa, potrafiąca odebrać mu całą pewność siebie w jednej, krótkiej chwili.
- Ewa! - Podszedł do niej, trzymając bukiet za plecami. - Chciałabym... chciałbym ci coś powiedzieć.
- Tak? - Odpowiedziała natychmiastowo, z głosem pełnym nadziei.
- Wszystkiego najlepszego z okazji imienin - wydusił z siebie szybko, na jednym wdechu. - Zachowaj swój piękny uśmiech, pozytywizm i urok! Jakbyś mogła, bądź we mnie zauroczona tak bardzo, jak jesteś teraz. - Wyciągnął bukiet zza pleców i podarował go kobiecie. Nie zebrał się na odwagę, aby wyjaśnić, dlaczego wybrał akurat te kwiaty.
- Dz-dziękuję, są cudowne.
- Przyjemność po mojej stronie. Co jeszcze mogę dla ciebie zrobić?
- Zaśpiewasz mi Sto lat? Od lat tego nie słyszałam! - zarumieniła się, kiedy wypowiedziała te słowa.
- Właściwie... nie pamiętam tekstu. Mogę zaśpiewać ci inną piosenkę?
- Nie musisz nic śpiewać, przepraszam, to był głupi pomysł - zaczęła się tłumaczyć.
Adam zamilkł na kilka sekund, aby przypomnieć sobie tekst najbardziej uroczej piosenki, jaką znał. Pech chciał, że słucha tylko jednego zespołu, który nie tworzy wielu ballad. Postanowił zaryzykować i wybrać jeden z popularniejszych utworów, lekko zmieniając jego tekst.
- A pretty picture but the scenery is so loud - dobrze wiedział, że Ewa zna angielski i doskonale zrozumie słowa. - A face like heaven catching lighting in  m y  nightgown, but back away from the water, babe, you might drown - wziął oddech. - The party isn't over tonight.*
Kiedy skończył, rudowłosa zaklaskała w dłonie, po czym mocno go przytuliła. Obejmowali się nidługo, jednak Adam zdążył poczuć zapach jej szamponu. Był inny niż kilka dni temu, bardziej kwiatowy i kobiecy. Najwyraźniej poznała kogoś, komu chciała zaimponować. Mężczyzna wtedy nie wiedział, że zależało jej właśnie na nim.
- Masz genialny głos. Myślałeś kiedyś o występie w Mam Talent? - zaśmiała się.
- Tak! Zapisałem się na konkurs! - popatrzył na plakat, znajdujący się za plecami Ewy. - Jest za parę tygodni.
- To wspaniale, życzę powodzenia - dzwonek zadzwonił, kiedy to powiedziała. - Wydaję mi się, że musisz iść.
- Ty też powinnaś opuścić mój umysł już kilka dni temu, a jednak ciągle w nim krążysz - uśmiechnął się szarmancko, odwrócił na pięcie i ruszył do klasy.
Brunet nie planował żadnego występu, nigdy nie myślał o swoim śpiewie w tak ambitny sposób. Nie podchodził ambitnie do niczego, oprócz kobiet. Nawet praca i oceny liczyły się dla niego mniej. Na szczęście, większość stanowisk profesorów zajmowały kobiety.
Jednak tego dnia Adam naprawdę się starał. Prowadził lekcje z mnóstwem energii oraz zaangażowania. Prawdopodobnie pierwszy i ostatni raz. Po tym, jak trzykrotnie wytłumaczył  uczniom, jak wymawiać Present Continuous, usłyszał dźwięk otrzymanego SMS-a. Rzucił się na swój telefon szybciej, niż na tort podczas wesela nieznanego wcześniej kuzyna.

Od: Ewa
Bardzo dziękuję za ten pokaz imieninowy. Teraz do końca dnia będę uśmiechnięta. Mimo wszystko, czuję się winna, że ci czegoś nie wyjaśniłam. Imieniny Ewy są kilka razy w roku, a ja obchodzę je w czerwcu.
Miłego dnia :*

Usiadł na krześle i wpatrywał się w kilkucalowy ekran do końca zajęć. Może z zażenowania, może z radości, a może z zaskoczenia, że Ewa wysłała buziaczka?

*tekst z piosenki Panic! At The Pisco, Miss Jackson
Ładny obrazek, ale sceneria jest taka głośna.
Twarz jak niebo, łapiesz światło w  m o j e j  koszuli nocnej.
Ale trzymaj się z dala od wody, kochanie, bo możesz utonąć.
Impreza nie kończy się dziś.

Adam w śnieguحيث تعيش القصص. اكتشف الآن