III

398 40 10
                                    

Jak wspominałam pod koniec poprzedniego rozdziału, nastąpiła zmiana fabuły więc jeżeli nie przeczytaliście to serdecznie zapraszam do poprzedniego rozdziału!

- - - - ➡- - - - - - -

Słowa, które były wypowiedziane przez Lokiego dziwnie poruszyły Starka. Zielonooki opowiadał o tym, jak był traktowany przez Thanosa, co musiał przeżywać. Jego głos był stabilny, nie załamał się ani razu, Loki uparcie patrzył w okno i Tony, choć bardzo nie chciał, musiał przyznać, że było mu żal jego rozmówcy, nie mógł sobie nawet wyobrazić co by zrobił, gdyby on lub któryś z jego przyjaciół znaleźli się w takiej sytuacji.

Wynalazca obiecał chronić Ziemię przed każdym, kto będzie miał odwagę ją zaatakować, teraz dzięki informacją od Asgardczyka wiedział, kto i kiedy zamierza rozpocząć wojnę, nie mógł tak po prostu zignorować tego faktu, musiał działać. Pomoc Lokiemu zdecydowanie przyniosłaby  plusy, dzięki temu pokona kogoś, kto ma zamiar najechać jego planetę i choć trochę pozwoli to uciszyć jego wyrzuty sumienia.

Stark nie mógł tak po prostu zgodzić się pomóc mężczyźnie, jego duma mu nie pozwalała. Doskonale zdawał sobie sprawę, że bóg musiał długo rozważać czy prosić o pomoc czy nie, nie należał on do osób skłonnych przyznać się do swoich słabości, Stark natomiast nie posiadał opinii osoby ugodowej, wręcz przeciwnie, większość ludzi, która miała do czynienia z mężczyzną uważała go za osobę upartą, buńczuczną i
Zadufaną w sobie, żadna z tych cech nie jest cechą pozytywną. Miliarder wiedział, że mają z Lokim wiele wspólnego, ale bał się do tego przyznać, w końcu wielki Tony Stark nie może być porównywany do przestępcy, który właśnie niszczy Nowy Jork i ma za nic wszelkie prawa. Nie, nie może tak po prostu pokazać Asgardczykowi, że mu zależy, musi trochę poudawać, to nie tak, że on też mówi całą prawdę.

Stark bacznie obserwował towarzysza, szukał najmniejszego śladu zmiany wyrazy twarzy zielonookiego, ale nic nie zauważył.

- Czekaj, czekaj, chcesz powiedzieć, że jakiś szalony tytan przez stulecia plądrował planety i nikt o tym nie wiedział?

Loki prychnął, popatrzył na Starka i ze swoim typowym, tajemniczym uśmiechem wstał i podszedł do okna.

- Oczywiście, że wiedzą, bardzo dawno temu Bor, ojciec Odyna, walczył z Thanosem, wygnał go poza zasięg drzewa Ygdrasil, poza dziewięć królestw. Legenda mówi, że Bor nie mógł go pokonać ponieważ jego kochanką była śmierć. Thanos, zawsze odrzucony przez wszystkich, pragnął wyrównania, widział, że wiele światów chyli się ku upadkowi przez przeludnienie i brak miejsca do życia oraz brak zasobów. Tytan obrał sobie za cel wyrównanie tych niesprawiedliwość, uważa się za Łaskawca pozwalając połowie ludności przeżyć i mordując resztę.

Stark zastanowił się, na pewno nie mógł ufać Lokiemu, ale jeżeli wszystko to jest prawdą? Wtedy mają mocno przejebane, mówiąc kolokwialnie. Stark zaśmiał się, choć nie było mu do śmiechu.

- Ostatnia rzecz, mówiłeś, że znasz Thora. Skąd?

Mężczyzna ostatni raz spojrzał przez okno, kierował się do wyjścia, szczerze nie chciał odpowiadać na to pytanie, ale skoro Stark ma mu pomóc pokonać szalonego tytana, to chyba jedynie sprawiedliwe, jeżeli odpowie szczerze choć raz. Nacisnął przycisk windy i ostatni raz lekko obrócił głowę, nie spoglądając na iron Mana odpowiedział:

- Och, Thor to mój brat.

Dupek, pomyślał Tony, nie mówi się takich rzeczy i po prostu wychodzi, jeszcze kiedyś zetre mu ten uśmieszek z ust.

Kiedy tylko Loki wyszedł do środka wparowali Avengersi, wszyscy wyglądali na otumanionych, wszyscy oprócz Thora, na szczęście żadne z nich nie miało na sobie śladów walki co było dziwne, przez moment w pomieszczeniu panowała niezręczna cisza dopóki nie odezwał się Thor.

- Nie bójcie się, przyjaciele, to co wydarzyło się przed chwilą to tylko zwykła sztuczka, iluzja, mogę wyczuć magię w tym pomieszczeniu, znajomą, ale nie mogę dokładnie powiedzieć kto to był.

I Thor miał rację, gdy tylko Tony się obrócił w stronę okna zobaczył, że wszystko stoi na swoim miejscu, zaskakujący chaos, który czasami jest tak rozpraszający, teraz przyniósł ulgę. Ale dlaczego Loki użył takiego podstępu, aby dostać parę minut sam na sam że starkiem? Loki.

- To twój brat - powiedział Tony, teraz wszystko pamiętał jak przez mgłę, naukowiec miał tyle myśli w głowie i kompletnie nie potrafił ich poukładać w logiczną całość.

- Mój brat? Mówisz, że Loki tu był?

- Czego od nas chciał? I Thor, nie mówiłeś, że masz brata i to w dodatku czarodzieja - wtrącił kapitan Rogers, to oczywiste, że nie mógł pozwolić sobie na takie akcje, fakt, zostali zaskoczeni, ale to nie powinno być wymówką.

- Mój brat jest magiem, nie czarodziejem.

Thor był dumny, że to zapamiętał, zawsze był obojętny na magię, często z przyjaciółmi wyśmiewał Lokiego za praktykowanie jej, ale nie mógł zapomnieć ile razy uratowała mu ona życie. Gdy był dzieckiem często z bratem odwiedzał swojego wuja Freya, gdy tylko mogli wybierali się na polowania w głąb lasu Alfheimu, kiedyś natrafili na trole i to właśnie dzięki różnicy pomiędzy magiem a czarodziejem i wspaniałym umiejętnościom perswazji lokiego udało im się wyjść z tego cało.

- Nie wiem czego mógł chcieć Loki, ale na pewno miał w tym jakąś korzyść.

- Chyba nie spodziewałeś się, że wpadnie w odwiedziny - odpowiedział zdenerwowany Stark. - Thanos nadciąga.

Tyle wystarczyło by Thor zamarł w miejscu.

✨Fight The Night //Frost Iron Onde histórias criam vida. Descubra agora