Rozdział 4

1.8K 68 6
                                    

- Wstajemy!!!-do mojego Pokoju wpadli bliźniacy a ja przez ich krzyk spadłam z łóżka na co oni zareagowali wybuchem śmiechu.
-Co was tak śmieszy?!-powiedziałam podnosząc się z ziemi.
-Nas nic...-powiedzieli nie winie i uśmiechnęli się jak niemowlaki.
-Dobra,wathever a teraz wypad stąd bo będę się przebierać!-powiedziałam zbliżając się do nich i wypychając za drzwi gdy byli koło drzwi zatrzymali się.
-Wiesz...my chętnie popatrzymy! Prawda Fred?-zapytał George opierając się o framugę drzwi.
- jasne George!- zawtórował bratu Fred.
- Może innym razem- powiedziałam po czym zarumieniłam się i zamknęłam chłopcą drzwi przed nosem.
Ubrałam się i rozczesałam swoje długie blond falowane włosy. Na szczęście szaty Narcyza kupiła mi nowe a nie jakieś stare, jak ubrania mugoli, zresztą tych zwykłych wzięłam nie wiele. Poszłam jeszcze do łazienki i spojrzałam w lustro. Zobaczyłam tam ładną, wysoką i drobną dziewczynę o długich(gdzieś tak do bioder) blond falowanych włosach, jasnej karnacji i troszeczką piegów koło nosa. Miałam też bardzo głębokie niebieskie oczy.
(W mediach zdj Olivi👆🏼👆🏼)
Na śniadaniu nie byłam przyzwyczajona do siedzenia tak po prostu i nakładania sobie rzeczy gdyż zwykle sama musiałam sobie je robić i jeść sama dlatego byłam trochę skrępowana obecnością tylu ludzi koło mnie.
- Ol wszystko w porządku?- zapytał mnie Fred.
- Nie jestem przyzwyczajona do jedzenia w towarzystwie u Malfoyów zawsze jadłam sama w kuchni ze skrzatami.-powiedziałam po czym spuściłam głowę nad swój talerz.
Fred chciał coś powiedzieć ale przyszła McGonagall z naszymi planami.
-Panno Kasnet proszę po śniadaniu wstąpić do mojego gabinetu, i tak pierwszą lekcje masz ze mną-powiedziała łagodnie po czym zaczęła dalej rozdawać plany innym przyszłym wychowanką domu lwa. Co mamy dzisiaj? Pomyślałam po czym odnalazłam wzrokiem wtorek.
             1. Transmutacja
            2. Zaklęcia i uroki
            Przerwa(20 minut)
             3.Obrona przed czarną magią
            4. Czas wolny
            Przerwa na Lunch (45 minut)
             5. Latanie
             6. Czas wolny
              Obiad
-CO?! Ale masz farta że nie masz dzisiaj eliksirów! Farciara!- użalał się Fred do końca śniadania ja natomiast cieszyłam się z dwóch rzeczy:
Po 1 mam dzisiaj latanie!
Po 2 mam dzisiaj zaklęcia!
Po śniadaniu pożegnałam się z Bliźniakami i poszłam do profesor McGonagall.
-Dzień dobry chciała mnie pani widzieć pani profesor.-powiedziałam normalnym tonem po czym usiadłam na krzesło które profesorka wskazała mi ręką.
-Witaj chciałam z tobą porozmawiać o twoim podwójnym nazwisku, na ceremonii przydziału specjalnie przeczytałam twoje pierwsze nazwisko by nie zrazić cię- powiedziała a ja w myślach przypomniałam sobie ceremonie. Tak faktycznie tak było.
-Sprawa wygląda tak...-zaczęłam cicho-moi rodzice po mim urodzeniu dość szybko zmarli miałam około miesiąca a jedyną rodziną był brat mojego ojca Williama, Lucjusz Malfoy którzy ze swoją żoną mieszkali na bogatym osiedlu czarodziejów, więc któregoś dnia trafiłam do ich domu zamieszkałam z nimi i nadali mi po prostu swoje nazwisko ale zostawiając moje prawdziwe żeby nie obrazić pamięci moich rodziców.-cały czas mówiłam cicho a gdy mówiłam o śmierci rodziców oczy zaszły mi łzami ale szybko je „wchłonęłam".
- Ahh...nie wiedziałam i bardzo mi przykro, gdybyś czegoś potrzebowała nie bój się mi tego powiedzieć.-powiedziała pogodnie- Panno Kasnet mam jeszcze 2 pytania.
-Słucham więc-powiedziałam już pewniej.
-Czy mówić do pani Kasnet czy Kasnet- Malfoy?-zapytała
-Kasnet. Nie przepadam za drugim
-Dobrze...czy w domu państwa Malfoy jest ci dobrze i czy nigdy nie padłaś ofierze przemocy domowej, psychicznej lub fizycznej?-zapytała z troską.
Oczywiście że tak kilka razy w tygodni u pani profesor! Tak bardzo chciałabym to powiedzieć ale w tedy nie wrócę żywa na drugi rok do Hogwartu.
-Nie nigdy takie rzeczy nie miały miejsca-powiedziałam ściszonym głosem, starałam się mówić pewnie ale moje oczy napewno zdradziły że to nie prawda.
Lekcje minęły szybko i zanim się obejrzałam był już wieczór wracając do PW rozmawiałam z bliźniakami. Przy nich otwiera się prawdziwa Olivia, bo wiem że są godni zaufania. Poszłam na chwilę do dormitorium wsiąść pióro ale na Łóżku dostrzegłem coś dziwnego okazało się że to Wyjec.
OLIVIO ALEXANDRO KASNET MALFOY!! JAK ŚMIESZ ŁAMAĆ ZASADY!!! JAK ŚMIESZ ROZMAWIAĆ ZE ZDRAJCAMI KRWI ! GDY WRÓCISZ NA DWÓR NIE DOSTANIESZ JEDZENIA PRZEZ TYDZIEŃ!!A KARA BĘDZIE OKRUTNA!! JEŚLI ZAPRZESTANIESZ. KONTAKTU ZE ZDRAJCAMI KRWI OKAŻEMY CI ŁASKĘ
                     PRZESYŁAMY AVADE NARCYZA I LUCJUSZ

Byłam przerażona i to przesyłamy avade wiem że nie odważyli by się tego zrobić.Upadłam na podłogę i zaczęłam płakć momentalnie przypomniały mi się wszystkie chwilę kiedy dostawałam zaklęciem niewybaczalny, te chwile kiedy mały Malfoy kopała mnie i palił mi skórę. Do pokoju wbiegli bliźniacy a gdy zobaczyli w jakim jestem stanke rzucili się na podłogę. Nic nie powiedzieli tylko mnie przytulili. A teraz ryczałam w rękaw szaty Georga, a Fred głaskał mnie po głowie.
-Co się tu wydarzyło, Olivia?-powiedział z troską George.
-J..ja d..do..dostałam..wy..wyj...wyjca-powiedziałam mocniej wtulają się w rudowłosego ponieważ Fred odszedł i zaczął czegoś szukać. Nim się zorientowałam znalazł listę od Malfoyów. O nie!
-Ol, co to jest?!-powiedział patrząc na mnie z wyrzutem.
-To jest lista zakazów od...od moich opiekunów-spuściłam głowę.
-A kto jest twoimi opiekunami? Mieszkasz w sierocińcu świętego Garguła?- zapytał George.
-Nie... moimi opiekunami są...

———————————————-/*———
Polsat!!
Jaka będzie reakcja bliźniaków? Zgadywajcie!'

Zdrajczyni Rodu || Bliźniacy WeasleyWhere stories live. Discover now