-Może to jakiś znak. W następnej drużynówce tak ustawi wiatry, że wygramy. - Dodał Stephan Leyhe, stukając się w brodę.

-Tylko czym sobie na to zasłużyliśmy? - Ponownie odezwał się Freitag, gładząc się po wąsie z zamyśloną miną.

-No wiecie, jeśli wam nie pasuje zawsze mogę sobie iść. - Klaudia wzruszyła ramionami z udawanym oburzeniem i już wstawała od stołu, ale niezwykle szybkie ręce zarówno Andreasa, jak i Richarda posadziły ją z powrotem na krześle, na co nie mogła się nie zaśmiać.

Siedziała z nimi, śmiejąc się i rozmawiając o głupotach. Teraz przypomniała sobie, dlaczego towarzystwo skoczków często podnosiło ją na duchu. Oni wszyscy bez wyjątku byli tacy zabawni i sympatyczni. Nie liczyła się narodowość, każdy był dla siebie miły. Po pół godzinie Andreas stuknął widelcem w jej nadal prawie pełną owoców miskę. Dziewczyna spojrzała na niego nieco smutnym wzrokiem, który chciała zamaskować i machnęła ręką. Bała się jeść. Bała się, że i tak będzie musiała zaraz po zjedzeniu biec do toalety.

-Czyli mam Cię nakarmić? Jak małe dziecko? - Zaśmiał się niebieskooki. Uniósł nabity na jej widelec kawałek jabłka i skierował w jej stronę. Co innego dziewczyna mogła zrobić, jak nie tylko otworzyć usta z szerokim uśmiechem. Zszokowana stwierdziła, że smaku jabłka nie towarzyszyła typowa dla każdego posiłku goryczka. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej na słodycz ulubionego owocu. Kiedy Andreas kierował w jej stronę kawałek arbuza, czekała już z otwartą buzią. Nie obejrzała się nawet, kiedy cała jej miseczka była pusta. Czuła się niesamowicie dumna z tego, że po zjedzeniu całego posiłku nie było mdłości. Co prawda nie była to specjalnie duża ilość, ale jak na początek było naprawdę dobrze.

-No dobrze chłopcy, wy sobie tutaj jeszcze siedźcie, czy róbcie co tam chcecie. Niektórzy muszą już iść pracować. - Odezwała się i wstała z krzesła.

-Jesteś piękna, mam nadzieję, że mówisz prawdę i nie pójdziesz do toalety. - Kiedy nachylała się, by zebrać swoje i Andreasa naczynia, doszedł do jej uszu szept chłopaka. Rozejrzała się przestraszona, ale nikt z zebranych wokół okrągłego stolika zdawał się nie usłyszeć jego słów. Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało i zmierzwiła włosy starszego.

Wyszła ze stołówki i poczuła już dobrze znane mdłości. Złapała się za brzuch i oparła o ścianę. Nie chciała tego robić. Zacisnęła pięści i poszła do swojego pokoju. Ubrała błękitną kurtkę i czarną czapkę z pomponem oraz buty śniegowe. Jej wuj pewnie już od dawna siedział w pokoju technicznym i sprawdzał warunki, więc tam też się skierowała. Nie myliła się. Walter siedział wpatrzony w monitor tyłem do drzwi. Podeszła i objęła mężczyznę.

-Cześć wuju, jak warunki? - Zapytała, również zerkając na tablice meteorologiczne.

-Klaudia! Jak się czujesz? - Walter oderwał wzrok od monitorów i obdarzył siostrzenicę spojrzeniem pełnym miłości.

-Wspaniale. Przejmuję od Ciebie dzisiejszy konkurs. - Odpowiedziała i zdjęła z szyi mężczyzny krótkofalówki. -Tu Klaudia Hofer, dziś ja przeprowadzam konkurs, jak mnie słychać?

-Klaudia! Tęskniłem za twoim głosikiem! Słychać cię doskonale. - Odpowiedział Klaudii dobrze znany i szczęśliwy głos, na co dziewczyna wraz z wujem zareagowali uśmiechem.

Przeszła się po terenie skoczni, zagadując po kolei to wolontariuszy, to ochroniarzy, żeby sprawdzić czy na pewno wszystko w porządku. Sprawdziła zeskok, najazd, wszystko grało. Zarządziła rozpoczęcie oficjalnego treningu. Warunki były naprawdę wspaniałe. Kolejny skoczek oddawał coraz to lepsze, dalsze skoki. Serce biło jej mocniej za każdym razem, kiedy na belce zasiadał Andreas. Czuła się naprawdę dużo lepiej. Wróciła nawet do swoich rutynowych rozmów z trenerami. Zdecydowanie brakowało jej tej skocznej atmosfery. Cieszyła się niesamowicie, bo w końcu czuła, że to co robi przynosi radość nie tylko wujowi, ale także jej samej. W końcu. Rozpoczęła się pierwsza seria i przebiegła naprawdę sprawnie. Przed przerwą zapowiadającą drugą część konkursu prowadził Wellinger. Klaudia była wniebowzięta. Nie mogła skupić się na słowach współpracowników, ale spoliczkowała się mentalnie. Musiała wrócić do trzeźwego myślenia, w końcu ona tutaj odpowiada za bezpieczeństwo skoczków. Zarządziła rozpoczęcie drugiej serii. Ta nie przebiegała tak sprawnie jak pierwsza, ale na szczęście nic poważnego się nie wydarzyło.

Po rozłożeniu podium, Klaudia przechodziła i gratulowała każdemu z zawodników. Na najwyższym stopniu stał Andreas. Uśmiechnęła się tak szeroko na jego widok, że bała się czy na pewno nie dostanie zaraz jakiegoś skurczu. Podała mu rękę i stanęła na palcach, by pocałować obydwa jego policzki. Andreas przetrzymał ją trochę dłużej, bijąc się z myślami. Patrzył w jej piękne, brązowe oczy. Chciał ją teraz wnieść na ten najwyższy stopień podium, postawić obok siebie, ucałować jej drobne usta. Ale nie wiedział czy dziewczyna jest w ogóle gotowa na takie okazywanie uczuć. Nawet nie wiedział, czy ona również czuje do niego to samo. W końcu wcale mu nie odpowiedziała, jedynie podziękowała. Zadowolił się jednak tym drobnym buziakiem w policzek i ustawił się do zdjęć z kolejno drugim Kamilem Stochem i trzecim Stefanem Kraftem. Był tak szczęśliwy. Miał wrażenie, że to zwycięstwo nie daje mu takiego szczęścia, jak widok ucieszonej Klaudii. Jeszcze godzinę po zawodach musiał użerać się z dziennikarzami, później dla rozluźnienia spędził trochę czasu z fanami, by w końcu pójść na konferencję prasową a potem już tylko do niej.


~~

czegoś mi tu brakuje, ale nie mam pojęcia czego

enjoy <3

i swear, im not worth it || wellingerWhere stories live. Discover now