03

496 33 4
                                    

Andreas nie zdążył wyjść z osłupienia a dziewczyny już przy nim nie było. Rozejrzał się i dostrzegł ją, idącą bardzo szybko, jasno oświetloną ścieżką z rękami w kieszeniach. Postanowił nie iść za nią. W końcu nawet jej nie znał. Dlaczego miałby za nią biegać i wypytywać ją o jej problemy. Skierował się do domku z przyklejoną na drzwiach niemiecką flagą i zabrał swoją torbę, po czym szybkim krokiem wrócił do hotelu. Tam oczywiście nie mógł zasnąć poddenerwowany zbliżającym się, jutrzejszym konkursem. Zabawne, skakał już dobrych kilka lat w Pucharze Świata a w przeddzień konkursu zawsze odczuwał tę przyjemną tremę, jakby to miał być jego debiut. Uśmiechnął się, leżąc w łóżku. Kochał skoki. To najwspanialsze, co Go w życiu spotkało.

Obudziły go dłonie Markusa, potrząsające nim lekko. Blondyn otworzył wyjątkowo ciężkie oczy i spojrzał na przyjaciela pytająco.

-No nareszcie. Już chciałem po pogotowie dzwonić. - Odezwał się brunet i rzucił w chłopaka bluzą. - Ubieraj się, idziemy na śniadanie.

-Co? Która jest godzina? - Zapytał i przetarł oczy.

-Już po dziewiątej. A budzę Cię chyba od ósmej trzydzieści. Coś Ty taki zmęczony? Jakaś konkretna fanka Cię wymęczyła?

-Jasne, a co zazdrościsz? - Odpowiedział pytaniem na pytanie i zaczął się ubierać.

Zeszli na stołówkę, rozmawiając o swoich fankach, jak to mieli w zwyczaju. Byli po prostu młodymi chłopakami i szczerze mówiąc, obydwaj chcieliby już mieć tę ukochaną u swojego boku. Jednak żadnemu z nich jeszcze się to nie udało, choć o ironio, fanów płci żeńskiej w niemieckiej kadrze to mieli chyba najwięcej. Andreas dostrzegł drobną Klaudię siedzącą przy stoliku z austriackimi skoczkami. Śmiała się do nich. Stefan Kraft nawet próbował ją karmić. Uczucie zazdrości ukuło jego żołądek. Po chwili jednak dostrzegł na twarzy brunetki pokaźne sińce pod oczami. Jej uśmiech również nie był szczery. Niemiec zmarszczył brwi, jakby chciał za wszelką cenę usłyszeć o czym dziewczyna tak dyskutuje z niskim Austriakiem, ale właśnie poczuł coś ciężkiego z tyłu głowy.

-Ziemia do Andreasa. Czy Ty mnie w ogóle słuchasz? - Zapytał poirytowany Markus.

-Jasne, emm.. co tam mamroczesz?

-Powiedziałem, że obok Twojej Klaudii jest wolny stolik i jeśli ruszysz swoje leniwe dupsko, to może uda nam się tam usiąść.

-A tak, jasne. - Andreas kiwnął głową i skierował się w stronę stołu szwedzkiego, by wybrać coś do jedzenia. Cały czas zachodził w głowę, dlaczego ta dziewczyna nigdy nie zwróciła jeszcze jego uwagi, dlaczego jej nie dostrzegał. Może gdyby nie zajmował się tak bardzo szukaniem swojej miłości wśród fanek. No cóż, najciemniej pod latarnią.

-Klaudia, musisz jeść. - Do uszu Andreasa dotarł zatroskany głos Krafta. Niemiec spojrzał w stronę ich stolika i zobaczył jak dziewczyna cofa jego rękę z widelcem i potrząsa przecząco głową.

-Przecież przed chwilą skończyłam. - Mówiła cicho. Wellinger wytężył słuch i nieznacznie zbliżył się do sąsiedniego stolika.

-Co to było? Wypiłaś kubek kawy i zjadłaś pół kanapki z dżemem. - Skarcił ją austriacki skoczek.

-Tak. - Odburknęła. - I właśnie idę zapalić.

-O nie, nie. - Stefan złapał ją za ramiona i nie pozwolił jej wstać. - Myślisz, że pozwolę Ci teraz wyjść? Nie ma mowy.

-Dobra zostaję, zostaję, ale daj mi już spokój. Jestem pełna.

Stefan w odpowiedzi tylko zmierzył ją wzrokiem i pokręcił głową z dezaprobatą. Andreas w ogóle nie miał pojęcia o co im chodziło, ale intuicja podpowiadała mu, że to nie było nic dobrego. Dziewczyna do końca śniadania siedziała naburmuszona i nie odezwała się już ani słowem. Dopiero, kiedy życzyła Austriakom powodzenia w konkursie.

Andreas stwierdził, że już zaczyna mieć obsesję i postanowił nie odzywać się do Klaudii. Skierował się do toalety. Kiedy mył ręce jakaś mała postać wbiegła do pomieszczenia, niczym huragan i zamknęła się w jednej z kabin. Wellinger był pewien, że już oszalał bo w tej postaci widział Klaudię. A przecież był w męskiej toalecie... No a przynajmniej taką miał nadzieję. Już miał wyjść i sprawdzić, chociaż rząd pisuarów nie mógł być wymysłem jego wyobraźni. W tym momencie usłyszał kilka ciężkich kaszlnięć i dźwięk spuszczania wody. Z kabiny naprawdę wyszła Klaudia, wycierając twarz dłonią. Andreas stał i wgapiał się w nią jak zahipnotyzowany.

-Co Ty tu robisz? - Zapytała zdziwiona.

-Co TY tu robisz? To męska toaleta.

-Co?! - Dziewczyna zakryła dłonią usta.

-Coś Ci zaszkodziło? - Spytał zmartwiony i podszedł do dziewczyny, by pogłaskać ją po ramieniu, ale ona gwałtownie się odsunęła i nachyliła nad umywalką.

-Ta. - Przytaknęła i wypłukała usta wodą z kranu.

-Kłamiesz, co?

-Skoro wiesz lepiej, to na cholerę mnie pytasz? - Burknęła.

-Zrobiłaś to specjalnie. - To nie było pytanie, ale Klaudia ironicznie kiwnęła głową.

-Jasne, mogę to nawet zrobić teraz przy Tobie. Tak żebyś miał pewność. - Powiedziała groźnie, przewracając oczami, ale po chwili westchnęła i dotknęła dłonią czoła. - Nieważne, przepraszam.

-Nie przepraszaj. To ja nie powinienem się wtrącać.

-Powodzenia dzisiaj. - Dotknęła jego ramienia i nie mówiąc już nic więcej, opuściła toaletę, prawdopodobnie nieco zaróżowiona na twarzy.

-Tobie też powodzenia. - Powiedział do zamkniętych już drzwi i westchnął ciężko. Dlaczego tak się czuł? Co ta dziewczyna ma w sobie...

Klaudia wyszła przed hotel i od razu zapaliła, ignorując łzy zbierające się w jej oczach. Cholera! Jak mogła być taką idiotką i pomylić toalety? Splunęła. Świetnie, niech teraz wszyscy się dowiedzą, że rzyga dalej niż widzi po każdym zjedzonym posiłku. Jakby każdy sportowiec, w środowisku, w którym się obraca nie irytował jej dostatecznie karceniem za okropny nałóg. Nie potrzeba jej więcej moralizujących pogadanek. Nie potrzeba jej słyszeć słów ludzi, którzy tak naprawdę w dupie mają to czy będzie palić, czy nie. Zawsze czuła to w ich głosie. Tę wyższość. Klaudia nie wolno palić, jesteś słaba skoro masz nałóg, widzisz ja jestem silny i nie muszę palić. Splunęła jeszcze raz. Cholera, bo mieli rację. Była słaba, i co z tego? I tak nikt nie chciał jej nigdy pomóc stać się silną. Z resztą, nawet się im nie dziwiła. W zasadzie to każde słowo z tamtego dnia, jakie padło z ust Amadeusa było prawdziwe.


~~

nom także tego, trzeci rozdział wleciał i czekam na waszą miłość.  

i swear, im not worth it || wellingerWhere stories live. Discover now