Rozdział X

13 2 2
                                    


Klara

W ramionach Matta powoli dochodziłam do siebie. Nigdy nie przypuszczałam, że te wspomnienia jeszcze kiedyś do mnie powrócą. Sądziłam, że pogrzebałam je głęboko na dnie swojej pamięci i zakułam je łańcuchami zapomnienia. Kiedy usłyszałam znajomą melodię silnika, serce omal nie wyskoczyło mi z piersi, a kiedy koła zaczęły swoją wędrówkę po asfalcie, wróciłam do piekła, które pogrążyło mnie po odejściu Amelie. Rodziców przy mnie nie było, pochłonął ich wir pracy i obowiązków i nie dostrzegali tego, że ja też straciłam kogoś ważnego.

-Hej. - z zamyślenia wyrwał mnie ciepły głos Matta - Wszystko w porządku? - zapytał z troską

-Tak. - odparłam - To tylko wspomnienia. - pokiwał głową ze zrozumieniem

-Jesteśmy na miejscu. - powiedział i postawił mnie na nogi. Ruchem dłoni nakazał mi minąć skalną ścianę, a kiedy to zrobiłam, ujrzałam raj na ziemi.

Zamurowało mnie. Okazało się, że Matt zaprowadził mnie do najpiękniejszego miejsca, jakie kiedykolwiek widziałam. Moim oczom ukazał się niewielki strumień ze skalnym dnem, który swój widzialny początek brał w niewielkim wodospadzie. Woda była tak przejrzysta, że mogłam dostrzec niewielką zawieszkę w kształcie serduszka na dnie między kamieniami. Po jednej stronie strumienia znajdowała się skalna ściana, którą musiałam wyminąć, a z drugiej strony ściana lasu zamykała mniejszą wersję Edenu. Dokładnie w środku tego zakątka rósł potężny dąb, który został otoczony wodami potoku. Był to niezwykły widok, biorąc pod uwagę, że dookoła otaczał nas las iglasty.

W zachwycie złapałam Matthew za rękę. Wydawał się trochę zaskoczony moim nagłym ruchem, ale nie odsunął się. Zamiast tego ścisnął mocniej moją dłoń i pociągnął do dużego, płaskiego kamienia leżącego pięć metrów od miejsca, w którym woda wpadała z wodospadu do strumyka. Pomógł mi na niego wejść, a następnie rozłożył swoją kurtkę, którą nie wiem skąd wytrzasnął i pozwolił mi na niej usiąść. Zajął miejsce obok mnie i nadal milczał. Byłam mu w pewien sposób wdzięczna, bo dzięki temu mogłam do woli delektować się widokiem, zapachem i dźwiękiem tego miejsca. Poczułam się jednak trochę nieswojo, kiedy Matt bacznie mi się przyglądał.

-Jak znalazłeś to miejsce? - zapytałam się, kiedy wreszcie udało mi się zebrać myśli

-Nie lubię przebywać w swoim domu. Dużo jeżdżę na motorze albo ścigaczu, dużo spaceruję i biegam. To miejsce jest oddalone o pół godziny jazdy od mojego domu. Od naszej szkoły jest trochę bliżej. - uśmiechnął się blado, jakby dokładnie wiedząc, że zaczęłam analizować, ile tutaj jechaliśmy

-Kiedyś uciekłem na strych, aby móc spokojnie się pouczyć, ale zamiast tego zainteresowałem się pudłami, które były bardzo stare, zakurzone i najbardziej schowane. Znalazłem tam bardzo dużo map okolicznych lasów. Było na nich sporo krzyżyków różnych kolorów. Ten teren był zaznaczony na niebiesko. Oprócz niego były jeszcze tylko dwa takie znaki, więc byłem szczerze zainteresowany. Wsiadłem na ścigacz i odnalazłem to miejsce.

-Byłeś w tych dwóch pozostałych miejscach? Skąd w ogóle wzięły się tam te mapy? Do kogo należały?

-Wow! Zwolnij trochę! - zaśmiał się lekko – Wiem, że lubisz zadawać dużo pytań, ale wszystko po kolei.

-Wybacz, jestem trochę ciekawska. - zarumieniłam się

-Wiem o tym. - uśmiechnął się ciepło - Jeszcze tam nie byłem. Nie da się tam podjechać i trzeba przejść spory kawałek dzikim lasem, bo nie ma tam żadnej znanej ścieżki. Chciałem wyruszyć w te wakacje, ale niestety nie miałem za dużo czasu. W pudłach były również notatniki i pamiętniki, należące co najmniej do dwóch albo nawet trzech pokoleń. Należały do moich przodków od strony ojca. Brooks powiedział ci, że nasze matki są siostrami, ale to nie wszystko. Nasi ojcowie również są rodzeństwem, przyrodnimi braćmi od różnych matek. To na serio popieprzone. - zaśmiał się gorzko

Uwięzieni w blasku księżycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz