Wyprostowała się i spojrzała na pomieszczenie, z bólem serca stwierdzając, że prawdopodobnie trzeba będzie posprzątać każdy zakamarek domu.

Jak on to robił, będąc przez pięć dni w tygodniu jedynym domownikiem?

Chwilę później, wrzątek zalewał torebkę białej herbaty. Głośne trzaśnięcie drzwiami sprawiło, że prawie poparzyła się gorącą wodą, ale ostatecznie woda rozlała się na kredens.

– Szlag – mruknęła i zaczęła rozglądać się za jakąś ścierką.

– Celina? – Głos ojca sprawił, że mimowolnie zadrżała.

– Cześć – powiedziała głośno i szybko pozbyła się kapiącego na podłogę wrzątku.

Nie zdążyła nawet zastanowić się nad tym, czy ojciec jest pijany, ale gdy do jej uszu dotarł dźwięk nieregularnych kroków, nie miała już powodu, by robić sobie jakiekolwiek nadzieje.

Wycisnęła szmatkę, przemyła ręce i przeszła do przedpokoju.

Spojrzała na mężczyznę, opartego ramieniem o ścianę i, wbrew swoim wielkim chęciom, westchnęła.

– Chodź – zaczęła. – Pójdziesz spać.

Błagała w duchu, by nie protestował.

– Nie idę spać – powiedział z trudem. – Jest coś do jedzenia?

– Nie ma, dopiero wróciłam. Chodź – kontynuowała, jednak gdy wyciągnęła ku niemu dłoń by mógł się w jakikolwiek sposób na niej podeprzeć, natychmiast odtrącił rękę.

– Powiedziałem, że nie.

Celina nie dała za wygraną. Chwyciła ojca za ramię i ułożyła je na barku tak, by mogła go bez większych przeszkód podprowadzić do sypialni.

Jego nogi zdawały się być jak z waty, bo po pierwszym kroku ugiął kolana, przez co prawie powalił dziewczynę na ziemię.

– Dzwonili do mnie z bursy – mruknął.

– Potem ci to wyjaśnię.

– Gdzieś była? – Drążył temat swoim niezmiennym pijackim tonem.

– U koleżanki.

– Jasne.

– Po co pytasz, skoro mi nie wierzysz? – syknęła, nie wierząc, że sili się na dyskusję.

– Salon. – Zignorował jej pytanie. – Nie idę do żadnej pieprzonej sypialni.

Celina mogłaby zaprotestować, ale nie widziała w tym większego sensu. Pomyślała, że może ojciec zaśnie przed telewizorem i będzie miała spokój.

***

Juliusz lubił spędzać czas z matką, gdy nie było Augusta. Kiedy oni wesoło gawędzili przy wegetariańskim spaghetti, Becu siedział na dyżurce, wypatrując jakiejkolwiek pielęgniarki, mogącej zrobić mu jeszcze jeden kubek kawy. Wizja zaspanego i nie mającego siły na czepianie się o wszystko ojczyma napawała Słowackiego pozornym optymizmem.

Pozornym, bo przecież zaraz musiał wymknąć się z domu.

– Może zaczniemy jakiś serial? – zaproponowała Salomea, na co Juliusz prawie zakrztusił się porcją makaronu.

Akurat teraz?

– Chciałbym, ale chyba jestem na to zbyt zmęczony – odparł i nerwowo nawinął zawartość talerza na widelec.

– Tylko żebyś potem nie narzekał, że zapracowana matka nie ma dla ciebie czasu. – Wzruszyła ramionami.

– Przecież nigdy tak nie powiedziałem!

Idealizm dla biednych || polski romantyzm AUWhere stories live. Discover now