Cierpliwość

21 0 0
                                    

-Myślałem,że zmądrzejesz-głos Gabriela sprawił,że wszyscy odwrócili się jak na komendę.

Robert patrzył to na Moranę, a to na sobowtóra stojącego naprzeciwko. Próbował znaleźć różnicę by przypadkiem nie zabić tej prawdziwej. Widać stary lord miał już dość, uniósł rękę i klon ruszył do ataku. Em złożyła włócznię w całość i przerzuciła swoje odbicie przez ramię, oddając pole do popisu hrabiemu. Stała obojętnie przed Gabrielem i zastanawiała się co zrobić, nie był to łatwy przeciwnik.

Walka na skałach nie była prosta, ale to dekoncentrowało również przeciwnika a Gabriel radził sobie fatalnie. Przez cały czas spędzony w samotności, obmyślała plan jak dojść do końca tych wszystkich zagadek. Robert z Feliksem starali się obezwładnić sobowtóra i po zgranej akcji, udało się więc związali szkaradę i posadzili na kamieniu. Morana próbowała wszystkiego by pokonać Gabriela.

W pewnym momencie, lord wybił jej włócznię z rąk i kątem oka dostrzegł jak jego pomocnik siedzi związany. Chwilę nieuwagi wykorzystał Feliks i podciął mu nogi. Gabriel chciał się jakoś ratować, rzucił do sobowtóra nóż, ale hrabia okazał się szybszy. Em rozpędziła się i wskoczyła na wyższą górę, unikając płomieni rozchodzących się po kamieniach. Lord nie miał szans, stojąc na nierównej nawierzchni, przynajmniej tam był bezradny.

Wskoczył za nią na wyższą górę i próbował wskórać coś czarami. Z braku równowagi dłoni znów wytrącił jej włócznię z ręki i wbiła się w skałę piętro niżej. Morana wściekła się i w pośpiechu, odnalazła metalowy zamiennik od Aleksa. Założyła go, mając nadzieję,że chociaż tyle będzie łatwiej. Dolorayn sprowadził ją do parteru i patrzył jak sobowtór umyka spod oczu Roberta.

-Miałeś ją zatrzymać!-wrzasnęła, patrząc jak Feliks spada na kamienie od ciosu.

-Że to niby moja wina?-odwrócił się zdezorientowany.

-Szlag by trafił-mruknęła do siebie-Zapomniałam ci powiedzieć żebyś wiązał mocniej!

Robert spojrzał zdziwiony i Gabriel wziął rozbieg. Morana uniosła nogi i przerzuciła lorda ponad skałą, szybko wstała i skoczyła za nim w przepaść. Za pomocą pierścienia, włócznia wróciła do rąk. Z prędkością,którą nabrała przy spadaniu, i z całą siłą jaką posiadała, przebiła ramię Gabriela, przytwierdzając go do ziemi. Lord krzyknął z bólu i odepchnął ją najmocniej jak potrafił.

-Nie sądziłaś chyba,że to takie proste!-grzmiał wstając i wyciągając włócznię z ciała.

Za nim pojawiło się około czterech tuzinów ludzi, różnego pochodzenia. Wśród nich był także Vilmos. Jedno w tamtej chwili było pewne, to co uważała za koniec, stało się początkiem. Obok Morany, jak błyskawica pojawił się sobowtór i złapał ją za szyję. Robert wraz z Feliksem zeszli ze skał, jego służący miał rozciętą głowę w miejscu potylicy. Za plecami lorda znajdował się Magnus z Anną i Alicją, siedzieli na trawie związani i zakneblowani. Em zaczęła się szarpać i wyrywać gdy zza pleców Gabriela wyszedł Kacper, z mieniącymi się oczami. Był pod wpływem sobowtóra.

Kręcąc się zyskała na czasie. Wyciągnęła szkarłatne oczko z pierścienia i wbiła łokieć w żebra swemu odbiciu aż sama odczuła tego skutki. Za pomocą metalowego palca, przebiła twardą powłokę kamienia,który rozlał się, zgrywając w jedność z właścicielem. Jego czerwona poświata rozeszła się po żyłach i moc dotarła do serca, czyniąc kobietę potężną na równi z Gabrielem. Uniosła ręce i wraz z ciemnością, wychodzącą zza gór pojawiły się wszelakie upiory, wydostając się z ziemi i wód. Wśród nich znalazła się Violetta z bladą twarzą oraz jej towarzyszki.

Jasne od zjaw i upiorów pole świeciło i patrzyło na Gabriela z nienawiścią nie z tego świata. Nad tym światem nikt nie miał władzy, bez rozkazu ruszyli w stronę śmiertelnych. Mamiły ich, uwodziły lub zadawały nieznośny ból. Z dokładnością i rozkoszą łamały kości, miażdżyły karki i używały mocy przeciwko nim samym. Bały się jedynie Gabriela, on był w stanie ich zniszczyć a przyszli jedynie po spokój i zakończenie wędrówki.

Szlachetna TruciznaWhere stories live. Discover now