oneshot

606 41 12
                                    

pisane do Paradise Lany, szczególnie do Yayo, wiec polecam słuchać podczas czytania




Nie przychodzę punktualnie dla zasady.

– W samą porę.

Znasz moje nawyki. Przywykłeś do nich w takim stopniu, że nie zwracasz na nie uwagi. Krzyżujesz ramiona. Na twoich ustach rośnie zawadiacki uśmieszek. Opierasz się nonszalancko o futrynę. Lubisz pokazywać, kim jesteś, ile znaczysz. Wiesz, że każdy mógłby być twój. Mógłbyś mnie zabić, a nikt by się o tym nie dowiedział. Na tę myśl robi mi się duszno.

Odpowiadam identycznym uśmieszkiem i twoim nazwiskiem poprzedzonym jakimś zwrotem grzecznościowym. W twoich oczach coś się zmienia. Łagodnieją, a jednocześnie wydają się ciemniejsze. Powtarzam się, tym razem siląc się na bardziej uwodzicielski ton. Wydajesz z siebie gardłowy pomruk i wpuszczasz mnie do środka. Zdejmuję buty ze skarpetkami najszybciej, jak się da.

– Tęskniłem – szepczesz mi do ucha, obejmując mnie w pasie. Zamykam oczy, oddając się ustom wędrującym w dół mojej szyi.

– Ja też. – Wzdycham. Na moich wargach maluje się uśmiech. Lubię, gdy tak mówisz. To oznacza, że pomimo tylu innych, nie zapomniałeś o mnie. Czuję ciepło kłębiące się gdzieś w piersi.

Odwracam się przodem do ciebie i przyciągam cię za kark. Twoje usta są szorstkie, lecz miękkie. Całujesz z doświadczeniem. Kciukiem przejeżdżam po żuchwie, mrucząc, gdy napotyka on kilkudniowy zarost.

– Jak wycieczka? – pytam, zastępując kciuk wargami. Meszek łaskocze mnie w język. Z trudem powstrzymuję jęk.

– Dobrze – mamroczesz, przyciągając mnie do kolejnego pocałunku. Twoje ręce rozpoczynają wędrówkę. Łopatki, lędźwie, tyłek. Wciąż z połączonymi ustami, prowadzę nas do sypialni. Znam twoje mieszkanie na pamięć.

Ale co się dziwić, kiedy od kilku lat jestem twoją ulubioną dziwką?

Zacieśniasz uścisk na moim pasie, kiedy dochodzimy do sypialni. Wtedy też poświęcam chwilkę, by popodziwiać twoją twarz.

Masz ten cholerny zarost, który od zawsze przyprawiał mnie o dreszcze. Zmarszczki są jednak bardziej zarysowane, a skóra mniej jędrna, niż za czasów, kiedy się poznaliśmy. Mnie to jara. Nie jesteś chłopakiem, nigdy nie byłeś. Od zawsze byłeś mężczyzną. Albo tak mi się zdaje, bo podczas naszych pierwszych razów chodziłem do szkoły średniej.

Prowadzisz mnie do łóżka. Twoje ręce są duże, owłosione. Szorstkie. Doświadczone. Jara mnie to.

Mój wzrok przykuwa koronkowa bielizna zmiętolona na podłodze.

No tak. Jarasz też innych.

Przełykając ślinę, popycham cię na materac. Nie masz nic przeciwko przejęciu przeze mnie kontroli. Możesz być twardzielem, ale jestem twoim słabym punktem.

Siadam na tobie okrakiem, niemal rzucając się na twoje usta. Gryzę je, choć nie przekraczam granicy. Czuję dreszcze na myśl o karze, lecz mogłoby się to skończyć także kłótnią. Ostatnio wystarczająco się od siebie oddaliliśmy, bym mógł sobie na to pozwolić.

– Coś cię zezłościło, kotku? – pytasz, choć ochoczo odpowiadasz na pocałunek. Z twojego uśmieszku dowiaduję się, że znasz odpowiedź na zadane pytanie.

– Tak. – Tobie trzeba odpowiadać. Nieważne, czy znasz odpowiedź, czy nie. Takie są zasady.

– Czyżbyś był zazdrosny? – mruczysz, przenosząc się z pocałunkami na moją żuchwę. Odchylam głowę do tyłu, odsłaniając szyję. Lubisz, gdy tak robię. Lubisz, gdy pokazuję, że mi się podoba. Że mi się podobasz.

Jara mnie to [boy x boy]Where stories live. Discover now