~ prolog ~

144 12 0
                                        

   Żółta taksówka szybko przemierzała ulice Nowego Yorku. Harry wychylał głowę przez okno a jego bujne, brązowe loki powiewały na wietrze. Nie mógł się nacieszyć widokiem, tak innym niż w jego rodzinnym mieście. Nareszcie jego ciężka praca się opłaciła i otrzymał upragnione stypendium. Teraz będzie spełniał swoje marzenia na wymarzonym uniwersytecie.

Wysiadł z taksówki.
   - Wdech, wydech Harry. Wszystko będzie dobrze - mówił do siebie w myślach. Z początku niepewnym krokiem ruszył do akademika - jego nowego domu. Szybko wspiął się na trzecie piętro, w ręku trzymając klucz do pokoju 68. Jeszcze kilka razy odetchnął zanim chwycił za klamkę i otworzył drzwi. Nie spodziewał się nikogo tak wcześnie. Wszedł do dwuosobowego pokoju i ze spokojem odłożył walizkę obok łóżka. Rozejrzał się po pokoju.
   - Ładnie tu - powiedział do siebie.
Chcą zobaczyć widok za oknem skierował się w tamtą stronę, nie zauważając wystającego spod łóżka współlokatora gryfu gitary. Runął na ziemię z hukiem. Nagle tuż obok
poruszyła się pościel. Spod kołdry w odcieniach różu wyłoniła się burza blond włosów. Chłopka spojrzał na tajemniczą postać leżącą na łóżku.
   - Mógłbyś być trochę ciszej? Mam kaca po wczorajszej imprezie - po czym znowu zaniżył się w pościeli.

Harry westchnął i porzucił pomysł rozpakowania się. Może jednak pozwiedza Nowy York. W końcu jest tu pierwszy raz.

-   -   -   -   -   -   -   -   -   -   -   -   -   -   -   -   -   -   -   -   -  
Mamy nadzieję że się podobało, następne rozdziały będą dłuższe, jeśli ci się podobało zostaw gwiazdkę.

They don't know about us • larryWhere stories live. Discover now