Dzień Pierwszy - 1

743 40 38
                                    

— Demony są wśród nas — powiedziałem, patrząc na Londyn, pogrążony w szarym deszczu. Grube krople z łoskotem odbijały się od zamkniętego okna, a wiatr targał na boki ciężkimi gałęziami drzew po drugiej stronie ruchliwej ulicy. Jesień tego dnia nie rozpieszczała.

Wystarczyło lekko skupić wzrok, a, zamiast Londynu, dostrzegłem w odbiciu szyby siebie. Przeraziłem się. Jak mogłem się tak zapuścić? Nawet markowy garnitur od Armaniego nie usprawiedliwiał roztrzepanych włosów, sińców pod oczami i długiej, nieestetycznej już brody. Byłem chudy i zmęczony. Nie pamiętałem, kiedy ostatni raz zjadłem porządny, ciepły posiłek lub w spokoju przespałem całą noc.

Byłem zbyt przerażony, by robić cokolwiek.

Z niepokojem wsłuchiwałem się w padający deszcz. Na świecie zostało niewiele rzeczy, które nie wywoływały we mnie napadów paniki, czy palpitacji serca tak silnych, że prawie dostawałem zawału. Wszystko i wszyscy byli dla mnie potencjalnym zagrożeniem.

— Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.

Ona też była.

Odwróciłem się, by jeszcze raz przyjrzeć się kobiecie, siedzącej za drewnianym biurkiem w jej prywatnym gabinecie, który do niedawna nazwałabym przytulnym i dającym poczucie bezpieczeństwa. Być może zawieszony na ścianie obraz, przedstawiający zimowy pejzaż, zachwyciłby mnie. Pociągnięcia pędzlem były majestatyczne i lekkie. Zapewne przestudiowałbym małe popiersie nieznanego mi starca, a precyzyjność i dokładność autora wzbudziłyby we mnie respekt — popiersie bowiem było wyrzeźbione niezwykle oryginalnie. Teraz to wszystko wydało mi się nijakie.

Odetchnąłem ciężko. Udało mi się przełknąć kleistą gulę w gardle i usiadłem w miękkim, skórzanym fotelu naprzeciw biurka.

Alice Pierce była młodym, ale szalenie skutecznym psychiatrą. Jej ostatni artykuł w czasopiśmie „Psychological Medicine" na temat anoreksji i leczenia zaburzeń odżywiania wzbudził ogólnokrajową dyskusję w świecie medycyny oraz oburzenie ludzi, których problem dotyczył. Skala rozmów była jednak nieporównywalna do rozjuszenia i bojkotu, jaki spotkał Alice po zeszłorocznej publikacji jej pracy o schizofrenii i kontrowersyjnych metodach leczenia w magazynie „European Psychiatry". Była to już moja ósma próba zaufania psychiatrze. Pozostałe skończyły się mizernie. Ta kobieta była moją ostatnią deską ratunku.

Od początku zrobiła na mnie dobre wrażenie. Otwarła drzwi chwilę po tym, jak zapukałem. Ubrana elegancko, ale jednocześnie luźnie, ułożyła wąskie, różowe usta w delikatny, bardzo profesjonalny uśmiech. Nie wyciągnęła ręki, nie zwróciła też uwagi, gdy i ja tego nie zrobiłem. Nie odpowiedziałem na jej dzień dobry, czego również nie skrytykowała. Czułem na plecach palące spojrzenie jej dużych, brązowych oczu, gdy wyglądałem za okno. Kiedy zapytała, jakie mam dzisiaj samopoczucie, odpowiedziałem:

— Demony są wśród nas.

Cokolwiek pomyślała, nie dała po sobie nic poznać. Bez skrępowania siedziała w fotelu, oparta wygodnie. Usta ułożyła prosto. Było w jej minie coś, co podkreślało nieskazitelną, lekko pociągłą twarz, ozdobioną mocną kreską wokół oka i delikatnym różem na policzkach. Do tego faliste, brązowe włosy ułożyły się tak, że wyglądała, jakby dopiero wstała z łóżka po krótkiej, popołudniowej drzemce. Całość tworzyła efekt kobiety tajemniczej, a zarazem pięknej i ponętnej.

Gdybym tylko spotkał ją parę lat wcześniej...

Wtedy nie mógłbym oderwać od niej oczu. Być może starałbym się ją zagadywać i rozbawiać, by zrobić dobre wrażenie i po dłuższej rozmowie zaprosić na kawę, ze śniadaniem... Ale teraz, chociaż nie mogłem ukryć przed drzemiącym we mnie mężczyzną jej ponętności i atrakcyjności, wygląd Alice Pierce nakazywał utrzymać mi bezpieczny dystans.

[ZOSTAŁO WYDANE] Od Demonów Nie UcieknieszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz