Świąteczny felieton

250 54 7
                                    

Święta.

    Tak, dobrze przeczytaliście, nie pomyliliście się, dzisiaj chodzi właśnie o te sześć literek, które tworzą jedno, magiczne słowo.

    Ale przyjrzyjmy się temu z bliska – nie, nie będziemy zajmować się żadnymi sprawami językowymi, spokojnie.

    Kiedy tak naprawdę zaczynają się święta? Dwudziestego czwartego grudnia? A może już w listopadzie? Jak myślicie? Magię świąt można poczuć w momencie, kiedy pośród reklam na portalach społecznościowych pojawiają się te oto magiczne pojazdy, świecące niczym choinki w Waszych domach, przejeżdżające tysiące kilometrów, wożąc magiczny napój, który na pewno zagości na świątecznym stole.

    Ciężarówki Coca-Coli. O tak.

    A w domu Nowaków święta nadchodzą, gdy Jarosław wspina się po drewnianej drabinie, by kląć jak szewc na całą ulicę, wzbudzając tym niemałe zainteresowanie wśród sąsiadów, by zawiesić lampki na dom, wedle życzenia jego ukochanej córeczki.

    Ale czego nie robi się dla swojej jedynej pociechy?

    Oczywiście nie obyłoby się bez pomocy uroczych piesków. Stare, ale do zabawy są jak szczeniaki i nie potrafią zostawić w spokoju leżących na ziemi świecidełek. A jak zwisają z góry, to jest dopiero zabawa! Nawet dla nich jest to oznaka nadchodzącej, świątecznej wyżerki.

    Lampki są gotowe, a więc można odpocząć przez następne trzy tygodnie, aż do momentu, gdy biedna córka i ojciec mają zakaz wstępu do kuchni. Dzieje się tam istny Armagedon, więc jedzenia najlepiej szukać u babci na drugim końcu miasta, bo kiedy mama zabiera się za świąteczne wypieki, nie wiadomo, czy obiad znajdzie się na stole,czy też nie. A głodować przecież nie można, prawda?

    Jednak cały dzień nie można zawracać babci gitary. Głodny dziadek, pyszne pierożki wigilijne, słynne ciasta Krystyny – to też zajmuje trochę czasu. Więc od dziesiątej do czternastej córcia z tatą zajmuje się ubieraniem choinki.

    To też nie należy do łatwych zadań. Tata znowu wchodzi na drabinę, by ze strychu ściągnąć sztuczne drzewko. Jeden z najlepszych momentów to ten, kiedy tata spuszcza choinkę po drabinie, a dziecko musi ją złapać.

    Kiedy wszystko już znajduje się w salonie, czas rozpakować pudła. Choinka umiejscowiona na stojaku, czeka na ustrojenie. Wszystkie najpiękniejsze bombki wyciągnięte są z opakowań i czekają, aby je powiesić. Nie następuje to jednak tak szybko, jakby mogło się wydawać. Nowakom nigdy nie chce się złożyć lampek tak, żeby przy tym się nie denerwować. Już raz zwinęli je porządnie, a one i tak – pewnie za sprawą chochlików strychowych – plątały się jeszcze gorzej.

    Córka trzyma jeden koniec, tata rozplątuje i o mało nie potyka się o walające się po podłodze kartony. Mały włos, a choinka runęłaby na podłogę, a mama wydzierałaby się na wszystkie strony świata, sprzątając sypiące się sztuczne igiełki.

    Sukces! Lampki rozplątanie i wspólnymi siłami zawieszone, razem ze złotym łańcuchem z koralików. Najprostsza sprawa to wieszanie bombek i wtedy pojawia się mama, aby dopilnować, by jej ulubione aniołki zawisły na samym przodzie.

    Nigdy nie udaje się jej przechytrzyć.

    Święta to czas magiczny, bo denerwujesz się o wiele bardziej niż na co dzień. Spędzasz z rodziną o wiele więcej czasu niż przez cały rok. Zaczynasz dbać o szczegóły, kiedy wcześniej zupełnie cię to nie obchodziło. Nagle masz ochotę zmienić wystrój pokoju, który do tej pory był ci zupełnie obojętny. Nawet robisz z psa zabawkę świąteczną i ubierasz go w czapkę Mikołaja, żeby było śmiesznie. A pies tylko się zastanawia, co ty do cholery z nim wyprawiasz, zamiast podzielić się świątecznym żarełkiem.

    Choinka stoi, dom świeci się jak Hollywood, w środku wszystkie pomieszczenia ogarnia zapach wypieków, Twój pokój zmienia swój wystrój – i już wiesz, jak blisko są święta. Niby cię to cieszy, a jednak myśl o tych wszystkich niezręcznych pytaniach, które pojawią się przy świątecznym stole, gdy cała rodzina się zjedzie sprawia, że nagle ci się odechciewa.

    Ale zaczynasz myśleć o tych wszystkich prezentach, które dostaniesz i uśmiech na twarzy pojawia się natychmiastowo i cieszyć się jak małe dziecko, choć masz dwadzieścia lat, czy ileś tam.

    Jest jeden problem.

    Jest jeszcze coś, na co czekałeś od początku grudnia i dalej tego nie ma.

    Gdzie, do cholery, podział się śnieg?!

    Jak niby mają wyglądać święta bez śniegu, skoro to właśnie z tym są najbardziej kojarzone. Coraz częściej pogoda leci sobie w kulki i postanawia zrobić Prima Aprilis w grudniu, albo najzwyczajniej w świecie się zbuntować, żeby później odwdzięczyć się w marcu lub kwietniu.

    Pogodo, miesiące ci się pomyliły! Śnieg na święta to rzecz święta!

    Nie dość uganiania się za okazjonalnymi ozdobami i prezentami, po które biegasz jak głupi, przeciskając się między ludźmi w galeriach handlowych.

    No, chyba że wolisz pójść na łatwiznę i wszystko, co zaplanowałeś, zamawiasz przez  Internet, to rzeczywiście masz prościej. Ale za to musisz narzekać na spóźniającą się przesyłkę, kiedy się zagapisz i zamówisz daną rzecz za późno! Przecież kurierzy najmozolniej działają właśnie przed okresem świątecznym.

    Ale mimo tego, że wpieniasz się przez święta, to nadal je kochasz. Bo spędzasz je z rodziną i tych kilka magicznych dni co roku są dla ciebie wspaniałe i niezapomniane.

    Warto się złościć, żeby przeżyć Boże Narodzenie.

What's up on christmas? |dodatekWhere stories live. Discover now