4| I'm just getting started

72 8 15
                                        

SOUNDTRACK BELOW ⬇️


Ciemne chmury wisiały nad Baltimore, a deszcz, który sączył się z nieba dodatkowo pogłębiał ponurą atmosferę. Był sobotni poranek, ulice więc nie tętniły życiem. Wręcz przeciwnie, były niemal całkiem puste. Wyjątkiem był Chase Zeldon, wysoki brunet w beżowej kurteczce, który z rozmarzoną miną siedział na ławce przed kamiennym domem dwie przecznice od jego własnego. Uśmiechał się sam do siebie, czasem poruszał ustami, jakby rozmawiał z kimś niewidzialnym. Dla kogoś obserwującego go z wnętrza ciepłego domu wyglądał na wariata. Dokładnie takim mógł się wydawać również dla mamy Carlie Brown, która potrząsała ramionami córki w jej pokoju.

— Carlie, wstawaj! Wstawaj do cholery! — Dziewczyna nie była skora aby posłuchać matki. Poprzedniej nocy nie mogła usnąć, kiedy w końcu wróciła z imprezy Nolana. Nic więc dziwnego, że teraz nakryła głowę poduszką, matka jednak nie ustępowała. 

— Czemu zrywasz mnie o świcie, okrutna kobieto? — Jęknęła przecierając oczy.

— Pod naszym domem od jakiejś godziny siedzi jakiś chłopak. Chciałam go przegonić, ale to przecież chłopak od Zeldonów, ten z twojej klasy! Chyba do ciebie, więc wstawaj i idź z nim porozmawiaj. — Carlie zdziwiła się. W całym swoim życiu zamieniła z Chasem zaledwie kilka słów. Czego mógł chcieć? Może chodziło mu o wczorajszą imprezę? Niechętnie zwlokła się z łóżka i zarzuciła na siebie męską bluzę. Przez chwilę zastanawiała się, do kogo mogła należeć, szybko jednak przypomniała sobie, że dostała ją od Alexa Boltona, który wczoraj odprowadził ją do domu. Wyszła przed dom i podeszła prosto do Chase'a, który wstał kiedy tylko ją zobaczył.

— Czego chcesz? — Rzuciła ostro. Chłopak uniósł dłonie w geście obronnym, zdziwiony atakiem brunetki, która zatrzymała się przed nim z założonymi na piersiach rękami.

— Chciałem tylko sprawdzić, czy dobrze się czujesz. No wiesz, po tym wczorajszym. Po tym psie. Tym zabitym. Nolana. No wiesz. — Wyrzucał z siebie słowa niczym torpeda, kiedy brwi Carlie podnosiły się coraz wyżej. W końcu wybuchnęła śmiechem.

— Okej, szkoda mi zarówno psa, jak i Nolana, ale daj spokój. To tylko trochę krwi. W końcu wyjaśni się kto to zrobił. Wielu nas tam raczej nie było. — Wzruszyła ramionami. Chłopak odetchnął z ulgą, kiedy ton koleżanki się zmienił.

— To... w porządku. Jeśli chciałabyś pogadać, to no wiesz, ja no jestem pod ręką, no wiesz... — Zaczął się jąkać, w końcu spuścił wzrok, a jego policzki płonęły czerwienią. Dziewczyna zachichotała. 

— Uroczy jesteś, Chase, ale dzięki. Potrafię się o siebie zatroszczyć. Wracaj do siebie.  —Poklepała go po ramieniu i wróciła do środka. Kiedy trzasnęły za nią drzwi, Chase jęknął. Przeczesał sobie włosy dłonią i powoli powlókł się do domu. Był zły na siebie za przebieg tej rozmowy. Chciał zaproponować Carlie pomoc, a zachował się, jakby sam jej potrzebował. Nic dziwnego, że tak szybko go spławiła! 

Kiedy szedł tak pośpiesznie, bo w końcu zaczął zwracać uwagę na deszcz, wpadł prosto na Evana, który z kapturem narzuconym na głowę podążał w przeciwnym kierunku.

— Cześć, Evan. — Przywitał się. Normalnie po prostu poszedłby dalej, ale zważywszy na wydarzenia z poprzedniego wieczoru przystanął. Evan skinął mu głową. Był samotnikiem, rzadko widywano go w towarzystwie, wszystkich więc zadziwił pojawiając się na imprezie Nolana, a w dodatku pomagając sprzątnąć zwłoki jego psa.

— Hej. — Evan wyglądał, jakby unikał jego wzroku. Wpatrywał się tępo w chodnik. Chase zdziwił się. Usiłował nawiązać rozmowę, ale Evan zbywał go półsłówkami, więc poddał się i wrócił do domu. Włączył komputer i ujrzał powiadomienie o zbiorowym czacie, do którego dodała go Carlie. Dodała również Evana, siostry Scatman, Vanessę, Angelę, Nolana, Patricka, Alexa i Trixie, jednym słowem wszystkich, którzy po imprezie zostali z Nolanem. 

Don't fear the reaperWhere stories live. Discover now