1-Jak będzie przeze mnie wojna idę z nimi

54 3 0
                                    

Moje... Najstarsze wspomnienie... Widzę jak przez gęstą mgłę... Rodzice którzy się pochylają nade mną... Dwa białe wilki o złotych oczach... Strasznie nie wyraźni dla moich oczu. Po chwili słyszę huki. Dwa wilki oddalają się... Za nimi trzy wysokie postacie z czymś co wywołuje straszliwy huk... Wilki uciekają a ja zostaje sama. W małej jaskini.

Dalej nie pamiętam mojej historii, ale jakoś znalazłam się tu. W zaśnieżonym lesie, nadal sama. Jedynie ptaki mi towarzyszą. Wędruje już chyba kilka lat. Chociaż... Nie znam się na dniach czy latach. W głębi duszy czuję ,że coś ze mną nie tak... Spotkałam już trzy watahy. Każda po kolei mnie wyrzucała. Nie wiem co źle robiłam ani nie wiem co robię teraz nie tak. Każdy wilk, wataha czy inne zwierzęta, od razu mnie skreślały. Pomimo tego nie poddałam się i nie zamierzam się poddawać.

Szłam spokojnie po lesie. Było już późno. Drzewa przypominały mi jakieś złe istoty... Nie było to normalne... W oddali zauważyłam 3 postacie przypominające wilki, i też były wilkami. Schowałam się za pniem starego drzewa i obserwowałam je. Szły w moim kierunku. Kiedy były wystarczająco blisko dojrzałam ich wygląd. Miały złote oczy, tylko jeden z nich nie miał oka. Ich futra były czarne. Znajdowała się na nich krew. Wyglądały na bardzo niebezpieczne. Pokazywały staje ostre kły. Miałam nadzieję że mnie nie zauważą niestety myliłam się. To właśnie do mnie szły. Próbowałam się wtopić w kolor śniegu lecz to nie pomogło. Otoczyły mnie. Próbowałam uciec ale złapały mnie i pogryzły. Następnie kazały mi iść za nimi i jeśli jeszcze raz spróbuję uciec tym razem zabiją mnie. Dlatego bez słowa szłam za nimi. Nie wiem gdzie mnie prowadziły ale bałam się zapytać czy nawet cokolwiek powiedzieć. Szliśmy kilka dni, byłam wyczerpana a oni świetnie sobie radzili.

-Nie mogę już... Nie wytrzymam... Zatrzymajmy się... - Powtarzałam to sobie w myślach.

Po dłuższej chwili upadłam na śnieg. Było mi zimno, byłam zmęczona i głodna. Wszystko na raz po ich groźbach próbowałam się podnieść lesz nawet nie mogłam ruszyć łapą. Podszedł do mnie jeden z wilków.

-WSTAWAJ! NIE BĘDZIE ODPOCZYNKU!!! - Krzyczał do mnie ale ja nie słuchałam go tylko się popatrzałam i odwróciłam wzrok -WSTAWAJ!

Ze złości wilki nie wytrzymał. Złapał mnie za kark i rzucił. W tym momencie powstała mi głęboka rana. A wilk się przestaraszył. Nie wiem czego ale ciągle krzyczał do mnie żebym wstała i tu podeszła lecz nadal nie mogłam się podnieść.

Po chwili z krzaków wyskoczył jakiś czarny wilk. Wyglądał normalnie jak każdy wilk.

-Koda... Grrrr - Zawarczał na niego jeden z wilków.

-Co wy tu robicie? Jeszcze jeden krok i wiecie co z wami będzie... Będę musiał was rozerawać na strzępy... - Wilk był bardzo spokojny

-Ha ha ty nas?! Jakbyś chciał zauważyć nas jest troje a ty jesteś jeden!

-Jesteście pewni? - Zapytał i tupnął delikatnie łapą a z krzaków zaczęły wychodzić inne wilki

-Koda nie chcemy walczyć po prostu oddaj nam tą małą i będzie po sprawie jasne? - Powiedział ich przywódca

-Porywacie małe wilki? Jesteście normalni? - Zapytał i popatrzał się na mnie, czułam że nie dopuści do tego żebym była u nich.

- Możemy! Nie zabronisz nam! - Powiedzieli razem

-Nie oddam jej wam, i to jest pewne... Na pewno nie wam - Ciągle zachowywał spokój

-Jak chcesz, będziemy walczyć - Uśmiechnął się złowieszczo przywódca.

-J-jak... Będzie przeze mnie ... w-walczyć... To wolę ... I-iść z nimi... - Jąkałam się i prawie płakałam

-Nie - Odpowiedział czarny wilk - Zabiją cię jak tylko będzie okazja...

-W takim razie, wiesz co będzie - Powiedział i wolno odeszli

Koda patrzył na nich jak odchodzą a po chwili zaczął wyjaśniać swoje plany innym wilkom. Kiedy skończył wilki odeszły a czarny wilk podszedł do mnie.

-Zaraz pójdziemy do naszej bazy, Tam ustalimy co się z tobą stanie.

Resztkami siły podniosłam się i poszłam powoli za nim. Upadałam kilka razy ale on pomagał m się podnieść.

MettyWhere stories live. Discover now