/0/ reputation

77 11 4
                                    

***

Oto coś, czego nauczyłam się o ludziach.

Myślimy, że ktoś jest naszą bratnią duszą, że znamy kogoś jak własną kieszeń, lepiej niż siebie samego...
Ale prawda jest taka, że znamy tylko tą wersję osoby, którą sami chcieli nam zaprezentować.
Widzisz swojego przyjaciela w pewnym świetle, ale nie wiesz, jak na niego patrzy kochanek - na pewno nie w taki sam sposób, jak ty go postrzegasz jako przyjaciela.
Jego matka na pewno zna go inaczej niż jego współlokatorzy, a ci widzą go jeszcze inaczej niż jego koledzy.
Jego tajemniczy wielbiciel patrzy na niego i widzi głebię jego bezcennej duszy przy wykwintnym, mieniącym mnóstwem kolorów zachodzie słońca.
I jeszcze, obcy, który mija go na ulicy, widzi tylko przechodnia, i nic więcej.
Tak samo jest z każdym innym człowiekiem stąpającym po tej planecie.
Być może usłyszysz plotki o jakiejś osobie i będziesz skłonny w nie uwierzyć.
Ale któregoś dnia być może spotkasz tę osobę i poczujesz się głupio z powodu tych bezpodstawnych plotek.

Jesteśmy pierwszą generacją, która będzie w stanie powrócić do każdego momentu naszego życia udokumentowanego w zdjęciach udostępnionych w internecie. Wtedy poznamy wszystkie tego efekty uboczne. Ostatecznie, wstawiamy zdjęcia online, by wykreować sposób, w jaki postrzegać nas będą ludzie.
Ale wtedy budzimy się, patrzymy w lustro i widzimy wszelkie niedoskonałości: zmarszczki, blizny, przebarwienia. Wierzymy, że któregoś dnia spotkamy osobę, która, patrząc każdego poranka na tą twarz, będzie w niej widzieć partnera aż po grób. Kogoś, kto będzie z nami nawet wtedy, gdy pozna wszystkie nasze wcielenia, jak wszystkie anioły w kalejdoskopie, którym jesteś ty.

Z pewnego punktu widzenia, pomijając ludzką potrzebę upraszczania i generalizowania dosłownie wszystkiego i wszystkich, ludzie są po prostu niemożliwi do zaszufladkowania. Nigdy nie jesteśmy tylko dobrzy, ani tylko źli. Jesteśmy mozaikami swoich najlepszych i najgorszych wcieleń, naszych najgłębszych sekretów i cudnych historyjek do opowiadania przy rodzinnym stole, istniejąc gdzieś pomiędzy najlepszym zdjęciem profilowym, a okropnym zdjęciem z legitymacji szkolnej. Jesteśmy mieszanką naszej samolubności i życzliwości, lojalności i samozachowawczości, pragmatyzmu i impulsywności.

Jestem osobą publiczną od 15. roku życia. Z jednej strony, jestem farciarą. Mogę żyć z tworzenia muzyki i patrzeć na tłumy ciepłych, życzliwych ludzi.
Jednak kij ma zawsze dwa końce. Moje błędy są używane przeciwko mnie. Moje rozstania są odczytywane jako widowisko. Moje teksty są określane jako przerost formy nad treścią.

Gdy ten album wyjdzie, plotkarze zaczną przetrząsać moje teksty i do każdej z piosenek będą dopisywać różnych mężczyzn lub moich wrogów, jakby to był jakiś test na ojcostwo. Będą tworzyć slajdy ze zdjęciami dołączone do tych bzdurnych teorii... No bo mamy 2017 rok, a jeśli nie zobaczysz zdjęcia, to w to nie uwierzysz, prawda?

Pozwólcie, że powtórzę. Trochę głośniej i wyraźniej, dla tych, co stoją z tyłu.

Myślimy, że znamy kogoś jak własną kieszeń, lecz prawda jest taka, że znamy tylko tą wersję osoby, którą sami chcieli nam zaprezentować.

Ale nie będzie żadnych zbędnych wyjaśnień.
Będzie po prostu reputacja.

***

"Powiem to, gdy wydam swoją pierwszą płytę" - z dumą pomyślała Taylor, gdy zapisywała ostatnie słowo na kartce ze schludnym tytułem "reputation".

Ale kim w ogóle jest Taylor?

Średniego wzrostu blondynka, ma 19 lat i jest w klasie maturalnej.
Od dziecka interesowała się muzyką. Marzyła o tym, żeby zostać piosenkarką. Każdego dnia stawała przed lustrem i wyobrażała sobie, jak stoi na scenie i śpiewa dla swoich fanów. Więc nauczyła się grać na pianinie i gitarze. Zapisała się do szkolnego chóru. A wszystko to po to, by łapać marzenia pełnymi garściami.

Tay od zawsze miała dużo do powiedzenia... w sensie, że coś mądrego. Bolało ją wiele rzeczy jak rozstania, zdrada, fałszywość, "prawa dżungli" (czytaj: zasady, jakimi kieruje się życie szkolne). Nocą pisała wiele tekstów i poezji. Dla siebie i do szufladki. Jakby wyjęła z siebie kotłujące się w głowie myśli, upchała do kartki papieru i schowała do swojej małej "zamrażalki wspomnień".

Jednak jej kariera zaczęła się, gdy pani Johnson, która prowadziła chór, wysłała ją na przesłuchanie do miejskiego domu kultury. Jej występ zebrał gromkie brawa, a nawet i kilka łez kręcących się w oczach słuchaczy. Taylor wygrała konkurs, a tym samym miano "miejskiej wokalistki". W szkole też dostała wiele pochwał na akademii.

To bardzo ją podbudowało. Postanowiła pójść o krok dalej i nagrała swoją pierwszą piosenkę na Soundcloud. Odmroziła z zamrażalki jeden, bliski jej tekst i do niego zaśpiewała przy akompaniamencie gitary. Piosenka stała się viralem, a w jej szkole nie było osoby, która nie znała tego utworu. Na ulicy ludzie ją zaczepiali i prosili o autografy. Stała się gwiazdą.

Nie wszystkim spodobały się trącające na kilometr szczerością teksty, a w szczególności tym, z którymi Taylor się w nich rozliczała.

Po kilku następnych piosenkach dziewczyna miała zarówno wielu fanów jak i wielu wrogów.
Wtedy zaczęła się odkrywać druga strona "show-biznesu". Zaczęły się plotki, domnienane "inspiracje" do tekstu piosenki, pomówienia, oszczerstwa i wiele innych.
To już nie było takie jak kiedyś, gdy wszyscy po prostu doceniali jej kunszt muzyczny i talent pisarski. Teraz każdy doszukiwał się w niej czegokolwiek, co mogłoby źle o niej świadczyć, coraz więcej osób zaczęło się od niej odwracać.

Jej reputacja wyraźnie osłabła...
A ona musiała ją naprawić...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 22, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Reputation // Taylor SwiftWhere stories live. Discover now