Rozdział 2. Z chmur może spaść czarny deszcz...

44 1 0
                                    


Był wczesny ranek. Słońce dopiero zaczynało wschodzić zza horyzontu. Alex wyjął papierosa, włożył go do ust i zapalił. Obojętnym krokiem udał się w stronę małego domku na obrzeżach miasta. Wskoczył na balkon. Przez okno widział jeszcze śpiącą dziewczynę. Miała 18 lat. Była piękna, lecz Alexa to nie interesowało. Miała jasne, lekko falowane włosy do ramion. Spała pod pastelową kołdrą. Alex chwilę jeszcze się jej przyglądał, po czym pomyślał: Nie będę czekać, aż ten pomiot Szatana się obudzi. Niewiele myśląc, Ambler uderzył pięścią w szybę, a ta rozbiła się. Dziewczyna obudziła się z krzykiem.

- Kim jesteś?!

- Ja? Alex Ambler, zawsze do usług. A teraz radzę iść ze mną, bo jeśli ktoś tu teraz wejdzie, to niestety go zabiję.

- Ty... jesteś moim bratem?

- Heh, NIE. Pospiesz się.

W tym momencie do pokoju wbiegła zaalarmowana krzykami matka Esther.

- Co tu się... - tylko tyle zdążyła powiedzieć, bo Ambler już trzymał ją za szyję

- Zostaw ją! – krzyczała Esther, lecz Ambler ją ignorował

Alex zdjął okulary i popatrzył się w oczy matce Esther

- Amy, tak? Witaj w piekle, ha, ha! – zaśmiał się, po czym puścił ja na podłogę.

Z jej oczu, nosa, ust i uszu, zaczęła lać się krew. Kobieta krzyczała, lecz po chwili nie miała już siły wydusić z siebie żadnego dźwięku.

- Co jej zrobiłeś?! – krzyknęła Esther podbiegając do martwego ciała kobiety

- Ja? Zabiłem. – Odpowiedział obojętnie

- D-dlaczego?!

- Ostrzegałem. Trzeba było nie drzeć ryja. Jesteś nikim więcej, jak pomiotem Szatana. Nienawidzę cię, powinnaś o tym wiedzieć. Zostałem jednak wybrany do niańczenia ciebie. Mam miesiąc, żeby cię wyszkolić i tak też zrobię. A teraz radzę się pospieszyć, bo jak nie, to z chęcią zabiję i ciebie.

Po tych słowach Alex spojrzał Esther w oczy, jednak nic jej się nie stało. Poczuła jedynie nagłe uczucie chłodu na całym ciele, przez co przeszły ją ciarki.

- Heh, tak myślałem. Nie mogę cię zabić w standardowy sposób, bo nie jesteś człowiekiem. Z chęcią jednak użyję innych, wymyślniejszych sposobów, jeśli się nie pospieszysz.

- A-ale... Ty... Ty ją zabiłeś! Mamo! Mamo! – krzyczała Esther klęcząc nad ciałem

- Cóż, zapewniam, że darcie nad nią mordy nie zwróci jej życia. Jeśli chcesz ją wskrzesić, porozmawiaj z Szatanem. Z resztą ja też mógłbym to zrobić, ale tego nie zrobię. To nawet nie jest twoja matka...

W tym momencie, Esther nie wytrzymała.

- Wskrześ ją, rozumiesz?! To jedyna osoba, która mi została! Jeśli tego nie zrobisz, nigdzie z tobą nie pójdę!

- Eh... nie. Jeśli nie pójdziesz dobrowolnie, to wezmę cię siłą. Zrozum, nie jesteś nikim wyjątkowym. Jesteś po prostu kolejnym już pomiotem Szatana zrodzonym na Ziemi. Twoich braci i sióstr jest więcej niż sobie to możesz wyobrazić. Nie wyróżniasz się też żadną szczególna mocą. Szatan przygarnia cię z nudów i bardziej z tego, że po prostu potrzebuje więcej służących, którzy myślą, że są nie wiadomo kim, podczas gdy po prostu są jednymi z wielu sługusów tępo wykonujących jego rozkazy.

- Szatan zaraz po Bogu, ma największą moc prawda? Więc skoro jestem jego córką, to z łatwością cię pokonam! No dalej tchórzu! Stań do walki! – krzyczała zapłakana dziewczyna

Posłany przez SzatanaWhere stories live. Discover now