Pani Zosia była zachwycona, już zastanawiając się, jakby tu dyskretnie zaprosić ślicznego Włocha na przesłuchanie. Pan Heinrich był zachwycony, że choć od Ludwiga może usłyszeć taką wiadomość w ludzki sposób.
Gilbert nie był zachwycony. I objawiał to, jak zawsze, wybuchowo. Ludwig został porwany za szyję i boleśnie przetarty pięścią po włosach (starszy brat jakoś nie przejął się ciosem pod żebra w zamian; dopiero mama musiała przywoływać chłopców do porządku). Potem, już tylko werbalnie, posypały się obrażone oświadczenia, że Lutz mu o niczym nie mówi; że nie kocha starszego brata chyba; że trudno uwierzyć, że taka dobra dupa zechciała jego małą kluseczkę Lu; że to oburzające, że dopiero teraz mówi... Tak, Gilbert się powtarzał. I, na nieszczęście, nie zamierzał skończyć na tym jednym wieczorze.
//////
Ludwig odgarnął niedbale wilgotne jeszcze włosy, siadając w końcu przy biurku. Dzień zdążył go już wykończyć, a tyle jeszcze musiał zrobić na jutro... A pierwsza lekcja na siódmą. Ach. Trzeba będzie sobie zrobić kawę... Laptop rozbłysnął niebieskim światełkiem klawiatury, na tle pola ryżowego pojawiło się okienko hasła. A potem pojawił się pulpit, z ogromnym, obrzydliwie jaskrawym zdjęciem papugi.
Ludwig zacisnął boleśnie zęby, wyrywając kabel zasilania i z laptopem na rękach, a wściekłością w oczach, wyleciał z pokoju.
- Gilbert! - drzwi z hukiem uderzyły o ścianę, pchnięte gwałtownie. - Gilbert, mówiłem ci, że masz trzymać ręce z dala od mojego laptopa...
W odpowiedzi rozbłysł tylko niewinny uśmiech schowanego za krwisto kolorowym komiksem i obżerającymi się paluszkami albinosa. (Są pewne korzyści poznawcze z własnego Polaka.)
- Skąd wiesz, gdzie trzymałem ręce, Lu?
- Zdjęcie papugi – Ludwig nie brzmiał na rozbawionego. Starszy braciszek nadrabiał – Nie będę wnikać, dlaczego...
- Hej, czekaj, Lu! Nie możesz nie wnikać... Żartu nie będzie.
/////
[Z uwagi na wrażliwość czytelniczki lub czytelnika autor musiał ominąć scenę, w której Gilbert tłumaczy swojemu bratu potencjał komediowy leżący w oskarżaniu go o "papugowanie" (z powodu zbieżności imion Feliks i Feliciano). Zarówno reakcja młodszego, jak i głębokie przekonanie starszego, że żart ten jest wybitny (wymagający bycia powtarzanym często i aż po życia kres) mogłaby się okazać zbyt drastyczna w odbiorze.
Koniec końców kwestia papugi została jednak wyjaśniona, a po jej wyjaśnieniu nastąpiła cokolwiek nie powiązana puenta...]
///////
- I teraz - Gilbert wycelował w niego słonym paluszkiem – musisz iść ze mną i z Feliksami na randkę. Każdy ze swoim Feliksem, oczywiście.
Dużo kosztowało Ludwiga spokojne zamknięcie papużkowego laptopa i wypuszczenie z ust wydechu, a nie wiązki przekleństw.
- Nazywa się Feliciano – wysyczał przez zęby, studząc słowa. - I nie. Nie przyjeżdża do Berlina, by oglądać twoją kryminalną twarz. Nie dotykaj więcej moich rzeczy.
Drzwi trzasnęły z hukiem na pół domu za Ludwigiem, ale Gilbert, jak zawsze, nie zamierzał się poddawać.
//////
- Ej, młody – klepnął na ślicznie pościelone łóżko brata, dwa dni po incydencie z kolorowym ptactwem. Wyciągnął się z rękami założonymi pod głową. Ludwig, zaskakująco, tylko westchnął cicho. Miał dobry humor, nie chciało mu się nawet krzyczeć na idiotów tego świata.
YOU ARE READING
Papużki (Hetalia)
FanfictionPrusPol i GerIta, podwójna randka. PrusPolWeek2017 - dzień 2 - "Come, meet my family" (miało być na dzień 2 - "Double date", ale się nie wyrobiłam c: )
Papugujesz, młody
Start from the beginning