Gdy byłam już blisko usłyszałam strzały i krzyki.
- Czyli jednak przeżyli - pomyślałam idąc dalej przy ziemi.
Wychyliłam lekko głowę za sterty gruzu i zaczęłam się przyglądać Strażnikom. Było ich trzech, każdy był przedstawicielem swojej klasy, czyli łowca, mag i tytan. Mag był ubrany w fioletowy płaszcz z żółtą obwódką, miał niebieski hełm z żółtą szybką, nałokietniki i naramiennik, również niebieskie. Tytan był w szarych kolorach, tylko jakieś zdobienia miał czerwone i symbol smoka na napierśniku, miał również futro na ramionach. Łowcę akurat kiedyś widziałam, jak wędrowałam na północ, przed wielkim gorącem z południa, więc mniej więcej wiem kim on jest, a był to Cayde-6. Pozostałej dwójki nie znam, ale widać było, że to byli nowicjusze tzn. zanim powalili jakiegoś zwykłego Drega musieli oddać kilka strzałów, już nie mówiąc o Kapitanach, których w ostatniej chwili rozwalał łowca.
Nawet po jego tekstach można było poznać, że przylecieli tu by sprawdzić nowych.
- Więcej pewności! - krzyczał. - To już moja babka lepiej strzela od was, gdybym ją miał. Arni! Uważaj z tym mini guanem, chyba nie chcesz odstrzelić mi głowy! Nie wiesz, jaka byłaby szkoda!
- Taka, że nikt nie darłby się nam nad głowami - wtrącił mag i po chwili przybił z Arnim piątkę.
- Zero szacunku - mruknął Exo.
Mogłabym tak słuchać, co oni mówią jeszcze przez pół dnia, ale pojawiło się nowe niebezpieczeństwo w postaci Rycerzy i Czarownic. Co gorsza Strażnicy nie zdawali sobie sprawy z nowego zagrożenia. Wahałam się, czy im pomóc, bo nie chciałam się ujawniać, ale z drugiej strony miałabym na sumieniu trzy istnienia, a tego bym nie wytrzymała psychicznie. Ponownie westchnęłam, wzięłam swoją snajperkę i wspięłam na gruz by mieć lepszy widok. Zaklęłam, gdy włosy weszły mi do oczu.
- Jak to wszystko się skończy będę musiała je ściąć - mruknęłam celując do najbliższego Rycerza.
Piękny head shot powalił go z nóg, jednocześnie zwrócił uwagę pozostałych. Wszyscy patrzyli na mnie w osłupieniu i wielkim zdziwieniu. Pierwszymi, którzy wrócili do rzeczywistości były Czarownice i od razu zaczęły do mnie strzelać tymi swoimi pociskami. Z łatwością ich uniknęłam, strzelając do drugiej Czarownicy. Tymczasem Strażnicy zaczęli skutecznie likwidować pozostałych Upadłych. Zbiegając w dół sterty, zastrzeliłam jeszcze drugiego Rycerza, wykańczając tym samym amunicję w magazynku i przewiesiłam snajperkę przez plecy, a wyciągnęłam rewolwer, który dostałam, kiedy byłam mała. Zastrzeliłam jeszcze Kapitana i kilku Dregów, a Strażnicy pozbyli się Czarownicy.
Nagle na niebie pojawił się statek Upadłych, mający zrzucić kolejne posiłki. Zareagowałam szybko. Ponownie wzięłam snajperkę, pospiesznie przeładowałam magazynek, wycelowałam i strzeliłam. Strzał był prawie idealny, gdyż moim celem był zbiornik paliwa, a trafiłam obok. Ale szybko się zrewanżowałam i za drugim podejściem trafiłam, co potwierdził głośny wybuch i upadek desantu na ziemię, tym samym zabijając ostatnich Upadłych.
Jeszcze chwilę podziwiałam wybuchy i wzięłam się za zbieranie amunicji, ignorując podchodzących do mnie Strażników.
- To było genialne - powiedział tytan. - Powiedz, jak to zrobiłaś?
- No muszę przyznać, że to było niezłe - mruknął Cayde przyglądając mi się badawczo.
- Nic trudnego, wystarczy celować w zbiornik paliwa - powiedziałam nie patrząc na nich.
- Nic trudnego? - zapytał mag niedowierzająco. - Nasi snajperzy nigdy czegoś takiego nie dokonali! Nawet ktoś taki, jak Cayde nie potrafiłby tak strzelić - dodał śmiejąc się pod nosem.
- Potrafiłbym - ponownie mruknął obrażony łowca. - Ale nie miałem odpowiedniej broni.
- Ta jasne - powiedziałam ironicznie, w końcu odwracając się do nich. - Skoro nie macie już nic do roboty to możecie sobie iść. Tylko nie idźcie na północ ani na wschód, bo tam są tereny jaszczurów, a one nie lubią nieproszonych gości - ostrzegłam ich i ruszyłam w stronę swojej bazy.
- Czekaj! - krzyknął tytan. - Nie wiesz gdzie możemy nabyć jakiś statek?
- Nie macie własnego? - zapytałam idąc dalej, odwracając lekko głowę.
- Nasz się rozbił - powiedział mag. - I nie mamy jak wrócić.
- Spróbujcie w wiosce na południowy-zachód stąd. Może uda wam się coś kupić, ale w to wątpię - dodałam uśmiechając się pod nosem.
- Dlaczego? Wątpisz w moje... To znaczy nasze umiejętności targowania? - Dopytywał się robot idąc za mną.
- Nie wątpię, tylko wiem, jaka jest reakcja tamtejszych ludzi na Strażników, a tym bardziej, kiedy to właśnie akurat oni potrzebują pomocy - odparłam nie zatrzymując się.
- Weź poczekaj! - krzyknął poirytowany Exo. - Wyjaśnij, o co chodzi z tą wioską?
Zatrzymałam się i spojrzałam na nich z politowaniem.
- Serio nie łapiecie? No dobrze, odkąd nasze państwo upadło większość ludzi uważa, że to przez Strażników, gdyż nie pomogli w walce z Upadłymi i uważają się za strażników galaktyki - ostatnie słowa powiedziałam ironicznie. - Dlatego wam nie pomogą.
- Ale ty nie jesteś taka jak oni - stwierdził mag. - Przecież mogłaś nas zostawić na pastwę losu i pewnie bylibyśmy martwi, gdyby nie ty. Dlatego prosimy cię o jeszcze jedną przysługę - widząc, że ponaglam go do mówienia dokończył. - Pomóż nam dostać się na Wieżę, a zrobimy wszystko, co zechcesz.
- Wszystko w zależności od naszych możliwości. - sprostował Cayde podejrzliwie patrząc na mnie.
Zastanawiałam się przez chwilę, rozważając za i przeciw, aż w końcu westchnęłam ciężko i odpowiedziałam.
- No dobrze, chodźcie za mną.
![](https://img.wattpad.com/cover/126243601-288-k501109.jpg)
YOU ARE READING
Destiny Ścieżki Przeznaczenia
FanfictionMam na imię Emilia, ale mówią na mnie Emi albo Falka. Mieszkam w starej bazie wojskowej w Polsce - ostatnim kraju, który popadł w ruinę. Wszystko toczy się swoim rytmem aż do pewnego dnia...