Rozdział 3.

162 17 32
                                    

Steven Pov

Po koncercie nocowaliśmy wszyscy w tym samym hotelu na obrzeżach Berlina. Miałem łóżko obok Johnny'ego ;-))))) Jednak znowu nie mogłem spać, bo u Robercika znowu była gruba inba. Tym razem zamiast It's every day bro, słuchali jazda jazda jazda techno techno techno. Stwierdziłem, że tym razem mu się postawię i jeszcze głośniej puściłem cały album Beaty Kozidrak. Jedyna odpowiedź jaką na to otrzymałem było "wypierdalaj pedale". Wyszedłem na korytarz i zacząłem kłócić się z Robertem.

- To były naprawdę nieprzyjemne słowa, nie powinieneś się tak do mnie zwracać.

- Kiss my kiss my kiss my ass - odpowiedział mi.

Kłóciliśmy się tak dobre 5 minut, gdy z pokoju wyszła Eleanor, która powiedziała, że przez nasze krzyki nie może spać i idzie się przejść. W sumie nie zwróciłbym na to tak wielkiej uwagi, gdyby nie to, że gdy już wychodziła, wywróciła się na schodach. Ah mała Eleanor, znam ją tyle lat, a ona nigdy nie nauczy się poprawnie chodzić.

Następnego dnia gdy wszyscy zeszlismy na śniadanie, Eleanor dalej nie było. Zacząłem się kłócić z Robertem kto idzie jej szukać, ale skończyło się na tym, że poszliśmy razem. W sumie to sami nie wiedzieliśmy gdzie iść.  W Berlinie byliśmy po raz pierwszy, do tego to była jakaś wiejska dzielnica gdzie ludzie z krowami po ulicach chodzili. Oboje nie znaliśmy dobrze niemieckiego oprócz całego Deutschland über alles, więc nikogo nie mogliśmy spytać czy widział El. Szliśmy trochę w milczeniu aż w końcu zacząłem rozmowę.

- Słuchaj, przepraszam za to, że powiedzialem wczoraj do Ciebie daddy. To te dziewczyny z The smiths is the cure for depression mnie zmylily. A poza tym, to daliście wczoraj naprawdę dobry koncert. - byłem dumny z tego co powiedziałem. Czułem że przez to, nasza relacja się jakoś naprawi.

- Mhm. - mruknął Robert i kopnął kamyk leżący spokojnie na chodniku. Kurwa, nie zadziałało.

Szliśmy tak dalej w niezręcznym milczeniu aż usłyszeliśmy w końcu kogoś mówiącego po naszym języku. Głos dobiegal z kurnika na farmie jakiegoś starego Niemca.

- Brawo Magdaleno! Bardzo dobrze wysiadujesz to jajko! Wyrośnie z nie piękny kurczaczek! Albo dobra jajecznica. Au, Barbaro przestań mnie dziobać!

Na początku byliśmy jak whata fuk man???? Co to za dziewczyna z Anglii gada do kur, aż w końcu podeszlismy bliżej.
No tak,
Eleanor.
Siedziala za grzedzie i rozmawiała do kur chwaląc je jakie dobre jajka będą.

- Whata fuk El?????? - powiedział Robert - Martwimy się o Ciebie, szukamy na kompletnym zadupiu, poświęcam się idąc z tym kretynem obok, a ty siedzisz sobie w jakimś kurwa kurniku i gadasz do kur? I tak nic nie zrozumieją, to Niemki.

- Ale ja z Anastazją już się bardzo dobrze zaprzyjaznilysmy - powiedziała biorąc kure na kolana, która jak najszybciej uciekła.

- El, po prostu chodźmy już do domu. Śmiedzisz.

- Wolę siedzieć i gadać to nazistowskich zwierząt niż słuchać jak się kłócicie. Sami zachowujecie się jak zwierzęta. Nie możecie się po prostu pogodzić.

Spojrzelismy na siebie z Robertem. Uśmiechnąłem się do niego nieśmiało, a on tylko przewrócił oczami.

- Nie, nie możemy się pogodzić. - warknął

- A o co tak właściwie poszło? - spytała

Na to pytanie raczej nikt nie zna odpowiedzi. Z Robertem od zawsze się nienawidzielismy. Gdy wracaliśmy do hotelu, Eleanor z Robertem szli parę metrów przede mną rozmawiając o czymś. Eleanor wydawała się bardzo przejęta, ale Robert już nie. Nie wiem czy w ogole go coś obchodzi. Zawsze ma ten sam znudzony wyraz twarzy, na której zawsze jest ten sam smutny gotycki makijaż. Było to trochę czarujące i tajemnicze. Gdy był z kolegami z zespołu zawsze wydawał się taki przebojowy, a gdy szliśmy sami było widać ten smutek w środku niego. Naprawdę martwił się o El. Nie dziwie mu się, sam mówił, że jest ona dla niego jak siostra. Chciałbym kiedyś jakoś naprawić moje relacje z nim, tylko nie wiem jak. Nagle, Eleanor zostawiła Roberta i szybko cofnęla się do mnie.

- Znalazłam Ci nowego przyjaciela. - powiedziala szczęśliwa. - gdy będziemy wracać samolotem do domu, siedzisz obok Roberta. Wasza nienawiść powinna przejsc, gdy się bliżej poznacie.

-----
Przepraszam, że tym razem poważniej, ale serduszko mi nie pozwoliło inaczej.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 29, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

No słuchaj, przykro mi [Smithrrissey] Where stories live. Discover now