#2 Jestem Luke White

32.7K 2.6K 720
                                    

LUKE


Czasami musimy odpuścić. Pomimo tego wszystkiego, co robimy. Musimy pójść dalej by w końcu dojść do wyczekanego celu. Momentami zauważamy, że najlepszym wyjściem jest wyciągnięcie białej flagi. Nie warto walczyć o coś, co dobrze wiemy, że nie ma prawa bytu. Życie nie jest długie i marnowanie go na błahostki jest najgłupszym pomysłem. W pewnych chwilach musimy zrobić sobie rachunek sumienia i przemyśleć fakt, czy naprawdę jesteśmy szczęśliwi. Może tkwimy w czymś, co powoduje, że mamy tylko takie wrażenie. To coś jedynie daje pozory radości, a utrzymuje nas w wiecznym oczekiwaniu na coś więcej. Tak bywa bardzo często w związkach, które opierają się już tylko wyłącznie na przyzwyczajeniu. Jesteśmy z kimś, ponieważ jest to wygodne i nie musimy sobie kogoś szukać. Stwarzamy sobie pewnego rodzaju strefę bezpieczeństwa z dobrze już poznaną osobą. Jednak nie jest to coś, co dałoby nam spełnienie. Nie rozwijamy się i marnujemy czas, zamiast walczyć o pełnie szczęścia. Każdego dnia należy starać się być lepszą wersją siebie. Nie wychodzić poza bycie prawdziwym, a spełniać marzenia i naprawiać swoje wady. Życie to wieczne lekcje, które odbywają się w każdej sekundzie jego trwania. Nauka do tych wygląda tak samo, jak to tych szkolnych. Często jest odsuwana i nie brana na poważnie. Ta sama zasada "zdać, zakuć, zapomnieć". To samo robimy z cennymi lekcjami - powtarzamy sobie, że to ostatni tego typu błąd, ale z biegiem czasu okazuje się, że potrzebujemy ich jeszcze z dziesięć.

– Dzień dobry, jestem Luke White, kontaktowałem się z panią w sprawie pokoju – oznajmiłem, stając przed kobietą średniego wieku.

Miała długie, brązowe włosy, a zmarszczki na twarzy ukazywały, że na pewno przekroczyła sześćdziesiąt lat. Do całego wyglądu nie pasowały jedynie dresy, które miała na sobie. Różowe, pełne cekinów, które raczej ubrałaby nastolatka, a nie dojrzała osoba. Do tego opaska w panterkę, która zaciągała jej włosy do tyłu, ale stanowczo nie pasowała do ubrania, które wybrała na ten dzień.

– Oj tak! Czekałam na ciebie, wchodź – oznajmiła z szerokim uśmiechem na twarzy, a ja kiwnąłem głową, przekraczając próg jej mieszkania. Podążyłem za kobietą i wszedłem z nią do pokoju, który również nie pasował mi do tej kobiety. Na ścianach znajdowała się tapeta w panterkę oraz mnóstwo plakatów jakichś, zmarłych już wykonawców.– Napijesz się czegoś? Herbata? Ziółka? Mam taką cudowną herbatkę, którą kupiłam u tutejszego zielarza. Stawia na nogi, a najlepiej smakuję z dodatkiem rumu!

– Wystarczy woda, dziękuję – powiedziałem, studiując wzrokiem wystrój tego mieszkania.

Już po chwili mogłem wyłonić faworytów staruszki, ponieważ wiele plakatów pokazywało wyłącznie jednego wykonawcę. Musiała być wielką fanką zespołu Queen, gdyż właśnie postać Frediego Mercurego powtarzała się najczęściej. Na kilku zagościł nawet Michael Jackson.

– Proszę.

Od razu mogłem zauważyć, że kolor włosów kobiety to zasługa farb, które gdzieniegdzie zabarwiły jej skórę, co świadczyć mogło o tym, że zrobiła to niedawno. Niestety stanowczo farbowanie nie należało do najbardziej udanych, gdyż na jej przedziałku znajdowało się kilka siwych przebłysków.

– Przez telefon wspomniał pan, że wyszedł pan właśnie z więzienia – zaczęła widocznie zaciekawiona tym tematem.

Mimowolnie westchnąłem i kiwnąłem głową, gdyż od razu pomyślałem, że zostałem w tej chwili skreślony. Zdawałem sobie sprawę, że przeszłość jeszcze długo będzie się za mną ciągnęła. Chociaż najpewniej mogłem winić najbardziej siebie. To właśnie ja z jakiegoś powodu wręcz się tym przedstawiałem. Jakby pobyt w zakładzie karnym był moją definicją.

Catch me | ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz