Pierwsze kroki

13 2 0
                                    

Od tego czasu gdy ojciec zabrał mnie na pierwszy mecz, zainteresował mnie ten sport.
W naszym domu w Brazyli często sprzedawali gazety z zawodnikami piłli nożnej, zawsze brałem od mamy kilka monet i kupowałem te gazety, jeszcze nie umiałem nawet czytać, ale pamiętam że wycinałem wszystkie obrazki z piłkażami i przylepiałem na moją "ścianę chwały".
Tata często opowiadał mi historie o nich, co mnie niesamowicie interesowało. W niedługim czasie cała moja ściana była wypełniona, zawodnikami.
Ojciec opowiadał te ciekawostki jak z kartki " Juliano Belletti urodzony 20 czerwca 1976, grał w Cruzerio, San Paulo, Atletico Minero, Villarreal obecny zawodnik FC Barcelony" "Edmilson Jose Gomes de Moreas, 186 wzrostu, ważący 75 kilogramów" "Carles Puyol, El capitano, lwie serce, od 1995 do teraz wierny Barcelonie, 89 spotkań dla Barcelony B w tym 6 goli, wszystkie z główki" "Samuel Eto'o Fils, wychowanek Realu Madryt, obecnie w Barcelonie, strzelił 168 goli strzelonych do dziś dzień"

Ojciec był ze mnie dumny że w takim stopniu interesowałem się piłką, ale zawsze bałem się mu powiedzieć że chciałbym "trenować futbol", zawsze po szkole zanim wróciłem do domu udawałem się na nasze małe boisko pośród bloków mieszkalnych.
Często spotykałem na nim chłopaków z mojej szkoły, a także starszych chłopców tak samo jak ja interesujących się piłką, starsi często rozmawiali o piłce, podsłuchiwałem ich jak rozmawiali i czasami kiedy natoczył się temat piłkarza z mojej "ściany chwały" to opowiadałem ciekawostki, które powiedział mi ojciec, niektórzy chłopcy byli zdumieni moją wiedzą, a inni olewawczo słuchali moich wywodów, niestety większość było tych drugich, ale mimo to nie przejmowałem się tym.

Gdy graliśmy w piłkę zawsze chłopcy kazali mi stać na bramce, mówili że jestem naj grubszy i muszę dobrze bronić, mówiąc śmiejac się pod nosem. Mimo że nie podobało mi się stanie na bramce to bardzo dobrze mi szło, wyciągałem najtrudniejsze piłki z rogów brami, miałem jedynie problem z uderzeniami po górze ponieważ byłem sporo niższy od kolegów z naszego boiska, nazywali mnie" małym byczkiem" ponieważ pędziłem na piłkę jak byk na czerwoną płachtę.

Coraz częściej chłopcy z boiska wybierali mnie do swoich sqadów, ale niestety niektórzy byli dużo lepsi ode mnie, trenowali w naszych lokalnych klubach, zawsze mowiłem sobie że są ode mnie lepsi bo są z klubów, urodziła mi się w głowie myśl czy sam nie spróbować treningów w klubie, wiedziałem jednak że jest to wydatek i bałem się o to spytać rodziców.

Pewnego dnia gdy po powrocie z boiska, wszedłem do pokoju i ściągnąłem skarpetki, nagle weszła mama chciała zapytać tylko o to co chce do jedzenia, ale widok brudnych i porozwalanych stóp zmienił temat jej przyjścia. Z zdziwieniem spojrzałam mi w oczy i spytała
- Jerome czy ty nie poszedłeś do szkoły i grałeś w piłkę?- od razy odpowiedziałem przestraszony
- Byłem w szkole mamo- odpowiedziałem z strachem w oczach, mama popatrzyła na mnie, jej wyraz twarzy z wrogiego stał się zaciekawiony oraz coraz bardziej pogodny
- To dla tego zawsze wracasz później z szkoły?- przestraszony przełknąłem śline i odpowiedziałem spuszczając głowę
- Tak mamo, byłem grać w piłke.
Mama momentalnie się uśmiechnęła, zbliżyła się i pocałowała mnie w czoło roztrzepując włosy, potem z uśmiechem powiedziała
- Placki ziemniaczane?
Kiwnołem tylko głową z coraz szerszym uśmiechem na ustach.

Z samego rana mama przygotowała naleśniki z sropem klonowym, wręcz uwielbiałem je, usiedliśmy wszyscy razem przy stole, tata usiadł z nami ale głowę odwróconą miał w stronie telewizora na którym leciały ostatnie minuty meczu, Real Madryt vs Atletico Bilbao.
Mama cały czas mówiła "Gabriel przestań oglądać ten mecz i zjedz z nami" tata odpowiadał cały czas to samo "za chwilę skarbie, to już są ostatnie minuty" razem z tatą wpatrywałem się w mecz który był niezwykle interesujący.
W pewnej chwili rozmarzyłem się i wypowiedziałem "chciałbym być jak ten Ronaldinho" ojciec momentalnie przestał oglądać mecz i spojrzał na mnie, zaniemówiłem, bałem się że coś powiedziałem źle, ojciec jak i matka spojrzeli na mnie zszokowanie, tata ciągle z otwartymi ustami z nie dowierzania powiedział "możesz powtórzyć?"
Wtedy powiedziałem "Mistrzostwo świata u-17, wygrane Copa America w 1999 w Paragwaju oraz Mistrzowo świata w piłce nożnej 2002 w Korei Południowej".
Ojciec zaniemówił tak samo jak ja przed chwilą, nagle otrząsną się spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział tylko "chodź".
Nagle złapał mnie za rękę i niesamowicie szybko wsadził do auta, niezwykle przestraszyłem się tego co chce ze mną zrobić, w mojej głowie pisałem już najczarniejsze scenariusze, bez przerwy pytałem się "tata gdzie jedziemy?" Tata odpowiadał "nie martw się synu tam będziesz się czuł dobrze".
Bałem się najgorszego że rodzice oddadzą mnie do domu dziecka, albo gorzej chociaż nie wiem czy można gorzej. Przyjechaliśmy tak dosyć spory kawałem, a ja dalej nie miałem pojęcia gdzie się kierujemy, nagle znikąd zatrzymaliśmy się, wysiadłem z samochodu i zobaczyłem duży budynek z napisem Atletico Minero i godłem na gorzej, tata złapał mnie za bark wziąć głęboki oddech i z dumą powiedział "twój drugi dom".

Jerome White: Historia Gwiazdy Where stories live. Discover now