Rozdział 1

320 21 32
                                    

Steven pov

Zamierzałem dzisiaj spędzić kolejny dzień w łóżeczku, pijąc wegetariańskie mleko i jedząc falafele. Włączyłem mojego laptopa w latach 80 i zacząłem przeglądać tumblra wpisując własne nazwisko w wyszukiwarkę. Dlaczego te wszystkie dziewczyny mówią na mnie Daddy? Przecież nie mam dzieci. Kiedy nie mogłem znaleźć żadnych nowych postów, wpisałem w wyszukiwarkę Johnny Marr hot pics. Ups, chyba pomyliłem wyszukiwarkę z twitterem bo od razu dostalem powiadomienia o polubieniach, udostępniach i odpowiedziach. Jedną z takich odpowiedzi było "Whata fuk man???" od tego Lijona Gallaghera. Odpowiedziałem mu na to "morda", a on "as you were LG x". Dalej nie rozumiem o co mu chodzi z tymi telefonami. Zauważyłem, że jedną z osób które polubily ten post (chyba go zaraz usunę, bo trochę przypał jak go zobaczy Johnny) był niejaki Robert Smith. Ahh Robercik... Nie mogę zrozumieć za co mnie tak nie lubi. Przecież nie zrobiłem mu nic złego? Może się na niego spojrzałem kiedyś nie tak czy coś... A może chodzi o to gdy mu pod wpływem emocji powiedzialem, że wolę jeść gówno niż słuchac jego zespolu? A nie, zapomniałem że nie nazywam się Lajomer.

Robert Pov

Tego Mozzarella to chyba posralo że takie twitty wrzuca. Trzeba być skończonym debilem żeby dodać takie coś. Ja do takich rzeczy używam przeglądarki incognito. Jednak w moim martwym pomalowanym czerwona szminka i czarnymi cieniami serduszku coś powiedziało, że jestem zazdrosny. Ale o co mam być zazdrosny? O tego pacana który odwala jakieś szamanskie tańce na scenie z drzewem przypietym do tyłka. No fajny tyłek, ale po co mu ten badyl?

Rozmyślałem tak jeszcze o tym czy jestem zazdrosny czy nie, aż w końcu znalazłem zdjęcie przez które byłem już w 100% pewny.

Mozzarella co ty odpierdoliłeś

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Mozzarella co ty odpierdoliłeś.
Momentalnie wyłączyłem swój komputer i wszedłem z domu. Dość internetu na dziś.

Szedłem spokojnie zimnymi ulicami. Normalnie Boulveder of broken dreams. Zastanawiam się czemu ludzie mi się tak dziwnie przyglądają. Nie widzieli nigdy martwego w srodeczku gotha?

Pomyślałem, że pójdę do sklepu z płytami. Muszę podnieść sprzedaż naszej nowej płyty, żeby nas Kowalscy w rankingu nie prześcignęli.

Moja dobra przyjaciółka, a zarazem właścicielka sklepu, Eleanor znowu słuchała tych The Smiths.

- Jezu El, ile ty ich możesz słuchać? Poznałabys coś innego, jest tyle dobrych zespołów. Na przykład mój.

- :((( - Powiedziała Eleanor.

Podszedłem do regału z płytami i zacząłem szukać zespołów na literę C. Moje skupienie przerwał odgłos dzwoneczka, oznaczającego że ktoś wszedł do sklepu. Obejrzałem się w stronę drzwi i zaniemowilem.
Morrissey.

Jak najszybszych krokiem zacząłem iść w stronę drzwi. Miałem spuszczony wzrok. Byle by nie nawiazac kontaktu, może mnie nie pozna.

- Rooobeeeeeert, jak my się dawno nie widzieliśmy.

Kurwa, zauważył mnie. Zacząłem się nerwowo śmiać.

- Nooo, faktycznie dawno. - Podniosłem wzrok i tego żałuję. Nie mogę patrzeć na niego tak samo, po zobaczeniu tamtego zdjęcia.

- Słyszałeś już o tym festiwalu w Berlinie? Mamy grać tego samego dnia. - Gdy mówił jego krzaczaste brwi śmiesznie się ruszaly.

- To musi być festiwal dla naprawdę smutnych ludzi.

- Przed nami gra Joy Division.

- Oh.

- Pojawisz się tam, El? - Powiedział kierując wzrok na dziewczynę, która nie była zbyt zainteresowana naszą rozmową.

- Um, do Berlina to trochę daleko, będę musiała załatwić kogoś by mnie zastąpił w sklepie...

- Wszystko się załatwi, liczę na to, że cię zobaczę w pierwszym rzędzie - mrugnął - Muszę już iść niestety, do zobaczenia na koncercie. - Zaśmiał się i wyszedł.

Coś zaczęło się we mnie gotować. Eleanor jest dla mnie jak siostra. Nie pozwolę by jakiś goguś z głosem kozy mi ją podrywał.

- Co to było?

- Ale co? - spytała zdezorientowana.

- No to, przecież on ewidentnie z Tobą filtrował!

- Filtrować to może oczyszczalnia ścieków, flirtowal jak już. A nawet jeśli to co z tego? Nie jesteś moim ojcem.

Nie spodziewałem się tego po niej. Jak najszybciej wyszedłem trzaskajac drzwiami. Chyba zaczynam się zachowywać jak Steven, który schodzi ze sceny jak go ktoś obrazi. Jak on w ogóle może tak się zachowywać w stosunku do mojej 'siostry'. Nie byłem tylko do końca pewny, czy byłem taki zły o to, czy może raczej o to, że to ze mną nie flirtował...

Steven pov

Ale Robercik miał minę! Ewidentnie jest o mnie zazdrosny! Jednak nie mogę mu okazać żadnych uczuć. Musimy dalej udawać przed całym światem, jak bardzo się nie lubimy. To takie słodkie jak mnie obraża w telewizji.
Gdy wróciłem do domu, znowu chciałem spędzić dzień w łóżeczku rozmyślając nad różnymi rzeczami. A może ten koncert zaczniemy od Golden Lights?

///
Szczegółowej historii Eleanor dowiecie się u oldmusiclover która pozwoliła mi pożyczyć postać. Zapraszam do czytania jej ficzka o Morrisseyu bo jest piękny.
Jednocześnie dedykuję ten rozdział jak i całe opowiadanie wyżej wspomnianej oldmusiclover bo mnie natchnela do pisania tak wspaniałego shipu jakim jest Smithrrissey.

No słuchaj, przykro mi [Smithrrissey] Where stories live. Discover now