Obcy w Alienie

458 47 46
                                    

Kuba jeszcze przed chwilą spał, jednak wiedziony przeczuciem zerwał się do pozycji siedzącej, gwałtownie otwierając oczy. Zobaczył tylko cień sylwetki Karola wybiegającego z pokoju. Pomimo ogólnego otępienia bez problemu rozpoznał podejrzane dźwięki dochodzące z łazienki. Zmarszczył brwi i ze zmartwieniem zeskoczył z łóżka, rozciągając się. Dźwięki jego kroków odbijały się echem od ścian, tylko przez chwilę będąc jedynym słyszalnym odgłosem. Zza zamkniętych drzwi znowu usłyszał krztuszenie się, a po chwili ciszy spuszczanie wody, już któryś raz z kolei.

Otworzył drzwi, zastając Karola pochylonego nad umywalką i płuczącego usta. Kuba położył swoją rękę na jego plecach, jednak on ani drgnął, najwyraźniej już wcześniej odnotowując jego obecność. Szatyn wyprostował się, przez co Szuba mógł zobaczyć jego załzawione oczy i włosy przyklejone do czoła. Uśmiechnął się współczująco i odgarnął jego włosy na bok.

Karol spojrzał na niego twardo, a po chwili zaciskania szczęki udało mu się wydusić:

- Masz zakaz wstępu do kuchni.

Współczucie? Czy ktoś coś mówił o współczuciu?


***


Kubson i Alien siedzieli na kanapie, grając wspólnie w Injustice 2. Stykali się ramionami, od czasu do czasu zerkając w obiektyw, mimo, że nagrywanie nie było włączone. Przyzwyczajenia youtuberów były silnie, jednak swobodnie ze sobą rozmawiali, zresztą nieraz zdarzało się tak, że musieli usuwać część nagrań bo były zbyt... prywatne.

Karol po raz kolejny przegrał i zaczął się obrażać jak diva, Kuba zaś śmiejąc się z niego pod nosem zaciągnął się swoim e-papierosem. Szatynowi mina natychmiast zrzedła, a wcześniej wesoły uśmiech został zastąpiony grymasem. Spojrzał na trzymany przez blondyna przedmiot z obrzydzeniem, marszcząc nos. Szuba podniósł brwi, zauważając, że twarz przyjaciela była nienaturalnie blada.

- Dobrze się czujesz? - spytał, kiedy Karol prychnął.

- Ile ty dałeś za ten liquid? Pięć złoty? - sarkazm w jego tonie głosu był namacalny.

- To zapach waniliowo-pomarańczowy, ten, na który tak nalegałeś, by kupić.

- Zakupy przez internet to zło.

Uśmiech, który wykwitł na twarzy Kuby nie był oznaką niczego dobrego. Po chwili Karol zrozumiał, co oznaczał. Dym, który Kubson wydmuchał w jego stronę dostał się do jego nozdrzy, drażniąc każdą komórkę w jego ciele. Normalnie blondyn miałby przerąbane za takie zachowanie, jednak jedyne o czym myślał Karol, to jak najszybsze ulotnienie się z pomieszczenia.

Kiedy klęczał przed muszlą klozetową wahał się - nie wiedział czy zabić Kubę gołymi rękami, czy może użyć do tego noża.

- Karol...

- Nie - warknął, pomimo palenia w gardle. Nie wstawał, chociaż pozbył się już wszystkiego, co zjadł tego dnia.

- Albo pójdziesz sam, albo cię tam zaciągnę.

Najlepiej go udusić. W nocy. Poduszką.


***


- Co pan chce zrobić? - Karol próbował powiedzieć to jak najmilej potrafił, jednak mina lekarza wskazywała, że nie udało mu się to.

- USG brzucha. Wiem, że może się to panu kojarzyć...

- Ale po co? Przecież nie mam zgag - przerwał mu, wciąż nie do końca udobruchany.

Obcy w Alienie [KubsonxAlien]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz