Serce Taehyunga podchodzi do gardła, kiedy na długiej przerwie zostaje zaczepiony przez osiemnastolatka. Z nerwowym uśmiechem przytakuje mu na wszystko, kiedy ten proponuje mu spotkanie w piątkowy wieczór, aby przeprowadzić próbę ich wspólnego występu.

Kim jest przesłodko przestraszony na myśl o odosobnionym spotkaniu z pianistą. Jego myśli wirują niczym tancerki w najbardziej budżetowych przedstawieniach, a uczucia szaleją, kiedy chłopak żegna się z nim nikłym uśmiechem, dłonią dotykając jego delikatnego ramienia, które na ten gest pokrywa się gęsią skórką pod materiałem pastelowego swetra.

Taehyung nie rozumie siebie i swoich uczuć, a tym bardziej nie rozumie swojego zainteresowania starszym chłopcem. Jest bowiem tylko nastolatkiem, który stawia pierwsze kroczki w odkrywaniu swojej psychiki i ciała, do tej pory niewinnego i nie naznaczonego nawet najmniejszym przewinieniem.

Jest jak ćma, która bezmyślnie pcha się w objęcia śmiercionośnego ognia, jakim jest Min Yoongi.

   °    

Taehyung budzi się owinięty w ciepło białej kołdry i wytatuowanego ramienia Jungkooka, który szczelnie przyciska go do swojego torsu. Delikatnie się uśmiecha, kiedy dostrzega na ciele kochanka ślady po swoich paznokciach i parę krwistoczerwonych plamek, które w jego mniemaniu tak cholernie dobrze wyglądają na jego skórze.

Nagle czuje dużą dłoń w swoich włosach, która wdzięcznie się w nie wplątuje, przeczesując czerwone kosmyki.

- Dzień dobry, Taehyungie. - mówi Jungkook ciepłym tonem i uśmiecha się delikatnie, by następnie pocałować czoło starszego.

Tatuażysta cichutko się śmieje i po odebraniu przyjemnego gestu odsuwa się, by móc w pełnej okazałości podziwiać wyrzeźbione ciało. I nie żałuje absolutnie żadnej próby dobrania się do niego, gdyż Jungkooka śmiało można zaliczyć do najseksowniejszych mężczyzn, jakich miał okazję posiadać w swoim życiu.

Brunet ociężale wstaje z lichego posłania, które lekko ugina się pod jego ciężarem i wydaje z siebie agonalne skrzypnięcie. Szybko ubiera leżące na ziemi bokserki i kieruje się do kuchni, chcąc przyrządzić jakiekolwiek śniadanie dla siebie i swojego gościa, posyłając mu przed wyjściem z pomieszczenia ostatni uśmiech. Kim w tym samym czasie sięga po swoją komórkę, chcąc sprawdzić godzinę, jednak jego wzrok zatrzymuje się na jednej, nieprzeczytanej wiadomości. Przygryza wargę, odczytując prośbę o spotkanie jednego ze swoich kochanków i jak na razie pozwala sobie na nią nie odpisywać. Póki jest z Jungkookiem nie widzi sensu, by szukać pocieszenia w innych ramionach.

Wstaje i sam zakrywa swoje dolne partie ciała bokserkami, pozwalając również sobie na pożyczenie za dużej na niego koszulki Jungkooka, którą szybko zakłada na delikatną skórę. Pozwala sobie jeszcze na skorzystanie z łazienki i kieruje się do kuchni, lecz Jungkook prosi go o przejście do salonu, bowiem na chwilę będzie musiał wyjść z mieszkania, więc Taehyung posłusznie siada na nieszczególnie wygodnej kanapie i nachyla się do pilota, by móc włączyć niewielki telewizor. Kątem oka dostrzega ubranego już w całości studenta, który wychodzi z mieszkania, a sam skacze po kanałach, próbując znaleźć cokolwiek godnego uwagi.

Niestety, jedyną rzeczą, którą w jakikolwiek sposób można by nazwać interesującą, jest bajka dla dzieciaków, jednak mając do wyboru ją i jakiś program polityczny, Taehyung wybiera przygody kolorowych misiów, choć z niewielką uwagą śledzi fabułę.

Podczas nieobecności właściciela mieszkania pozwala sobie na zaparzenie kawy dla ich dwójki, z politowaniem kręcąc głową, widząc zaledwie cztery kubki w szarawej półce nad zlewem. Nie zamierza jednak nawet komentować poziomu życia młodszego, z jeszcze większym zawiedzeniem widząc, że w jego lodówce nie ma nawet do połowy pełnego kartonu mleka, a przecież Taehyung nienawidzi gorzkiej kawy. Przemilcza jednak wszystko, zalewając do końca dwa, wypełnione już czarnym płynem kubki. Zgrabnie przenosi je do salonu, a w tym samym momencie słyszy dźwięk otwieranych drzwi.

Minutę później Jungkook pojawia się obok niego, kładąc na niewielkim stoliczku talerz z dwoma rogalikami, a Taehyung z niedowierzaniem kiwa głową, uśmiechając się pod nosem.

- Biegłeś teraz do piekarni?

- Żebyś nie umarł mi z głodu. - odpowiada, przysiadając na kanapie. - A ty zrobiłeś nam kawę?

- Żebyś nie przysnął mi przypadkiem po tak upojnej nocy. - uśmiecha się kusząco i pozwala sobie na skradnięcie jego pocałunku z wąskich warg, które chętnie oddają niewinną pieszczotę.

Sięgają po słodkie śniadanie, kompletnie nie przejmując się tym, że okruszki rogali spadają wprost na podłogę i co jakiś czas popijając kęsy ciasta gorzką kawą. Co chwilę zerkają na siebie nawzajem, by potem znów odwrócić swój wzrok na migoczący ekran włączonego urządzenia, choć obaj nie przejmują się losami animowanych bohaterów. Tatuażysta w pewnym momencie poprawia się na siedzeniu, które wydaje z siebie nieprzyjemny dla ucha dźwięk, jak gdyby wkrótce miało się rozpaść pod ciężarem dwójki mężczyzn i ze zirytowaniem przewraca oczami.

- Naprawdę, jakim cudem wytrzymujesz w takim mieszkaniu... - przejeżdża ręką po włosach, a w telewizorze pojawiają się pierwsze reklamy. - Dlaczego nic w nim nie zmienisz? Nie wmówisz mi, że lubisz te swoje pustki w lodówce i niewygodny materac. Może przestań wydawać pieniądze na takie kaprysy jak tatuaże i zadbaj choć odrobinę o własną wygodę, lub chociaż poproś rodziców o jakiekolwiek wsparcie.

Jungkook silnie zaciska szczękę, słysząc wzmiankę o rodzicach. Taehyung nie rozumie niespodziewanej złości w jego spojrzeniu, a między nimi zapada niezręczna cisza. Nagle na ekranie pojawia się kolejna, błyszcząca bielą reklama o działalności charytatywnej, oprawiona w uśmiechy małżeństwa Jeonów, właścicieli największej firmy farmaceutycznej w Korei, którzy sławę uzyskali głównie dlatego, że wielokrotnie pomagali organizować różnego rodzaju zbiórki i akcje, mające na celu pomóc potrzebującym.

Czerwonowłosy z niedowierzaniem spogląda na Jeona, który z zażartą nienawiścią patrzy na ekran telewizora. Chwyta za pilot i wyłącza go, zaciskając usta w wąską linię.

Taehyung nie musi o nic pytać.

Kładzie rękę na udzie bruneta, a ten wzdycha ciężko, przeczesując dłonią swoje ciemne włosy.

- Pomagają wszystkim na około. Występują w tych fałszywych reklamach, szeroko się uśmiechając. Wyrabiają sobie opinię wielkodusznych biznesmenów, a nie chcą pomóc nawet swojemu jedynemu dziecku. - mówi drżąco. - A wiesz, dlaczego? Bo nie chciałem przejmować ich wielkiego biznesu i kłamliwej łatki miłosierdzia.

- Przykro mi, nie wiedziałem...

- Miałeś prawo. - przerywa mu. - Nikt nie wiedział. - wstaje z kanapy i odwraca się tyłem do zmieszanego tatuażysty. - Za parę godzin mam wykłady. Chyba powinieneś już iść. - informuje sucho, a Kim delikatnie kiwa głową i posłusznie opuszcza mieszkanie młodszego.

Schodzi po schodach, chcąc wyjść na zewnątrz, a w międzyczasie z nikłym uśmiechem przyjmuje propozycję spotkania z jednym ze swoich adoratorów.

   °    

Comeback, czy coś

Ogółem rozdział pisany pod wpływem weny, nie mam pojęcia, czy to rzeczywiście prezentuje się tak fajnie, jak mi się wydaje, ale w niecałą godzinę napisałam jakieś 1000 słów (od drugiego akapitu flashbacku) i jestem z siebie dumna, bo jeszcze mam wrażenie, że to rzeczywiście wyszło całkiem ok

Zachęcam do zostawienia czegoś po sobie, jeśli się podobało i pamiętajcie, że bardzo was wszystkich kocham 💕




The Boy From The Tattoo Salon | VkookWhere stories live. Discover now