Walka z Cieniem

10 0 0
                                    


 Śnieg padał już od dwóch dni. Dalej jechali na północ, trzymając się gościńca. Mimo że droga przez lasy skróciłaby czas podróży o dobry tydzień, woleli nie zapuszczać się w nieznane terany. Na wszystkich mapach północnego Meunai lasy były oznaczone czarną czaszką przebitą kłami. Spowodowane było to licznym pogłowiem dzikich i jednocześnie bardzo niebezpiecznych zwierząt, głównie wilków białych i baribali.

- Jak stoimy z czasem? - zapytał się drżąc z zimna Dymitr.
- W tym tempie za pół miesiąca będziemy na miejscu - wyszczerzył zęby Borzuj, po czym zaczął szczękać uzębieniem.
- Zatrzymajmy się w tamtej oberży - Dymitr wskazał na chatę wyrastającą na horyzoncie jakieś 20 km przed nimi - wypijemy po szklance ciepłego mleka.
- Daj spokóóóój - szczęknął Borzuj - nie musimy się jeszcze zatrzymywać.
- Zaraz odpadną ci zęby - usłyszał w odpowiedzi i nie próbował już się sprzeciwiać.

 Kiedy zbliżali się do Karczmy usłyszeli donośny pisk. Zerwała się burza śnieżna. Podjechali galopem do skrzyżowania dróg. Próbowali rozeznać się w sytuacji. Borzuj zauważył kobiecą, ciemną sylwetkę upadającą na ziemię. Pospieszył konia. Śnieg rozdzielił go z przyjacielem. Po chwili spostrzegł najbardziej plugawą istotę, jaką widział w swoim życiu. Była ogromna, mierzyła 3 metry z kawałkiem, a po drganiach jakie wywoływała stąpaniem swoimi odnóżami, oszacował jej wagę na 2 tony. Zamiast głowy posiadała rozbudowaną sieć macek, poplątanych ze sobą i wydzielających substancję koloru krwi. Nie była porównywalna do żadnego z występujących na tym terenie dzikich zwierząt. Sięgnął po miecz. Zsiadł sprawnie z konia i pobiegł w kierunku leżącego ciała. Widział już je dobrze, było 3 metry od niego. Nagle poczuł gwałtowny uścisk na nodze, jakby przejechał po niej wóz pełen ziarna w czasie sianokosów. Upadł. Spostrzegł, że wokół jego nogi zaciska się krwista macka. Bestia uniosła Borzuja, dalej trzymając go za nogę, tak, że zwisał teraz głową w dół. Macki w miejscu, gdzie powinna być głowa, rozproszyły się i ukazały to, co znajdowało się we wnętrzu potwora.

 Usłyszał w swojej głowie głos - "To już koniec". Zemdlał.

 Kiedy się obudził, leżał na wypchanym sianem łóżku. Widział Dymitra ścielącego sobie posłanie na kufrze. Poczuł ciepło ogniska z pomieszczenia obok i zapach pieczonego kurczaka z sosem sezamowym. Jego przyjaciel wyszedł na wieczorną ucztę. Poszedł za nim.

- Kogo moje oczy widzą! - usłyszał ciepły, głęboki i dziwnie znajomy głos - Borzuj! Dawnośmy się nie widzieli.

 Przy największym, drewnianym stole siedziała grupa ludzi. Tym, co do niego wołał, był znajomy mu poszukiwacz przygód - Zamir. Siedział tam też Dymitr. Podszedł do pachnącego jadłem stołu. Widział misy z przeróżnymi sałatkami, serami, wędlinami, rybami i owocami morza, a na środku, na szerokim talerzu leżał niewiarygodnie wielki kurczak. Stół mienił się od kolorów i zapachów jadła.

- Witaj Zamir! Co cię tu sprowadza, nie szukałeś szczęścia na zachodzie? - rzekł Borzuj.
- Szukałem, szukałem.... ale znalazłem tyle, co przy szukaniu resztek rozumu u tych czereśniaków, co wywieszają zlecenie na skarb, po czym mówią, że biorą cztery na pięć monet z zarobku. W rzyci mam taką robotę.... Za to tutaj, tutaj to nie igraszka. Słyszałem legendy o "Cieniu".
- "Cieniu"? - zapytał się Borzuj próbując okazać zainteresowanie rozmową, ale myślami dalej był przy kurczaku.
- Tak! Właśnie tak! Nazywają go Cień, bo nikt go jeszcze nie widział na żywo, widziano tylko jego cień. Ponoć jest ogromny i zabił już 7 osób, a najnowszą jego ofiarą jest kobieta, która zginęła 3 godziny temu przed karczmą! Niesamowite! To się dzieje tu i teraz!
- Nikt nie przeżył? - zainteresował się Borzuj.
- Nikt! zupełnie nikt! No ale, nie mów mi, że chcesz być pierwszym, który go opisze. Zabrałbyś mi robotę. Poza tym zemdlałeś na sam widok kobiecych zwłok... biedna to była dziewczyna. To i tak cud, że nie poległeś tam obok niej, prawdziwy cud!

 Widziałem go... pomyślał. Rozbolała go głowa, usłyszał piskliwie wypowiedziane zdanie - "To już koniec". Usiadł na ławie i złapał się za głowę.

- Nic ci nie jest? - podbiegł do niego Dymitr - Widzę, że nie doszedłeś jeszcze do siebie. Musimy porozmawiać jak odpoczniesz. Zapytam cię wtedy o wszystkie szczegóły, nie pozwolę żebyś stał się koleją ofiarą "Cienia".
- Dziękuję - uśmiechnął się pod nosem Borzuj - nie ma co się martwić, jestem w świetnej formie!

 Wstał, ale od razu zrobiło mu się ciemno przed oczami.

- Może jednak pójdę na zaplecze i się zdrzemnę - wyszczerzył zęby - Jutro porozmawiamy, i się trochę zabawimy - dodał pokazując na ludzi grających w pokera i śpiących muzyków.

 Udał się w stronę łóżka. Ciepło ogniska towarzyszyło mu przez całą, jakże krótką drogę. Czuł zapach żywicy, widział śmiejących się i plotkujących ludzi. Nie wiedział, że to jedne z ostatnich bodźców, jakie doświadczy na tym świecie. Położył się i zasnął. W trakcie snu pocił się i miał drgawki. Usłyszał bardzo wyraźny głos "To już koniec". To był koniec... dla niego. Już się nie obudził.

Władza PozornaWhere stories live. Discover now