-Wiesz, skoro teraz chodzimy na randki, to znaczy, że jesteśmy parą, a w takich okolicznościach, takie uczucia, nie są wskazane-uśmiechnął się złośliwie, a Hermiona spuściła wzrok, ciężko wzdychając.

-Masz rację-powiedziała z pewnością, patrząc mu prosto w oczy. Jej mina była całkowicie poważna i mogłaby przysiąść, że Draco przez chwilę uwierzył w jej słowa.

-Co?-spytał niepewnie, nieco zdezorientowany. Uniósł znacznie prawą brew, czekając na wyjaśnienia.

-Tyle, że żadna z tych osób-tu wskazała na całkiem pokaźną grupkę przyglądającą się im z daleka. -Nie myśli teraz o tym, że mam ochotę cię zabić. Wszyscy będą myśleli, że jesteśmy razem. Dlatego skoro tak bardzo dbasz o swoją reputację, skocz z mostu, a ja zeznam, że to był wypadek. Wszyscy będą cię żałować i zachowamy o tobie dobrą pamięć-w jej oczach panował gniew, a usta wykrzywione były w lekkim, triumfalnym uśmiechu. -Wszyscy będziemy zadowoleni. Sama zapłacę za trumnę-dorzuciła z zadowoleniem.

-Jak ty mnie nienawidzisz-westchnął Draco z jak zwykle pewnym uśmieszkiem. Gdzieś w jego oczach, przez dokładnie nic nieznaczącą chwilę dało się dojrzeć cały ten ból i frustrację spowodowane brakiem jakichkolwiek pozytywnych relacji. Z kimkolwiek. Sam tego nie rozumiał, a poza tym nie mógł pokazać jej, że zrobiła na nim jakiekolwiek wrażenie. Uśmiechnął się więc jeszcze bardziej zgryźliwie, mierząc ją morderczym spojrzeniem.

-W takim razie, mam nadzieję, że trumna będzie bardzo droga-oznajmił, prychając.

Patrzyła jak odwraca się od niej i wraca do szkoły bez niej, celowo przyspieszając, chociaż nawet nie przyszło jej na myśl, by było warto go gonić. Czemu wydawało jej się, że przesadziła? Przecież nic co powiedziała, nie przewyższyło, żadnej z ich poprzednich potyczek. A przecież było ich tak wiele. Przemknęło jej przez myśl, że być może, nie powinna mu sugerować samobójstwa, że to po prostu niestosowne, zwłaszcza, że w ostatnim czasie odnosiła wrażenie, że jemu być może naprawdę zależy. Rozmyślała długo nad wyrazem bólu, który pojawił się na jego twarzy na tak krótki moment, że teraz nawet wątpiła czy jej się to nie przewidziało. Co to mogło oznaczać?

Leniwym, powolnym krokiem skierowała się w stronę Hogwartu.

[...]


Hermionko!


Sam nagłówek listu przyprawił ją o dziwne skurcze w żołądku, kiedy rozwijała cienki pergamin przyniesiony jej przez sowę. Siedziała ze skrzyżowanymi nogami na łóżku w swoim dormitorium, zastanawiając się, czy w ogóle chce czytać tę wiadomość. Od razu dało się wyczuć przesadzoną uprzejmość, która przyprawiała ją niemal o mdłości. Hermionko? Serio?

Starała się jednak nie zniechęcać i jedynie z lekkim grymasem na twarzy, czytała dalej. Wiedziała, że list nie przynosi ze sobą nic, oprócz kolejnych kłopotów i komplikacji.


Nigdy nie sądziłem, że to możliwe, ale kiedy zbyt długo przebywasz z daleka od tej jednej osoby, rzeczywiście czujesz się tak, jakby Twoje serce umierało. Hermiona, ono usycha z tęsknoty.

Jakiś czas temu zdałem sobie sprawę, że uczucie, które nas łączy to już nie tylko przyjaźń, ponieważ ja zdecydowanie czuję do Ciebie coś więcej. Nie mam pojęcia czy to odwzajemniasz. Wiem, za to, że masz wątpliwości. Nie odpisałaś na poprzedni list. Nie mam pojęcia czy wszystko u Ciebie w porządku, ale proszę Cię tylko o jedno. Chcę być w Twoim życiu, niezależnie od tego, jaką rolę miałbym pełnić. Nie unikaj mnie. Zapewne zaskoczyłem Cię treścią listu i nawet jeśli nie czujesz do mnie tego co ja czuję do Ciebie, bądź ze mną. Wiem, nie widzieliśmy się od ślubu brata Twojego przyjaciela, to dużo czasu. Chciałbym wiedzieć jak sobie radzisz i co się u Ciebie w życiu wydarzyło. Słyszałem mnóstwo pogłosek o słynnej pannie Granger, chcę wiedzieć ile z tego wszystkiego jest prawdą. Zależy mi na Tobie i naprawdę się martwię.

Coś PrawdziwegoWhere stories live. Discover now