4

180 9 0
                                    

Nie powinnam go całować... Boję się konsekwencji burzy, która rozpętała się w mojej głowie. Co jeśli kłamał? A ja naiwna wpuściłam do swojego domu psychopatę, który omotał moje myśli, nawet moje ciało...

~Gdybym był zwykłym człowiekiem... słyszałabyś mnie na swojej własnej częstotliwości mentalnej?- wyszeptał cichym głosem w mojej głowie. Próbowałam wyciszyć myśli, ale nie miałam pojęcia jak się za to zabrać. Poza tym, nie potrafiłam powstrzymać się od rozmyślań. "Nie rozumiem!"- krzyczy mój umysł. Czuje się jakbym oszalała. Z jego powodu. Nie tylko dlatego, że nie jestem pewna jego postaci. Oszalałam na jego punkcie. W ciągu kilku godzin udało mu się mną zawładnąć.

~Przestań tak myśleć...- mówi znów, a ja zastanawiam się dlaczego właściwie siedzę w łazience, pod drzwiami, z kolanami pod brodą. On jest w mojej sypialni. Mimowolnie wyobrażam sobie jego sylwetkę, twarz, oczy... Jest wysoki, ale nie bardzo wysoki. Odziany w skórę od stóp do głów, cały w czerni, co mnie zastanawia, bo widząc w myślach Anioły, widzę je w bieli. Ma piękną twarz. Cudowne usta poruszające się w uzgodnionym rytmie, kuszące do granic możliwości, doprowadzają do szaleństwa. Jeśli spojrzeć z drugiej strony, ma wręcz chłopięce rysy. Delikatne. I te oczy... jak można mieć kosmos zamiast źrenic i białek? Czy to jest możliwe? By istniała istota pozaziemska taka jak on? Biorę głęboki oddech i wypuszczam powietrze ustami. Staram się opanować drżenie rąk i wstaje powoli z zimnych kafelek. Mój ojciec zawsze powtarzał mi: "Zmierz się z rzeczywistością." jednak jak mam myśleć o rzeczywistości teraz, gdy Michael poddał wszystko wątpliwości? Nagle, w jednej sekundzie moje życie zmieniło się nie do poznania. Nagle w rzeczywistych obrazach pojawiły się inne opcje, niedokończone historie. Postanowiłam porzucić wszelkie wątpliwości i cały ten szok. Zajmę się nimi, gdy jego już nie będzie w mojej sypialni. Zamykam oczy na krótką sekundę i otwieram drzwi. Widzę go, znów siedzi na fotelu mojego ojca i buja się delikatnie. Jest świadomy tego, że weszłam do pokoju, mimo to nie otwiera oczu, jak gdyby pogrążył się w głębokich rozmyślaniach, tak jak ja przed momentem. Podchodzę do łóżka i opadam na nie ciężko.

-Przepraszam.- zwracam do niego.- Trudno mi sobie to wszystko poukładać. Ale... to po prostu dziwne. Że się tu zjawiłeś i to jak na ciebie reaguję. To wszystko trochę mnie przeraża.

-Ale przecież wierzyłaś. Zawsze wierzyłaś w istnienie pozaziemskie.- odpowiada cicho. W jego głosie słychać nutę zwątpienia.

-Masz racje. Zawsze wierzyłam. I sądzę, że to jest powód dla którego wciąż tu siedzisz. To absurdalne. Ale wierzę w ciebie. Wierzę ci, gdy mówisz, że jesteś stróżem. Są rzeczy, których nie rozumiem ale... chciałabym je zrozumieć... Tak naprawdę coś we mnie krzyczy, bym pozwoliła ci tu zostać, bym mogła cię poznać... Chociaż to szaleństwo.- wypowiadam te słowa, a głos łamie mi się w połowie i później już tylko szepczę.

Słyszysz te słowa i otwierasz oczy, świdrujesz mnie wzrokiem, a twoje oczy... błyszczą niesamowicie. Czuję, że roztapiam się pod tym spojrzeniem. Rumieniec wypływa mi na twarz i mimo starań, nie ma zamiaru zniknąć.

-Zostaniesz?- pytam.

Odpowiadasz mi skinieniem głowy.

Black EyesWhere stories live. Discover now