2

3.1K 184 89
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


... nie zrobiłam zupełnie nic. Zalała mnie fala sprzecznych uczuć, które mieszały się ze sobą, powodując natłok myśli. Na pewno jakaś część mnie cieszyła się na jego widok, jednak tą radość przykrywały inne emocje, które skutecznie uniemożliwiły mi porwania go w ramiona. Nadal staliśmy w ciszy, patrząc sobie w oczy. Powolnym ruchem sięgnął do maseczki, którą zsunął na brodę, ukazując w całości swoją twarz. Spod czapki wystawały czarne jak kruk włosy, a prawe oko szpeciła, a może zdobiła pionowa blizna. Jego śnieżnobiała cera została taka sama, jak ją zapamiętałam.

- Cześć, kotku. - Rozciągnął usta w uśmiech, ukazując mój ukochany gummy smile, na widok którego moje serce zabiło mocniej.

- "Cześć, kotku"? - W jednym momencie zagotowałam się ze złości. - Ty sobie chyba jaja robisz?! Znikasz bez pożegnania, nie dajesz znaku życia, a teraz stoisz pod oknem mojego pokoju i wysyłasz mi creepy wiadomości. Jesteś szalony.

- Nie mniej niż ty. Jesteśmy na chodniku, a ty celujesz we mnie bronią, nie zwracając uwagi na to, czy ktoś to widzi.

- Co tutaj robisz? - zapytałam, chowając pistolet z powrotem do kieszeni bluzy.

- Mieszkam - odparł, jakby to było oczywiste.

- Pod oknem tego hostelu? - zakpiłam. - Śledziłeś mnie?

- Nie... Nie do końca.

- To znaczy? - Skrzyżowałam ręce na piersi, będąc coraz bardziej zirytowana jego odpowiedziami. Zauważył to, ponieważ uśmiechnął się w ten cholerny sposób mówiący: wygrywam.

- To znaczy, że mieszkam w budynku za mną. - Mimowolnie spojrzałam na obskurny niski blok, który ni jak nie zachęcał do wejścia, a już tym bardziej do zamieszkania na dłuższy czas. Wyglądał, jakby był przeznaczony na mieszkania socjalne. Jedno z okien było wybite, ściany ubrudzone z kilkoma ubytkami, balkony zagracone. - Okropny, prawda?

- Tak. Dlaczego w nim mieszkasz? Przecież zarobiłeś u Namjoona kupę kasy. Stać cię na wykupienie wszystkich budynków z tej ulicy.

- Kto by je chciał? - prychnął, rozglądając się teatralnie. - Wejdziesz?

- To nie jest dobry pomysł.

- Martwisz się, co twój chłopak pomyśli, gdy się dowie, że rozmawialiśmy? - Przybliżył się, sprawiając, że nasze ubrania się stykały, a na twarzy poczułam jego miętowy zapach. - Czy może boisz się, że mi ulegniesz?

- Masz rację, wejdźmy do środka. - Obejrzałam się przez ramię na okno pokoju, w którym przebywał Jaebeom, by upewnić się, że dalej śpi i nie widzi jak właśnie wchodzę do budynku, wraz z Yoongim. Gdy tylko przekroczyliśmy próg, uderzyła we mnie woń starości i zgnilizny. Przez chwilę zastanawiałam się czy coś tutaj zdechło, czy po prostu budynek gnije. Potrząsnęłam głową, wolą nie znać przyczyny. Podążałam za Sugą po betonowych schodach, pnących się ku górze, co jakiś czas zerkając na odpadającą farbę ze ścian, czy zostawionymi przed drzwiami rzeczami lokatorów. Na drugim piętrze, na schodach siedziało dwóch mężczyzn w podeszłym wieku z butelkami soju w dłoniach. Ich twarze były wyniszczone od nałogów, co dodawało im kilku lat. Poczułam uścisk w żołądku, gdy ich obleśne spojrzenia zatrzymały się na mojej osobie.

- No no, chłopaku, coraz ładniejsze dziewczyny sprowadzasz do siebie.

Nic nie mogłam poradzić na to, że słowa tego pijaka mnie zabolały. Nie mogłam oczekiwać od Yoongiego, że po tym, gdy go zostawiłam, będzie żył w celibacie, ale myśl, że pieprzył się z kimś innym była dla mnie okropna. Szczególnie, gdy było ich kilka. Zastanawiały mnie, czy były to jednorazowe przygody, czy może miał kogoś na stałe, albo posiadał parę koleżanek, które przychodziły do niego, gdy był w potrzebie.

- Będzie ruchanie hue hue - obaj unieśli się głośnym rechotem. Dawno nie czułam takiego obrzydzenia jak w tamtej chwili.
Po klatce rozniósł się głośny wystrzał, a obok mężczyzny, który to powiedział, była mała dziura po pocisku. Również zaskoczona co oni spojrzałam na czarnowłosego.

- Z drogi - rozkazał, głosem nieznoszącym sprzeciwu. W tym samym momencie, w którym pijaki wstali, Yoongi chwycił mnie za dłoń i pociągnął za sobą. - Pierdolone nieroby - mruknął, na co mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Fajnych masz znajomych.

- Jak są tacy fajni, mogę cię z nimi zostawić. - Przestałam się uśmiechać.

Drogę na trzecie piętro pokonaliśmy w ciszy. Suga otworzył jedno z trzech drzwi i wszedł pierwszy, ponaglając mnie wzrokiem. Przez chwile się zawahałam, przypominając sobie o śpiącym w hostelu Jaebeomie, lecz wizja porozmawiania z Yoongim wydawała się być zbyt kusząca. Gdy tylko przekroczyła próg, chłopak zamknął drzwi na co najmniej dwa zamki i jeden łańcuszek. Wzbudziło to we mnie niepokój, a uczucie uwięzienia powróciło.

- Spokojnie, to dla naszego bezpieczeństwa - wyjaśnił, jakby czytał mi w myślach. - Możesz wyjść stąd w każdej chwili. Tylko powiedz.

- Dobra. - Zrobiłam krok do przodu, rozglądając się po pomieszczeniu. Był to jeden pokój, w którym znajdowała się kuchenka gazowa, lodówka, zawalony rzeczami stolik, rozkładana kanapa i komoda z lampką. Obok kuchenki stał niewielki zlew z małym blatem, a nad nimi dwie wiszące szafki. Mimo wszystko ściany były pomalowane, a gdzieniegdzie wisiały plakaty i małe samoprzylepne karteczki. Na przeciwko mnie było niewielkie okno, a po prawej stronie, zaraz przy wejściu drzwi. Pewnie łazienka - pomyślałam, wchodząc głębiej.

- Mieszkam tu, by nie przyciągać uwagi, a i lepiej się tu robi interesy - wyjaśnił, zapalając światło. - Gdybym kupił jakiś dom, albo zamieszkał w posiadłościach, które już mam, Namjoon i inni by się dowiedzieli. - Podszedł do okna i spuścił żaluzję. - Nie chciałem zostać znaleziony.

- Rozumiem, ale mogłeś wybrać trochę przyjemniejsze miejsce - zauważyłam, przesuwając leżącą na kanapie bluzę i usiadłam.

- Tu nie zadawali pytań. Nic nie podpisywałem, wystarczy im, że płacę na czas. - Ściągnął czapkę, którą wraz z maseczką położył na stoliku. - Chcesz coś do picia? Mam wodę, herbatę i whisky.

- Nie wiem czy na trzeźwo dam radę.

Min przytaknął i bez słowa podszedł do szafli nad zlewem, z której wyciągnął dwie szklanki i butelkę rudego alkoholu. Usiadł obok mnie, a szklane naczynia ułożył na stoliku przed nami. Każdą szklankę niechlujnie zalał do 1/4, rozlewając parę kropel na leżące obok papiery. Nie przejmując się tym, podał mi naczynie i nie czekając na mnie, jednym łykiem opróżnił swoją. Ponownie nalał do szkła, po czym obdarował mnie spojrzeniem.

- A ty, co tutaj robisz? - zapytał, biorąc mniejszy łyk niż wcześniej.

- Jechaliśmy pociągiem na wakacje do Busan, ale był wypadek na torach, więc wstrzymali nasz kurs - wyjaśniłam, również upijając whisky. Delikatnie skrzywiłam się od jej specyficznego smaku. - Jesteśmy tu tylko na jedną noc - dodałam, przyglądając mu się dokładnie.

Tak właściwie to ta jego blizna cholernie mu pasowała. Byłam ciekawa jak się nabawił. Zanotowałam sobie, by później się o to zapytać. Przedziałek na środku i czarne włosy długości do nosa sprawiały, że wyglądał doroślej. Pasowała mu ta fryzura. Na twarzy dostrzegłam zmęczenie, a czekoladowe oczy nie miały już tego blasku, co kiedyś.

- Podoba ci się to, co widzisz? - zapytał, sprawiając, że wróciłam do rzeczywistości.

- Wyglądasz na zmęczonego. Źle sypiasz?

- Tak, ale to nie odpowiedź na moje pytanie. - Opróżnił szklankę i z głośnym hukiem odłożył na stół. - Nadal ci się podobam?

Zerknęłam na bliznę.

- Tak. - Przybliżyłam szklankę do ust, kilkukrotnie pocierając o dolną wargę, po czym rozchyliłam je i przechyliłam szklankę, by jej zawartość wlała się wprost do mojego gardła. Ponownie się skrzywiłam. Sięgnęłam po butelkę, precyzyjnie napełniając oba naczynia. Piliśmy w milczeniu, nie wiedząc, a może tylko ja nie wiedziałam co powiedzieć. Po dwóch kolejkach postanowiłam się odezwać: - Dlaczego wyjechałeś?

Prychnął z kpiącym uśmiechem.

- Naprawdę nie wiesz? - Zagryzłam wargę, doskonale znając odpowiedź. Jednak chciałam usłyszeć jak to mówi. - Miałem spokojnie przyglądać się jak dziewczyna, którą kocham jest z innym, czy może powinienem knuć jak rozbić ich związek?

Milczałam. Poczułam się jak najgorsza osoba na świecie, ale potrzebowałam to usłyszeć. Tak naprawdę skrzywdziłam więcej osób niż myślałam i nie przestałam tego robić. Widzę, że Yoongiemu wcale nie przeszło. Mi też nie.

- Uciekłem na drugi koniec Korei, by nie patrzeć jak jesteś szczęśliwa z kimś innym, a wy przypadkiem zjawiacie się w hostelu naprzeciwko mnie. Co za ironia... - uniósł się gorzkim śmiechem.

Upiłam łyk, dodając sobie odwagi.

- Ostatnio myślałam o tobie - zaczęłam, a gdy zobaczyłam, że przykuła jego uwagę, kontynuowałam: -o nas. Nie jestem pewna czy dokonałam dobrego wyboru.

- Kurwa, Ryujin, ty pieprzona egoistko, tu nie chodzi tylko o ciebie. Nie możesz przychodzić do mnie tylko dlatego, że pierwsza opcja ci się nie spodobała. - Gwałtownie wstał i zaczął nerwowo krążyć po pokoju. - Też mam uczucia. Pomyślałaś chociaż raz o mnie? -Zatrzymał się na chwilę, spoglądając na mnie. - Nie powinnaś, kurwa, w ogóle mieć dylemat! Bez zastanowienia bym cię wybrał - dodał ciszej, jakby do siebie, gdy opadł na kanapę.

Zatrzepotałam kilkukrotnie rzęsami, gdy poczułam, że pod powiekami zbierają się łzy. Nic nie mogłam poradzić na to, że jego słowa, w połączeniu z alkoholem podwoiły uczucia.

- Wiesz, co jest najgorsze? - zapytał płaczliwie, chowając twarz w dłoniach. - Mimo, że jestem drugą opcją, nadal chcę, byś mnie wybrała.

ODZYSKANA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz