Harry wybiegł z domu nie zważając na wołania matki, ojczyma i siostry. W głowie przyświecał mu jedynie jeden cel. Znaleźć i pozbyć się Todd'a raz na zawsze. Jadąc z zawrotną prędkością wybrał numer do Zayn'a, który wiedział wszystko i znał wszystkich.
-Halo? - odezwał się chłopak.
-Todd ma nadal siedzibę pod Chester?
-Harry co ty wyprawiasz? - odezwał się zaniepokojony przyjaciel. Harry był nieprzewidywalny. Nie tylko w słowach, ale i w czynach.
-Do cholery Zayn! Pod Chester? - krzyknął przyspieszając.
-Czekaj sprawdzę. - po chwilowej ciszy wrócił. - Tak. Harry coś się stało?
-Tak. Blair tam jest. Todd ją porwał. Zabije sukinsyna. - zakończył połączenie i z zaciśniętą szczęką jechał w stronę miasta. Po godzinnej drodze wystarczająco zdenerwowany przez roboty drogowe zaparkował pod starym magazynem. Powybijane z okien szyby, z dachu spadające dachówki, a wszędzie śmierdziało grzybem i wilgocią. W takich warunkach ostatnie dni spędziła Blair. Chłopakowi łamało się serce. Zakrył częścią kurtki broń, którą chciał pozbawić życia Todd'a i członków jego ekipy. Po cichu wszedł do magazynu i szedł ciemnym korytarzem, w stronę jasnego pomieszczenia, z którego biło złociste światło. Nagle do uszu chłopaka doszedł przeraźliwy krzyk połączony z jękiem bólu i płaczem. Blair. Wyciągnął broń i przyspieszył kroku. Wszedł i wychylił głowę przez framugę. Na środku magazynu przypięta do filaru sznurem znajdowała się Blair. Jej ciało było szare, czego nie dało się przeoczyć nawet z tak dużej odległości. Harry miał nadzieję, że to tylko za sprawą dziwnego światła pomieszczenia. Naprzeciwko dziewczyny stał Todd. Uśmiechał się z pogardą, a w dłoni trzymał drewniany kij. Mimowolnie dłonie Harry'ego zacisnęły się mocniej na broni. Oprócz Todd'a przy stole w rogu siedziało dwóch mężczyzn. Chyba grali w karty. Nagle ktoś pociągnął chłopaka za ramię w tył. Styles odwrócił głowę mocno zaskoczony i wymierzył bronią w nieznajomego. Zaskoczony przyjrzał się mężczyznom przed nim. Rozpoznał w nich czterech kumpli Zayn'a. Skąd oni tu....? Zayn. Przejął rolę Liam'a opiekuna? Jeden z przybyłych na migi zapytał Loczka ilu jest facetów. Chłopak wyciągnął trzy palce i cała piątka wiedziała, że jest na wygranej pozycji. Pięciu na trzech. Harry podniósł pistolet chcąc zastrzelić najpierw Todd'a. Ktoś jednak był szybszy. Odwrócił głowę w stronę bruneta z wyciągniętym przed siebie pistoletem.
-Nie chcę żebyś miał krew na rękach. Zajmij się dziewczyną. My bierzemy resztę. - wyszeptał i ponownie strzelił. Chłopaki poradzili sobie z pozostałą dwójką i wszyscy weszli do centrum pomieszczenia. Harry podbiegł do Blair, a przybyli go ubezpieczali. Skóra Greenie była szarawa, poraniona, a gdzieniegdzie była zaschnięta krew. Miała podbite oko, a co najbardziej rzucało się w oczy była naga.
-Ha..Ha..Harry. Jesteś. - wyszeptała prawie niesłyszalnie. Chłopak kucnął przed nią i leżącym niedaleko nożem przeciął sznury, którymi ją związano. Dziewczyna wpadła w jego ramiona i płakała. Ale nie tylko ona. Harry również się rozpłakał. Szybko zdjął swoją bluzę i założył ją na poranione ciało ukochanej.
-Jestem. Spokojnie. Zabiorę cię do domu. -szeptał gładząc ją po głowie. -Musimy wstać kochanie. - dziewczyna jednak nie chciała go puścić. Styles posłał porozumiewawcze spojrzenie dwójce brunetów. Podeszli oni do pary i pomogli Loczkowi wstać z Blair na rękach. Dziewczyna z przerażeniem patrzyła na towarzyszy swojego chłopaka i schowała twarz w zagłębieniu jego szyi.
-Spokojnie skarbie. To kumple Zayn'a. Pomogli mi dzisiaj. - pocałował ją w skroń - A teraz wracamy do domu.
Harry w eskorcie czwórki chłopaków wyszedł z magazynu. Położył Blair na tylnych siedzeniach samochodu i okrył ją kocem, który zawsze woził w samochodzie.
YOU ARE READING
Sketch Tower Bridge //H.S. [ZAWIESZONE]
Fanfiction- Już cię tu nie ma! - krzyknął policjant, a dziewczyna płakała coraz mocniej. Aby jeszcze bardziej nie zdenerwować policjantów, próbując zignorować ból w nodze udała się w stronę drogi głównej ze łzami spływającymi po policzkach. A chłopak siedział...