• Rozdział 31 •

99 19 58
                                    

Sądziła, że rok temu pożegnała okres, kiedy mogła odciąć się od hałasu na przerwach jedynie dzięki słuchawkom i ulubionej składance. Podczas więc kręcenia wokół palców białych, wygiętych kabli zastanawiała się, czy dzisiaj powróci do tego.

A może ten dzień jeszcze się zmieni i nie będzie musiała ograniczać się do własnych myśli i ewentualnie wspomnień połączonych z muzyką?

Lucy westchnęła i ponownie spojrzało przez okno. Dziedziniec szkolny, tak jak na każdej długiej przerwie, był opanowany przez mniejsze i grupki uczniów. Choć pogoda nie sprzyjała spędzaniu czasu na zewnątrz, na co wskazywały nałożone przez niektórych kurtki, nie zrezygnowali z wyjścia przynajmniej na chwilę. Lucy również chciała to zrobić. Zrezygnowała, gdy zdała sobie sprawę, że mogła przegapić pojawienie się Carola pod salą — a do tego nie mogła dopuścić.

Zrozumiawszy, że i tak nikogo znajomego nie wypatrzy na zewnątrz, znów spojrzała na słuchawki i telefon w dłoniach. Od kiedy ty nie potrafisz znaleźć miejsca dla siebie, skarciła się w myślach. Potem okazała odrobinę zrozumienia, co wywołało kolejną falę irytacji — i tak od kilku godzin. Albo narzekała na zdenerwowanie, albo przypominała sobie, że miała powód do tego.

Bo pierwszy raz od dawna nie wiedziała, co powinna zrobić.

Nie chodziło tylko o sposób spędzenia długiej przerwy, choć też i to wpłynęło na jej samopoczucie. Zwykle nie odcinała się przy pomocy muzyki od hałasu, bo zawsze czyniła to dzięki rozmowie. Głównie z Carolem, z którym nigdy nie kończyły się tematy. Od września do ich duetu dołączyła Camilla, co nadało życiu Lucy nowych kolorów. Mimo że już charakter Carola pozwolił Lucy spojrzeć na świat wrażliwym spojrzeniem, a nie tylko optymistycznym i impulsywnym, Camilla zaczęła uczyć ją czegoś jeszcze. A towarzystwo samej dziewczyny z Ivinty stało się dla Lucy potrzebne jak obecność każdego z jej bliskich.

Znów skarciła się za sytuację sprzed tygodnia. Nie powinna naskakiwać na Camillę, ale nie potrafiła już ukryć strachu o nią. Zwłaszcza że ten był tak wielki, że przerodził się w frustrację, którą... wyrzuciła w jeden z gorszych sposobów. Tuż po kłótni nie mogła uspokoić się, choć już po opuszczeniu ulicy, przy której znajdowała się ich szkoła, zrozumiała, co uczyniła. Milczenie, jakie okazała Camilli, było swojego rodzaju pokorą i karą, którą Lucy sobie zadała. Natomiast rozmowa w parku nowym początkiem ich przyjaźni i drugą szansą, której nie zmarnuje. Przysięgła sobie to i...

Zastanawiała się, czy obecna sytuacja była okazją, by to udowodnić.

Odblokowała telefon. Spochmurniała na brak nowych powiadomień. Dla pewności jeszcze weszła w wiadomości i odświeżyła kilka razy czat z Camillą, ale nic z tego. Prawie cztery godziny temu spytała, czy wszystko było u niej w porządku i czy pojawi się na którejś lekcji — i wciąż bez żadnej odpowiedzi, co w jakimś stopniu przerażało Lucy. Nigdy nie zdarzyła się sytuacja, w której Camilla nie przyszła do szkoły.

W dodatku Lucy zdążyła poznać koleżankę i czuła, że otrzymałaby informację, gdyby coś nagle się stało. Ponownie sprawdziła wiadomości, ale i tym razem nie pojawiło się nic nowego. Z każdą kolejną godziną Lucy coraz bardziej przystawała na pomysł, aby po szkole zajść do Camilli.

Najgorsze w tym wszystkim nie były tylko bezsilność i niewiedza, ale także fakt, że Lucy nawet nie mogła się z nikim podzielić swoimi obawami. Pierwszą lekcję przesiedziała sama, bo i Carol się spóźnił. Jednak tutaj strach szybko zniknął. Kiedy przed rozpoczęciem drugich zajęć Lucy wypatrzyła na korytarzu znajomą postać, podbiegła do niego i przyjaźnie klepnęła w plecy. Carol zadrżał na ten gest, po czym spojrzał na Lucy takim wzrokiem, że ta się przeraziła.

OpętanaWhere stories live. Discover now